*✭˚・゚✧*・゚Rozdział 1・゚*✧˚・゚✭*

3 0 0
                                    

Kiedy tylko wyruszyli Layla otworzyła swój zeszyt, wzięła pióro oraz atrament i zaczęła pisać, kolejny ze swoich wierszy
-Jadą trzej wędrowcy... na trzech koniach... nie to nie to- mruczała pisząc i skreślając nowe zdania. W końcu jej mruczenie zaczęło irytować i ciekawić jej towarzyszy podróży. Farris podjechał do niej na swoim konie, pytając:
-Może zostawisz to na potem, co?- dziewczyna wyrwana z swoich myśli o mało nie spadła z konia. Zanim odpowiedziała Ryan się odezwał:
-Farris ma rację, Layla. Porozglądaj się, później dokończysz pisać. Ciesz się wolnością- jak na zawołanie Luu podleciał do dziewczyny i wyrwał jej zeszyt, który oddał Ryanowi. Elfka spojrzała z wyrzutem na feniksa swoimi przenikliwymi zielonymi oczami. Ptak wyglądał jakby bawiło go zachowanie dziewczyny, usiadł na ramieniu jego właściciela, który uśmiechał się pod nosem na taki zbieg okoliczności. Brunetka odchyliła się na swoim koniu do tyłu, tak by nie spaśc, i zaczęła przyglądać się chmurom. Jedna wyglądała jak orzeł, druga jak kot a jeszcze inna jak ryczący lew.

W tym czasie obaj jej towarzysze zaczęli ponownie studiować mapę, by upewnić się czy wszystko poprawnie ustalili przed wyruszeniem nie zapominając o niczym. Na ten moment wydawało się że o niczym nie zapomnieli. Daleko przed nimi zaczęły wyjawiać się wierzby płaczące, których wiele jest na bagnach. Zbliżali się do jednej z pierwszych trudności wyprawy. Poza wiedźmami od których tam się roiło, mogli spotkać wielkie watahy wilków, wodników, utopców. Te dwa ostatnie mogły być także w zatoce rusałek i syren.

Jako iż woleli odpocząć w bezpiecznej okolicy, postanowili zrobić postój przed bagnami. Layla zaczęła zbierać suche patyki, których za wiele nie było. Farris zajął się rozpaleniem ogniska, a Ryan zaczął rozkładać koce do odpoczynku jak i jedzenie.
-tutaj jest za mokro by rozpalić ognisko- skarżył się białowłosy elf, na co brunet zaśmiał się pod nosem, spoglądając na Luu. Feniks podleciał nad ognisko nad którym upuścił jedno ze swych cennych piór, dzięki czemu ognisko się rozpaliło. Farris jęknął zirytowany
-nie można było tak od razu?- spytał spoglądając na Ryana
-nie przesadzaj, zabawnie było patrzeć na twoje starania- odpowiedział mu chłopak głaszcząc ptaka, który do niego wrócił.
-Si conatus non rideas (jakbyś sam próbował nie śmiałbyś się)- mruknął urażony elf, do którego podeszła Layla
-nie przesadzaj, Ryan nie chciał ciebie urazić- brunetka sama powstrzymywała się od śmiechu. Chłopak próbował się dąsać, jednak sam po chwili wybuchł śmiechem. Kiedy skończyli się śmiać słońce zaczęło zachodzić. Zjedli jedzenie, które w tym czasie Ryan zdążył naszykować i zajęli się swoimi sprawami. Layla w końcu odzyskała swój zeszyt, przysiadłszy pod drzewem zaczęła kończyć wiersz, Ryan ostrzył swój miecz, a Farris... zaczął coś strugać z drewna znalezionego nieopodal, nucąc jakąś melodie. Jednym słowem, każdy miał zajęcie, nawet Luu był zajęty wydziobywaniem robaków i poszukiwaniem jakiś ziaren. 

Musieli znaleźć czas na odpoczynek, ustalili warty po czym poszli spać. Pierwszą wartę miał Farris, dzięki czemu mógł on dokończyć strugać przedmiot. Nic wartego niepokoju się nie stało, to samo tyczyło się warty Ryana. Jednak pod koniec nocy, kiedy to Layli była  kolej coś zaszeleściło w krzakach nieopodal. Dziewczyna odłożyła zeszyt i wyjęła mały nożyk który zawsze przy sobie trzymała i powoli podeszła do krzaków. Drżącymi dłońmi odsłoniła ukrywającą się postać w krzakach. Był to wilk, który zaplątał się. Serce elfki zabiło mocniej. Wydawało się, że rozumiała, iż zwierzę cierpi i się boi. Jej oczy złagodniały i zaczęła rozcinać pnącza, nie bojąc się, że zostanie zaatakowana. Umiała przecież rozmawiać ze zwierzętami, ale nawet bez tego świetnie sobie z nimi radziła. Gdy tylko uporała się z pnączami wilk odwrócił się i wbiegł spowrotem do bagien. Layla wróciła na swoje miejsce by skończyć pisać.

Słońce zaczęło wschodzić i żadnych więcej niebezpieczeństw, dziewczyna nie zauważyła. Z pierwszymi promieniami słońca zaczęli budzić się Ryan, Farris oraz Luu. Ryan wraz z Farrisem zaczęli pakować rzeczy a Layla przymknęła na chwilę oczy czując powiew orzeźwiającego wiatru. Schowała zeszyt do torby. Kiedy wszyscy byli gotowi wsiedli na swe konie i wjechali do bagien. Teraz mogli liczyć na siebie.

W zeszycie brunetki znalazł się jej nowy wiersz

꧁ Jadą trzej jeźdźcy
         Na siwych koniach
        Odzyskać własność
        Gotowi od zawsze
        Dwoje elfów
        I jeden człowiek
       Towarzyszy im feniks
       Dumny ptak królewski
       Jadą i jadą
       Przygodzie sprostać gotowi꧂

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 22 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zapach przygodyWhere stories live. Discover now