Rozdział 42

4.1K 259 29
                                    


ROZDZIAŁ 42

LEA

Zander twierdził, że wróci popołudniu i miałam nadzieję, że w jego opinii nie była to godzina piąta, bo inaczej nie zostałoby nam zbyt wiele czasu. Przygryzłam wargę, przesuwając wzrokiem po produktach w lodówce, a następnie zerknęłam na ostatnią wiadomość od bruneta. Pytałam go, czy mogę pokręcić się trochę w kuchni i coś ugotować. Odpisał „pewnie, że tak", jednak mimo jego ewidentnej zgody, czułam się skrępowana i nieswojo. W końcu postanowiłam pójść na łatwiznę i zrobić pizzę. Ostatnio, gdy Isa gotowała, nic jej z tego nie wyszło, ale ja, choć nie byłam wybitną kucharką, miałam jakąś tam wiedzę. Zresztą, trzymając się przepisu nie można tego schrzanić, tylko Isa była zbyt dumna, by z niego korzystać.

Wymieszałam składniki na ciasto i odstawiłam je na jakiś czas, by spokojnie wyrosło. W między czasie wyjęłam potrzebne produkty, które zamierzałam położyć jako dodatki i zanim zaczęłam je kroić, włączyłam playliste na telefonie. Przesunęłam wzrokiem po utworach, po czym włączyłam kawałek, którego od wieków nie słuchałam, ale właśnie na niego miałam ochotę. Z głośnika komórki rozbrzmiały pierwsze dźwięki utwory Iris zespołu Goo Goo Dolls.

Położyłam deskę, chwyciłam w dłoń nóż, po cichu nucąc sobie piosenkę, gdy naglę szatkując czerwoną paprykę, znieruchomiałam.

– Cause sooner or later it's over. I just don't want to miss you tonight – słyszałam jego cichy, zachrypnięty głos, czułam ciepło jego ciała, gdy obejmował mnie ramieniem, nieśpiesznie sunąc dłonią po plecach. – Już nie musisz się niczego bać – wyznał, muskając wargami czubek mojej głowy. Nie pozwolę cię skrzywdzić. – Moje serce zabiło mocniej, ale byłam zbyt zmęczona, by cokolwiek powiedzieć. Nie miałam nawet siły, by poruszyć ustami. – Ochronię cię nawet przed samym sobą, gdy przyjdzie na to pora.

– Lea? – Podskoczyłam, całkiem zapominając o tym, że trzymałam nóż w ręce. – Uważaj. – Zacisnął dłoń na moim nadgarstku, zanim zdążyłam obciąć sobie opuszki palców.

Serce waliło mi jak oszalałe, gdy w końcu na niego spojrzałam. Był spięty i rozluźnił się dopiero, gdy odłożyłam nóż na deskę.

– Boże, nie słyszałam, jak przyszedłeś. – Głośno odetchnęłam.

Nie zamierzałam mówić mu o wspomnieniu, które teraz pojawiło się w mojej głowie. Nie byłam pewna, na ile był to wytwór mojej wyobraźni po narkotykach, a na ile prawda.

– Mówiłem, że przyjadę wcześniej.

Ostrożnie i powoli się odsunął, poluzowując krawat. Zmierzył mnie od góry do dołu, a jego spojrzenie i całe ciało natychmiast uległo zmianie. Nie był już spięty a w oczach nie dostrzegałam początkowej rezerwy i chłodu.

– Wiem, ale zamyśliłam się – mruknęłam, spuszczając wzrok na deskę.

– Umyję ręce, a ja to pokroję, okej? – zaproponował, zerkając na warzywa.

– Chce ci się?

– Im szybciej to skończymy, tym szybciej zajmę się tobą – wyznał, delikatnie się uśmiechając.

Opłukał ręce pod bieżącą wodą, zdjął krawat i marynarkę, przerzucając je przez barowy stołek, po czym podwinął rękawy, podchodząc do kuchennego blatu. Obserwowałam jego pewne ruchy niczym zahipnotyzowana. Jeżeli wcześniej myślałam, że nie ma nic seksowniejszego od Zandera, który po prostu jest sobą, to jego widok, gdy sprawnie posługuje się w kuchni nożem... To sprawiło, że nogi niemal się pode mną ugięły i chwilowo zapomniałam o niewyraźnym wspomnieniu, które zalało mój umysł.

Is everything I wantWhere stories live. Discover now