Kłopoty

1K 82 46
                                    

Wy wiecie co się dzieje po powrocie do szkoły po sylwestrze prawda? Pamiętamy jaką akcję powoli zaczynamy. 


Spałam zaledwie 3h choć w sumie jak na mnie to i tak sporo. Gdy jak zwykle siedziałam przy toaletce i ogarniałam moje pokręcone kłaki do muzyki ABBY usłyszałam jakiś szelest za mną. No kto mi nawet ogarnąć się nie daje, już od rana przeszkadzają. 

- O co chodzi? 

- Jedziecie ze mną dzisiaj - usłyszałam odpowiedź Dylana a więc to duży mnie nęka z rana 

- Ale ty wiesz, że takie rzeczy możesz mi powiedzieć jak już zejdę na śniadanie.

- No dobra, jezu. Miałam was obudzić, bo to oznacza, że jedziecie wcześniej - lekko się zirytował, ale kto by się tam dziwił to Dylan no i jest 6:30 - ale jak widzę ty sama wstałaś coś dziwnie wcześnie 

- Powiedzmy, że planowałam wykopać któregoś z was wcześniej z łóżka, jak widzę nie ma takiej potrzeby, a szkoda

- I tak ich wykopie - no solidarność, że nie ma co.- za 20 minut jedziemy.

- Czy ty myślisz, że gdybym nie wstała wcześniej to zdążyłabym w 20 minut wszystko zrobić ?!

- Musiałabyś - powiedział i już go nie było 

- Ależ to jest wkurzająca istota. No dobra czas na biżuterie, weźmy dzisiaj sobie zestaw ten z księżycami, a kolczyki w gwiazdki. No i idealnie. I jeszcze zdążę wypić kawę przed wyjściem.

W kuchni już byli prawie wszyscy z wyjątkiem Vincenta. 

- No witam - powiedziałam na wejściu i podeszłam do ekspresu. Odpowiedziały mi pomruki lub skinięcia głowami, a no i oczywiście Hailie 

- Hej - rzuciła z nad miski z płatkami, a nad nią stał Dylan no tak czyli ich plan to stać nad nią i gapić się tak długo aż zje, ciekawe metody muszę przyznać. Choć jak widzę nasza dziecina niezbyt jest wyspana. no ale co się dziwić ona nie jest przyzwyczajona do tak krótkiego snu. 

- Kurwa no znowu - powiedział Shane spoglądając na telefon, który zalewał potok wiadomości 

- Co, znowu ?- dobra chyba widzę, że to Marge taka natrętna, kobieto pozwól na spokojne śniadanie.

- Płacze, że mi na niej nie zależy 

- A zależy - dołączył się Dylan odrywając wzrok na chwilę od Hailie 

- No nie. Nie w takim sensie jak ona by chciała

- To napisz jej, że ma rację i po sprawie - nie no bardzo subtelnie, zajebisty pomysł Dylan

- Z Marge to nie takie proste, zrobiła sobie za dużo nadziei 

- Może to ty zrobiłeś jej za dużo nadziei - odezwała się Hailie w punkt siostrzyczko w punkt 

- Jak? Od początku stawałem sprawę jasno. - Eh faceci 

Gdy Hailie skończyła jeść, a przynajmniej zjadła tyle ile mogła Dylanowi i tak to oczywiście nie pasowało 

- Niech zje ile może, Hej ważne, że próbuje - jak zwykle Will obrońca małych niejadków odparł atak Dylana zanim ten się rozkręcił i pogłaskał po głowie Hailie - Jeśli nie czujesz się dzisiaj na siłach by nie iść do szkoły, to zostań w domu?- dajcie jakąś miskę, będę rzygać tęczą. Spojrzałam na Tony'ego i miał taką samą reakcję jak ja. 

- Dzięki Will, ale chcę pogadać z Audrey jak najszybciej. 

- Jak sobie życzysz malutka - odparł, a my Tonym przewróciliśmy oczami na to przezwisko.

Rodzina Monet- NocWhere stories live. Discover now