Rozdział Trzeci

6 1 0
                                    

Claire Evans

,,Co powiesz na to, abyśmy(...)''

Mieszkanie mężczyzny znajdowało się na czwartym piętrze i było ładniejsze niż mi się z początków zdawało. Gdy przeszło się przez niewielki korytarz, o ciemnych barwach, zdobiony różnymi dekoracjami-obrazami, kwiatkami, zdjęciami, a nawet wywieszonymi rysunkami, znalazło się w salonie, który również nie był duży.

Wszystko ze sobą ładnie kontrastowało i tylko pojedyncze rzeczy się odznaczały od reszty, gdyż były w jaśniejszych kolorach. Panował tutaj porządek, ale-w przeciwieństwie do mojego domu-całość tworzyła przytulny klimat.

-Usiądź.-Oznajmił po chwili niekomfortowej ciszy, ręką wskazując na kanapę, a ja od razu się go posłuchałam.

Patrzyłam się na nieznajomego, który powoli się do mnie zbliżał, a pojedyncze kosmyki jego włosów opadały na czoło.

Był piękny.

Miał brązowe oczy, które były tak ciemne, że prawie czarne i uwydatnione kości policzkowe, karnację miał bladą i wyglądał jak typowy chłopak z Pinteresta.

-Chciałabyś może opowiedzieć mi, co się wydarzyło? Kim był tamten mężczyzna i czemu od niego uciekałaś?-Zapytał, a ja wciąż milczałam. Czułam coraz większy dyskomfort.

Miałam ochotę jedynie położyć się we własnym łóżku i pogrążyć się we śnie.

Czemu to właśnie mi się przydawały takie sytuacje?

-Rozumiem, że nie chcesz o tym rozmawiać.-Westchnął.-Może, z racji, że mamy spędzić najbliższe kilka godzin tutaj, wspólnie, a może nawet całą noc to...Się najpierw poznajmy, a później, jeśli będziesz chciała, opowiesz mi o wcześniejszym wydarzeniu, w porządku?-Zamarłam.

Tutaj? Miałam spędzić noc w mieszkaniu obcego mężczyzny, w nieznanej mi okolicy?

Nie miałam tyle odwagi, aby się sprzeciwić, więc jedynie kiwnęłam głową w zrozumieniu jego słów, a on usiadł obok mnie.

-Jestem Nicholas.-Przedstawił się, wyciągając w moją stronę rękę.

-Claire.-Szepnęłam cicho, uściskując dłoń chłopaka.

-Miło mi cię w takim razie poznać.-Uśmiechnął się, a ja również uniosłam kąciki ust, mimo że nie był to szczery uśmiech.

Chłopak otwierał już usta, aby coś mi odpowiedzieć, ale przerwał mu dzwonek telefonu. Przeprosił mnie cicho, a następnie odszedł do innego pomieszczenia, aby odebrać.

Siedziałam nieruchomo na kanapie, a moje ciało wciąż się trzęsło-z każdą sekundą coraz bardziej. Ciągle miałam w głowie ucieczkę przed Oliverem, a w sumie wciąż czułam się, jakby mnie gonił.

Starałam się wziąć głęboki oddech, ale nie było to łatwe. Wydawało mi się, że miałam coś w stylu ataku paniki, które-odkąd z nim zerwałam były częściej niż zazwyczaj.-Mój wzrok skierowany był na stojący w rogu mieszkania kwiatek, a myśli mnie przytłaczały.

Nie byłam zdolna zrobić czegokolwiek.

Czułam, że zaraz zemdleję.

Nie miałam wystarczająco powietrza, aby przetrwać kolejne minuty.

Usłyszałam tak, jakby przez mgłę, otwieranie drzwi, ale na niczym nie mogłam się skupić-moja uwaga jedynie była poświęcona na oddychaniu.

Potem-równie niewyraźnie-było słychać kroki w moją stronę.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Scream of the AbyssWhere stories live. Discover now