Rozdział 8 - Piękne pomyłki. Part 1

187 8 12
                                    

Nowy Orlean/Maroko, 2013

Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam wypowiadać zaklęcie. Kiedy otworzyłam oczy, siedziałam już przy stole w kolorowo urządzonym domu i szczerze się uśmiechnęłam. Czułam ciepło tego miejsca. Naprzeciwko mnie siedziała bardzo znana mi osoba która właśnie wzięła łyk swojego alkoholu.

- Mówiłam ci że to lepsze niż wymiana starych, nadętych listów. - oznajmiła blondynka przyglądając się mnie

- Cóż, muszę przyznać że „to" wygląda prawdziwie siostro. - rozłożyłam ręce i wskazałam na miejsce w którym się znajdowaliśmy a tak dokładnie na apartament Bekah w Maroku

- Opowiadaj co mnie ominęło.  - Rebekah nalała nan kolejnego drinka

- No cóż, Niklaus i Elijah rozmawiają....... sporadycznie ale to jakiś postęp! Freya próbuje odnaleźć się w naszym świecie i chyba zaczyna czuć się tu jak w domu. Hope rośnie jak na drożdżach. Marcel jakoś odnajduje się w Strix co w jakiś sposób oznacza coś dobrego ponieważ powinniśmy mieć tam kogoś od nas, a ja nie do końca ufam Jamesowi. Mówiąc o Jamesie, przespałam się z nim a kilka dni później związałam się z Robbim. O! I do tego Aurora, Klaus zaczął z nią sypiać co znaczy że moje wizyty w posiadłości zostały ograniczone. - wytłumaczyłam pijąc kolejny kieliszek tequili po czym nalałam sobie kolejnego drinka i jego również wypiłam. Jak ta rodzina mnie męczy

- Aurora zawsze była wrzodem na dupie. Chociaż ona to nic w porównaniu z tym nadętym kretynem Tristanem.

- Och, nie mówmy już o Strixie. Każdego dnia roi się ich co raz więcej w dzielnicy. Powiedz co u ciebie Rebekah? - zmieniłam temat

- Mam spotkanie z czarownicą Santería, która może znać klucz do przywrócenia Kola.

Uśmiechnęłam się radośnie z tej wiadomości. Wreszcie zobaczę mojego brata. Co prawda ja również studiowałam magię i próbowałam znaleść zaklęcie dla Kola ale zajmowanie się Hope w lato i utrzymywanie tej rodziny razem pochłonęło dużo mojego czasu.

- Mimo wszystko możemy zjednoczyć rodzinę. - oznajmiłam cała szczęśliwa

- Za rodzinę. Każdego z nas, do cholery.

Rebekah podniosła kieliszek do toastu. Stuknęłam mój kieliszek o niej i wypiłam jego zawartość co spowodowało że z powrotem znalazłam się w moim pokoju.

Poczułam głód. Od kilku tygodniu kiedy uprawiam więcej magii i wykonuję potężniejsze zaklęcia, pragnę coraz więcej krwi.

Zeszłam na dół do kuchni cała uśmiechnięta. Przy wyspie siedział Elijah który trzymał worek z krwią i nalewał jej zawartość do szklanki. Kiedy mnie zobaczył sięgnął po drugą szklankę i mi rownież nalał krwi. Jednym łykiem wypiłam całą jej zawartość ale nadal byłam spragniona. Sama sięgnęłam do lodówki i wzięłam jeszcze jeden worek krwi.

Spojrzałam na Elijah, który nie wydawał się szczęśliwy.

- Wydajesz się bardziej zirytowany niż zwykle. - powiedziałam

- To Aurora.

Elijah podniósł i pokazał mi szkic który najprawdopodobnie narysowa Klaus. Na kartce papieru był rysunek wampirzycy.

- Jej wpływ na niego mnie przeraża. A jednak nasz brat wydaje się sądzić, że ona może być kluczem do zakończenia tej nędznej przepowiedni. Niklaus wierzy, że można ją uwieść, a ona przekona Tristana by opuścili miasto. Chociaż... jego perspektywa lojalności wobec rodziny jest w najlepszym razie schizofreniczna.

- Myślisz że któryś z nas mógłby odwrócić się na drugiego? - wypaliłam

- Nie, ale członkowie naszej rodziny mają słabość do pewnych osób. - odpowiedział jednak jego ton był powarzny

Zorientowałam się się co ma na myśli i odwróciłam się do niego ze smutnym wyrazem twarzy.

- Mówisz o Jamesie? Sądzę że mimo że jego lojalność leży po stronie Strix on nigdy by nas nie skrzywdził

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Mówisz o Jamesie? Sądzę że mimo że jego lojalność leży po stronie Strix on nigdy by nas nie skrzywdził. - wytłumaczyłam.

- James, Aurora, Viktor, nawet Hayley, Marcel i twój ludzki przyjaciel. Każda z tych osób jest dla nas ważna a my nawet nie podświadomie zrobibyśmy dla nich coś co mogłoby skrzywdzić drugiego.

Elijah wyciągnął rękę by złapać moją dłoń jednak kiedy mnie dotknął, poczułam straszny ból głowy.

- Co się dzieję? - zapytał zmartwiony i podszedł bliżej

Elijah podszedł bliżej i odgarnął mi włosy z twarzy. Spojrzałam w jego oczy ale za to zobaczyłam znajome mi błękitne źrenice pełne horroru. Poczułam jak ręka zaczyna mi się trząść a po chwili upuściłam moją szklankę na podłogę. Na podłodze było pełno krwi a ja miałam wizję jak taka sama plama krwi znajduje się w kolorowym i ciepłym miejscu. Spanikowałam.

- Coś jest nie tak. - rzuciłam i oparłam się o blat - Musimy skontaktować się z Rebeką. Teraz!

______

Odcinek: 3x06

⚜ The Originals | Bloodline [3] ⚜ PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz