Dym

588 31 21
                                    

Perspektywa Vincenta

Po zaledwie pięciu minutach od zakończenia tejże naszej rozmowy byliśmy już w rezydencji. Ta rozmowa z Will'em wcale nie sprawiła, że czułem się jakkolwiek lepiej. Czułem się okropnie. Po prostu nie czułem się dobrze z tym faktem, że mój brat niepotrzebnie się o mnie martwi. Ma zdecydowanie wiele innych osób wokół siebie, o które może się martwić, a nie o kogoś tak bezuczuciowego, jak ja. Bo ja nie zasługuję na czyjąkolwiek atencję z powodu tego, jak się czuję. A tym bardziej ze strony mojego rodzeństwa.

Było już dawno po godzinie dwudziestej trzeciej. Gdy weszliśmy do środka, to od razu zauważyłem jakiś dym, który wylatywał z kuchni.

Dym. Z naszej kuchni.

Wspaniale.

- Co tu się dzieje? - spytał Will, który też najwidoczniej nic nie wiedział.

- O cholera... - jęknął Shane z tego pomieszczenia.

- Teraz się módlcie o to, aby was nie zjebał za to. - parsknął Tony, który najwidoczniej też tam był.

- Co wy zrobiliście? - spytał ponownie Will, ale tym razem głośniej.

Z kuchni powoli wyszła nasza siostra i spojrzała się na nas.

- VINCE! - krzyknęła Hailie, po czym pobiegła w moją stronę.

Przytuliła mnie, lekko uderzając o te moje chore ramię. Zapewne nie zrobiła tego celowo. Tak czy siak też ją przytuliłem, ponieważ cały czas martwiłem się o to, jak ona się w ogóle czuje po tej całej sytuacji.

- O KURWA... - wydarł się Shane, który nadal był w tej kuchni.

Po chwili cała reszta moich braci wyszła z tej kuchni, przy okazji przyglądając się nam i co jakiś czas spoglądając w stronę pomieszczenia, z którego nadal wylatywał jakiś dym.

- Drogie dziecko, dlaczego ty jeszcze nie śpisz? - spytałem się, ponieważ naprawdę było już późno.

- Czekałam na was. A głównie to na ciebie. - odpowiedziała Hailie, która nadal była we mnie wtulona.

- Co się stało w tej kuchni?! - spytał się znowu Will, który wyglądał na zdenerwowanego.

- No wiecie, bo my te no naleśniki smażyliśmy i się trochę spaliły... - powiedział Dylan.

- Oczywiście, że smażył je Dylan i Shane. My z Hailie tylko się przyglądaliśmy ich kulinarnym wyczynom. - dodał Tony.

- Ta... - mruknął Shane.

- Oszaleliście? - mówiąc to, byłem już naprawdę poirytowany.

- Chcieliśmy wam niespodziankę zrobić. - odparł Shane.

- Muszę przyznać, że spalona kuchnia jest iście wspaniałą niespodzianką. - pokręciłem lekko głową.

- Dylan jednak miał rację... - powiedziała Hailie, po czym cicho zachichotała.

- Ja zawsze mam rację, dziewczynko. - odparł Dylan z zadowoleniem.

- Nawet nie chcę wiedzieć, w czym ten idiota ma rację. - powiedział tym razem Tony.

- Dobra, a jak ty się czujesz, co? - Dylan najwidoczniej skierował to pytanie do mnie.

- Jest dobrze. - odpowiedziałem, mając wrażenie, że Will w tym momencie zabija mnie wzrokiem.

Chwilę później Will wraz z resztą naszych braci udał się do kuchni, szepcząc coś jeszcze do nich, że są nieodpowiedzialni. Natomiast ja zostałem wraz z Hailie tutaj.

Z Innej Perspektywy | Vincent MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz