-My ich zabiłyśmy. - powiedziała zszokowana blondynka, gdy znalazłyśmy się w salonie.
-Najwyraźniej.
-Mówisz to tak spokojnie? - uniosła brwi.
-A co? Mam panikować? - usiadłam na kanapie.
-Jeśli to wyjdzie na jaw, możemy mieć nieźle przejebane. - zajęła miejsce obok mnie.
-Wiem, gdyby media zaczęły o tym trąbić musimy wyjechać. - wypuściłam powietrze z ust.
-Jak to? - spojrzała na mnie jak na ducha.
-Chyba nie chcesz trafić do paki.
-No nie, ale dokąd?
-Nie wiem, może do Szwajcarii?
-Musimy wszystko ogarnąć. - wypuściła głośno powietrze.
-Wiem, że musimy, ale teraz mam dosyć. Jedyne o czym marzę to szybki prysznic i moje łóżko.
-Po tym wszystkim chcesz tak po prostu iść spać? - zamknęłam powieki i ciężko wzdychnęłam.
-Tak, a jutro sprawdzimy co i jak. Jeśli coś wyjdzie to pakujemy się. - poszłam do siebie.
Kocham Gabi, ale czasami wkurwia mnie to jak nie ogarnia takich oczywistych rzeczy. To jest pewne, że jeśli morderstwo wyjdzie na jaw i zacznie się śledztwo to musimy wyjechać.
Najgorsze jest to, że nie wiem co powiemy naszym bliskim. Znaczy, co Gabi powie swojemu bratu, ja nie mam bliskich.
* * *
Obudził mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Chwilę później usłyszałam męski głos.
-Cześć Gabi, jest może Paulina? - czy to Igor?
Wstałam i podeszłam do drzwi, aby lepiej słyszeć.
-Jest, ale śpi. Jeśli chcesz to możesz poczekać w salonie, pójdę ją obudzić.
-Jasne.
Gdy usłyszałam, że ktoś zmierza w kierunku mojego pokoju, od razu wróciłam do łóżka. Kilka sekund później usłyszałam pukanie, a po chwili w moim pokoju znalazła się Gabi.
-Stara, Igor do ciebie przyszedł.
-Zaraz do niego przyjdę.
-No spoko.
Wstałam z łóżka i skierowałam się do drzwi. Chwilę później byłam już salonie, gdzie na kanapie siedział Igor.
-Wstała moja śpiąca królewna. - uśmiechnął się.
-No hej. - przetarłam zaspane oczy - Nie obraź się, ale po co przyszedłeś? - usiadłam na krześle barowym przy kuchennym blacie.
-Postanowiłem zabrać cię na kawę. - puścił do mnie oczko.
-Mam nadzieję, że tym razem cała kawa nie wyląduje na mnie. - zaśmiałam się, a szatyn mi zawtórował - Daj mi dwadzieścia minut, żeby się ogarnąć.
-Jasne, dwadzieścia minut.
-Co? - zmarszczyłam brwi.
-Wszystkie tak mówicie, a później trzeba czekać godzinę. - tym razem to ja mu zawtórowałam.
-No to możesz mierzyć czas. - puściłam mu oczko.
Gdy tylko znalazłam się w pokoju od razu weszłam do garderoby. Zabrałam z niej świeżą, czarną bieliznę, czarne spodnie z wysokim stanem i tego samego koloru bluzę z Calvin'a Klein'a.
Szybkim krokiem skierowałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki, zimny prysznic. Na szybkości zrobiłam makijaż, przy kreskach było trochę ciężko, ale udało mi się.
Następnie fryzura, standardowo jak na mnie musiał to być koczek samuraja. Umyłam jeszcze zęby i dosłownie wybiegłam z łazienki do salonu.
-Już! - powiedziałam uśmiechnięta.
-No skarbie dwie minuty spóźnienia.
-A mogłam nie myć zębów. - chłopak zaśmiał się na moje słowa.
-Idziemy?
-Jasne.
Wyszliśmy z mieszkania, a chwilę później z bloku.
-A więc nie dokonczyliśmy naszej rozmowy o tatuażach.
-No racja. - zaśmiałam się.
-A więc masz tatuaże? - spojrzał na mnie.
-Kilka. - poprawiłam włosy.
-Jakie?
-Grupę krwi na lewym nadgarstku. - podwinęłam rękaw i pokazałam tatuaż Igorowi.
-Przydatne.
-Mhm, dalej napis love nad wskazującym palcem u prawej dłoni. - chłopak wziął do ręki moją dłoń.
-Ładny. - uśmiechnął się.
-Dziękuję. - odwzajemniłam gest - Mam jeszcze napis believe na prawym nadgarstku, jeden tatuaż feministyczny na lewym przedramieniu i geometryczny na prawym przedramieniu.
Akurat, gdy skończyłam pokazywać tatuaże, dotarliśmy do kawiarni. Zamówiliśmy kawę, kilka minut później dostaliśmy dwa papierowe kubeczki. Już chciałam sięgnąć po portfel, jednak Igor był szybszy i zapłacił za mnie.
-W ramach rekompensaty. - puścił do mnie oczko.
-Dzięki. - powiedziałam, gdy wyszliśmy z kawiarni.
-Nie masz za co dziękować. Gdzie chcesz iść na spacer?
-Może park?
-Świetny wybór. - uśmiechnął się szarmancko.
-No dobra, widziałeś moje tatuaże teraz czas na ciebie. - upiłam łyk kawy.
-Co chcesz wiedzieć?
-Czemu akurat masz "R" pod okiem? - spojrzałam na tatuaż.
-No wiesz to trochę długa historia. - podrapał się po karku.
-Nie bądź taki, powiedz. - uśmiechnęłam się.
Chlopak chciał coś powiedzieć, ale przeszkodził mu mój telefon.
-Przepraszam. - wyciągnęłam telefon z kieszeni bluzy.
Już miałam odrzucić, gdy zobaczyłam, że dzwoni Gabi.
-Halo?
-Gdzie ty jesteś? - usłyszałam głos przyjaciółki w słuchawce.
-Na kawie z Igorem.
-Nie chce wam przerywać randki. - przerwałam jej.
-To nie randka. - przewróciłam oczami.
-No dobra, dobra. Miałyśmy ogarniać sama wiesz co. - powiedziała z naciskiem na dwa ostatnie słowa.
-Wiem, za niedługo będę.
-Spoko.
-Siema. - zakończyłam połączenie.
-Musisz wracać? - zmarszczył brwi.
-Zapomniałam, że miałam załatwić z rana taką jedną rzecz, przepraszam. - zaczęłam iść w kierunku mojego bloku, a szatyn za mną.
-Nic się nie dzieje. Możesz mi to wynagrodzić, jeśli przyjdziesz wieczorem na ognisko. - puścił mi oczko.
-Jakie ognisko? - spojrzałam na chłopaka wyczekując odpowiedzi.
-Gabi ci nie mówiła?
-Nie...
Macie tutaj tatuaże Pauliny to lewa ręka:
A to prawa ręka: