00. "I think I'm gonna lose my mind."

502 27 4
                                    

Dla dwójki zakochanych dzisiejszy dzień miał być tym najpiękniejszym i jednocześnie niejako pierwszym w ich wspólnej drodze przez życie. Saritha z niecierpliwością i typową dla siebie gorliwością odliczała dni do tego wydarzenia, które miało mieć miejsce właśnie dziś, czyli 25 grudnia - ślubu z Tomlinsonem.

Od samego rana w brązowych oczach dziewczyny tańczyły wesołe iskierki ekscytacji i szczęścia. Dziewczyna nie widziała się ze swoim narzeczonym kilkanaście godzin, gdyż ona sama została zaciągnięta przez Elsę na wieczór panieński, zaś Zayn wraz z kilkoma kolegami zajął się Lou i jego ostatnią nocą, spędzoną jako kawaler.

"Dalej nie mogę uwierzyć, że to już dziś." Szepnęła Sari, wygładzając swoją suknię ślubną, która wisiała jeszcze na wieszaku.

"To uwierz." Odpowiedziała jej blondynka, szczypiąc ją lekko w ramię. "Widzisz? To nie sen, tylko rzeczywistość. Ubieraj się, zaraz przyjdzie tu Hannah, by zrobić ci makijaż i fryzurę." Wspomniana Hannah była zaprzyjaźnioną fryzjerką i kosmetyczką obu dziewczyn, a w tym wyjątkowym dla Sarithy dni zgodziła się przyjść do jej mieszkania i zająć się wyglądem panny młodej.

W momencie, gdy Rayburn wypowiedziała te słowa, dało się słyszeć dzwonek do drzwi.

" O wilku mowa." Powiedziała wesoło, ruszając otworzyć, a Jones poprawiła swój szlafrok i wzięła jeden głęboki wdech, by uspokoić przyspieszone bicie serca. Za kilka godzin stanie się panią Tomlinson. Nadal nie mogła w to uwierzyć, więc tym razem sama się uszczypnęła, a potem cicho zajęczała z bólu.

"Idiotka." Mruknęła do siebie, czekając aż Elsa i Hannah wejdą do jej sypialni. Nie minęła sekunda, a energiczna kobieta w średnim wieku wparowała do pomieszczenia z pokaźnych rozmiarów kuferkiem, gdzie trzymała zapewne wszelkie przybory do makijażu i nie tylko. Saritha chciała wyglądać w miarę naturalnie, dlatego już wcześniej uprzedziła Han o tym, że życzy sobie jedynie podkręcenia włosów i upięcia na nich białego welonu.

"Kogoś musimy tu zrobić na bóstwo!" Krzyknęła radosna Hannah, a Elsa jej zawtórowała. "Gotowa na ślubne szaleństwo?"

"T-tak." Wyjąkała niepewnie z powodu stresu brunetka, na co fryzjerka spiorunowała ją wzrokiem.

"Nie brzmisz jak najszczęśliwsza kobieta na Ziemi, którą powinnaś dziś być."

"Tak, jestem gotowa!" Wykrzyczała Saritha, a zaraz potem wszystkie trzy wybuchły szczerym śmiechem.

"I to mi się podoba."


*******


"Wyglądasz pięknie. Louis padnie z wrażenia, kiedy cię zobaczy." Stwierdziła blondynka, zakładając na twarz Sari welon, który następnie miał być zdjęty przez jej męża w odpowiednim momencie ceremonii, tuż przed ich pierwszym małżeńskim pocałunkiem. Obie stały przed lustrem w pokoju, na górze świątyni, gdzie miały odbyć się zaślubiny.

"Szkoda, że moja mama nie dożyła tego dnia." Szepnęła Jones, a po jej policzku niespiesznie spłynęła łza.

"Nie płacz, dziewczyno, bo zniszczysz całą pracę Hanny." Zrugała ją Elsa, choć w jej spojrzeniu widać było troskę i współczucie.

"Masz rację. Powinnam się cieszyć, przecież jestem cholerną szczęściarą."

"Właśnie." Przytaknęła błękitnooka.

"A ty będziesz następna. Coś czuję, że Zayn wkrótce ci się oświadczy. W końcu juz mieszkacie razem, wychowujecie Luke'a. Do pełnego bycia rodziną brakuje wam tylko tego." Wskazała na swoją białą suknię ślubną. "No i może adopcji Lucasa przez Zayna." Na policzkach Elsy pojawiły się lekkie rumieńce, gdy usłyszała wzmiankę o ślubie z Malikiem.

"Naprawdę myślisz, że Zayn by tego chciał?"

"Ślubu z tobą?" Rayburn skinęła głową, poprawiając swoją czerwoną sukienkę druhny. "Dziewczyno, nie widzisz tego? Skoro nie zostawił cię samej z opieką nad małym i zaproponował ci wspólne mieszkanie to chyba znasz już odpowiedź." Nagle zaczął brzmieć marsz Mendelsona. "Leć, ja będę zaraz za tobą." Puściła jej oko, łapiąc w dłonie ślubne kwiaty - bukiet małych kremowych różyczek. Elsa opuściła pokój, a Saritha zrobiła to samo odliczając trzydzieści sekund.

"No to czas się hajtnąć." Wymruczała szeptem z uśmiechem na ustach, schodząc ze schodów ku drodze swojego nowego życia.




_______________________________________________________________

a/n jak widzicie, cofnęłyśmy się trochę w czasie w porównaniu z ostatnim rozdziałem nch, ale mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. uznałam po prostu, że ślub Lou i Sarithy był warty wspomnienia XD

liczę na Wasze szczere opinie, misie! xx

fireproof II l.tWhere stories live. Discover now