01. "Dance me to the wedding now."

361 21 4
                                    

Takie dni tak ten były dla Sarithy istną katorgą, którą odczuwała bardzo mocno. Niektórzy określaliby to mianem słodkiego lenistwa, ona również tak to nazywała - przez pierwsze kilka tygodni. Później przymusowy pobyt w domu zaczął jej doskwierać o wiele bardziej. Wszystko z powodu drugiej ciąży Sari, która niestety była poważnie zagrożona, więc kobieta musiała zrezygnować ze swojej pracy, by ograniczyć stres do minimum i móc utrzymać ciążę. Miała świadomość tego, że dopisywało jej szczęście w nieszczęściu, dlatego mogła spędzić te długie miesiące do czasu rozwiązania w domu, a nie w szpitalu. Nienawidziła szpitali, tego specyficznego zapachu, nastroju smutku i koszmarnych, pozbawionych smaku potraw. Zresztą chyba nie była w tym odczuciu osamotniona, bo w końcu, kto je lubił? Szpitale nigdy nie kojarzyły i raczej nie będą kiedykolwiek kojarzyć się ludziom przyjemnie z prostego powodu - jesteś tam, jeśli coś z tobą lub z twoimi bliskimi jest nie tak. Zostawała jeszcze inna opcja, która dotyczyła przyjaciela jej męża - Zayna. On po prostu tam pracował. Jednak nawet jego towarzystwo nie było wstanie powstrzymać niechęci Sarithy do tego miejsca.

Nastał wczesny wieczór, brunetka wiedziała, że jej mąż lada chwila pojawi się w domu po dniu pracy. Parę chwil wcześniej dzwoniła do swojej teściowej Johannah, która zabrała do siebie ich synka, Jeva na weekend. Przyjechała z samego rana do mieszkania Tomlinsonów i wzięła w opiekę energicznego dwulatka. Z jednej strony Sari czuła do niej wdzięczność, zaś z drugiej miała wrażenie, że umrze z nudów. Jev, odkąd zaszła w ciążę, więcej czasu mieszkał u babci niż z własnymi rodzicami, a wszystko to z troski o maleństwo, które nosiła pod sercem. Całymi dniami tylko leżała w łóżku, jadła i spała. Był to dopiero koniec czwartego miesiąca, dlatego dziewczyna musiała uzbroić się w ogromną cierpliwość.

Korzystając z nieobecności męża postanowiła po raz setny w ostatnim czasie, obejrzeć ich ślubną filmową sesję ślubną, którą zrobili dopiero pół roku po ślubie, wspólnie z Zaynem i Elsą, którzy właśnie wtedy się pobrali. Kilka tygodni później Saritha odkryła, że jest w ciąży z ich pierwszym dzieckiem. Właściwie już w czasie owej sesji była w ciąży tyle, że nie miała jeszcze świadomości o baby Tomlinson.

Zarówno Elsę jak i Sari bardzo cieszył fakt, iż nie dość, że częściowo dzieliły chwile "ślubne" to jeszcze zaszły w ciążę niemal w tym samym czasie. Bliźniaczki Malików miały pojawić się na świecie tylko dwa miesiące wcześniej niż drugie dziecko Tomlinsonów.

Na głównym planie widniały właśnie przytulone przyjaciółki, obejmujące się w wolnym tańcu, który niezmiernie bawił ich mężów. W tym samym momencie do uszu brunetki dostał się odgłos otwieranych drzwi, a chwilę potem w salonie pojawił się Louis.

"Znowu to oglądasz, kochanie? Nie znudziło ci się jeszcze?" Spytał Lou, całując czoło żony i skierował się do kuchni, by umyć ręce.

"Nope, a poza tym co mi zostało? Wkrótce zwariuję tu z nudów. Twoja mama dziś znowu zabrała nam dziecko. Zaczynam się martwić, że niedługo Jev zapomni jak wyglądamy." Szatyn zaśmiał się, siadając koło ciężarnej żony, wziął jej stopy i położył na swoich udach, masując je.

"Na pewno nie będzie tak źle. A poza tym, jak czują się moje księżniczki?" Posłał Sari swój najpiękniejszy uśmiech, ukazujący niewielkie wgłębienia w jego policzkach.

"Księżniczki? Przecież jeszcze nie wiadomo, że tam w środku jest dziewczynka." Odparła, wskazując palcem na swój zaokrąglony ciążowy brzuszek. "Wizytę mamy za tydzień, skarbie. Dopiero wtedy się okaże, co się tu kryje."

"Mam przeczucie, że to będzie dziewczynka. Męska intuicja, mówię ci." Puścił brunetce oko, głaszcząc jej brzuch przez materiał piżamy kobiety.

"Zobaczymy, panie Wielkie Medium." Odpowiedziała, śmiejąc się głośno, na co Louis prychnął.

"Słyszysz, mała? Twoja mama się ze mnie śmieje, ale jej pokażemy." Szepnął konspiracyjnie w stronę brzucha, pochylając się znacznie.

"Jasne." Skwitowała krótko Saritha, zanim pocałowała szatyna z tęsknotą, skrywaną przez cały długi dzień.




_____________________________________________________________

a/n późno, ale jest. przepraszam, że dopiero teraz coś dodaje, ale w tamtym tygodniu codziennie miałam matury, więc brakowało mi zarówno czasu jak i ochoty na pisanie czegokolwiek. rozdział sprawdzony pobieżnie, mam nadzieję, że nie ma w nim zbyt wielu błędów. choć jak się go pisze i dodaje o takiej godzinie to wszystko jest możliwe XD

bardzo proszę o szczere opinie i gwiazdki, dziękuję x

P. S w mediach znajdziecie zdj z sesji ślubnej Sarithy i Elsy ( ;

fireproof II l.tWhere stories live. Discover now