[T] Love in a time of a Zombi...

بواسطة A-miss

7.2K 642 59

Zegar tykał nieubłaganie, wskazując na zbliżającą się godzinę zagłady. Po upadku Voldemorta wielu myślało, że... المزيد

Rozdział 1 - Uwolnienie
Rozdział 2 - Projekt 'Gwiazdka'
Rozdział 3 - Zaufanie
Rozdział 4 - Wyspa Taransay
Rozdział 5 - Zrozumienie
Rozdział 6 - Złotowłosa
Rozdział 7 - Większe dobro
Rozdział 8 - Najlepiej zaplanowane misje
Rozdział 9 - Bezpieczeństwo
Rozdział 10 - Podejrzliwość
Rozdział 11 - Decyzje
Rozdział 12 - Niezbędne rzeczy
Rozdział 13 - Konflikt
Rozdział 15 - Trzymając się za ręce
Rozdział 16 - Armada
Rozdział 17 - Podpalić stos
Rozdział 18 - Zasady
Rozdział 19 - Przetrwanie
Rozdział 20 - Wszyscy Razem
Rozdział 21 - Ryzyko zawodowe | część 1
Rozdział 22 - Ryzyko zawodowe | część 2
Rozdział 23 - Przebudzenia
Rozdział 24 - Szanse
Rozdział 25 - Ekspozycja
Rozdział 26 - Najazdy
Rozdział 27 - Interwencja
Rozdział 28 - Prawda
Rozdział 29 - Wymiana
Rozdział 30 - Śmierciożerca
Rozdział 31 - Początek
Rozdział 32 - Draco
Rozdział 33 - Wolność | część 1
Rozdział 34 - Wolność | część 2
Rozdział 35 - Strategia
Rozdział 36 - Alexander Amarov
Rozdział 37 - Hermiona Granger
Rozdział 38 - Obietnice
Rozdział 39 - Wyprawa
Rozdział 40 - Ryzyko kontrolowane
Rozdział 41 - Czas

Rozdział 14 - Kraina Żywych

222 22 0
بواسطة A-miss

Neville Longbottom wcale nie zamierzał przyjeżdżać na Grimmauld Place.

Mieszkańcy Taransay przeżyli niedawno istne piekło i dlatego każda różdżka była na wagę złota. Opuszczenie wyspy przez Harry'ego i Ginny było dla wszystkich wystarczająco przytłaczające. Nie wiedział w jaki sposób do tego doszło, ale odkąd odeszli, Neville częściej oddawał strzały niż wykonywał rozkazy.

Nie przywykł do chodzenia z notatnikiem, ale jeśli Taransay chciało... nie, potrzebowało, aby wszystkim zarządzał, on robił to, czego potrzebowali. Z tego powodu nieoczekiwana wizyta Rufus'a Scrimgeour'a i żądanie, aby wrócił do Londynu w celu pilnej konsultacji dotyczącej Zielarstwa, spotkało się z pewnym oporem.

- Nie - powiedział do Scrimgeour'a, będąc pewnym, że Minister nieczęsto słyszał to słowo.

Rufus zacisnął usta.

- W porządku. W takim razie wyznacz proszę innego MagiBotanika, który nam pomoże.

Neville namyślał się przez długi czas. Wystarczająco długi, aby Scrimgeour odezwał się, jakby doszli do tych samych wniosków.

- Pakuj się, wyjeżdżamy w ciągu godziny.

- Panie Ministrze, nie mogę zostawić tych ludzi.

Minister pokręcił przecząco głową.

- Oczywiście, że możesz. Pozostanę na wyspie do twojego powrotu.

Garstka osób przyglądała się ich rozmowie z zaciekawieniem. Czarodzieje wyszli spomiędzy zgromadzonych gapiów, rozpoznając swojego Ministra. Kilku seniorów patrzyło na niego zaszklonymi oczami.

Molly Weasley cierpiała na ostry przypadek drżącego podbródka, kiedy Harry wrócił do Londynu, zabierając ze sobą Ginny. Podobnie jak jej matka, najmłodsza z Weasley'ów miała doskonały kontakt z ludźmi i była ulubienicą, zarówno Mugoli, jak i Czarodziejów. Wyjeżdżając, obiecała, że będzie na bieżąco informować pozostałych Weasley'ów o postępach zdrowotnych Rona.

Neville nie rozpoznawał mężczyzny, który towarzyszył Scrimgeour'owi. Miał na sobie kowbojski kapelusz, kowbojskie buty i obserwował ich, opierając się o drzewo. Brakowało mu tylko odznaki szeryfa. Mugolski chłopiec podszedł do niego, wskazując na kapelusz, a mężczyzna zdjął go i włożył na głowę dziecka. Mimo zakrytych oczu, wciąż można było dostrzec promienny uśmiech tuż pod rondem.

Minister przedstawił go jako "Agenta Richards'a", z Magicznego Senatu Stanów Zjednoczonych.

- Wolałbym nie zostawiać mojego zespołu z Draco Malfoy'em dłużej niż to konieczne.

Draco Malfoy? - pomyślał Neville.

- Ha-ha, to dobre, Panie Ministrze.

🔵 🔵 🔵

Tydzień później, Neville siedział na dywanie w biurze Scrimgeour'a na Grimmauld Place. Wokół niego leżały stosy ksiąg i kilka zwiniętych rolek pergaminu. Zaczął rozglądać się za przyciskiem do papieru, gdy kominek zapłonął na zielono i wyszła z niego Ginny Weasley. Wyprostowała się, strzepnęła sadzę z ubrania i podeszła do mężczyzny. W rękach trzymała oprawioną akwarelę, przedstawiającą górzysty, porośnięty drzewami krajobraz.

- To ten? - zapytała.

Neville wziął od niej obraz. Wyczarował lupę, aby przyjrzeć się bliżej dziełu.

- Tak! Świetna robota. Trudno było go zdobyć?

Ginny usiadła obok niego.

- Na szczęście nie. Biblioteka w Królewskich Ogrodach była pusta.

Neville obdarzył ją spojrzeniem pełnym uznania.

- I zaufaj mi, wolałbyś nie oglądać ich w tym stanie. Są mocno zaniedbane, poza Biblioteką i Zielnikiem.

- A Bank Nasion? - zapytał, nieudolnie ukrywając drżenie głosu.

- Nietknięty. Przynajmniej tak podejrzewam. Powinien przetrwać eksplozję nuklearną, prawda?

Zamrugał z ulgą. Wstyd było przyznać, ale Neville miewał koszmary dotyczące zniszczonych zapasów nasion: ktoś zostawił niezamknięte drzwi i wpuścił wilgoć do środka. Dla Botaników Bank Nasion był jak Arka Noego.

- Jest naprawdę bardzo ładny - powiedziała Ginny, przechylając głowę na bok, aby móc lepiej przyjrzeć się obrazowi.

Neville przytaknął, aby po chwili roztrzaskać butem szybę. Ginny skrzywiła się i rozejrzała, aby sprawdzić, czy na podłodze nie leżało to, czego szukali. Neville bardzo ostrożnie zdjął obraz z deski. Odwrócił pergamin, na którym był widoczny napis.

- A-cha - westchnął - Dodam tę inskrypcję do tuzina pozostałych doniesień na temat wydobycia nektaru z naszego okazu.

- Masz na myśli Brzoskwinię z Księgi, którą Malfoy i Hermiona przywieźli z Hogwartu? - zapytała Ginny.

- Brzoskwinię z Gór Kunlun - poprawił ją z uśmiechem - Według Księgi, Brzoskwinia jest najpotężniejszym środkiem konserwującym znanym Czarodziejom. Jej słynny nektar jest tym, co Hermiona z Malfoy'em powinni dodać do ReGen'u. Ale Góra Kunlun jest tak realna jak Atlantyda.

Ginny wydała z siebie dźwięk, który wyrażał rosnące zniecierpliwienie.

- Wobec tego, gdzie planujemy szukać? Czy w ogóle można ją znaleźć? Jak to może pomóc Ronowi, skoro nie wiemy ani gdzie to jest ani jak wygląda?

- Och, wiem dokładnie, gdzie znaleźć jedyną, wciąż istniejącą Brzoskwinię Kunlun - powiedział, wyglądając na zaniepokojonego.

- Więc?

- Widzisz, w tym momencie sprawa się komplikuje.

🔵 🔵 🔵

Hermiona rzuciła stary egzemplarz magazynu Time na stół kuchenny, gdzie Kowboj przeglądał prośby o dostarczenie zaopatrzenia (ktoś musiał przejąć to zadanie podczas nieobecności Scrimgeour'a). Richards rzucił okiem na czasopismo, a potem spojrzał na Hermionę z zaciekawieniem. Przeniósł wzrok na Neville'a, który stał w drzwiach, jedząc tosta.

- Wolałbym Cosmo, ale dziękuję, Panno Granger.

Hermiona przewróciła oczami, a następnie wskazała postać na okładce.

- Neville powiedział, że to jest człowiek, który ma Brzoskwinię Kunlun.

Richards zmarszczył brwi na widok czarnowłosego mężczyzny po trzydziestce. Siedział bokiem na kunsztownie postarzanym barokowym fotelu, z krzywo umieszczoną koroną na głowie i berłem w dłoniach. Uśmieszek na jego twarzy miał w sobie coś niepokojąco malfoyowskiego.

- Ten... paw? - zapytał Richards z niedowierzaniem - Jesteś pewna?

- Elegancik - podsumował Neville, zajadając się tostem z marmoladą. Taransay, niestety, była jej pozbawiona – Alexander Amarov jest największym na świecie kolekcjonerem magicznych ciekawostek. wśród wtajemniczonych krążą plotki, że udało mu się nabyć słynną Brzoskwinię.

- Dobrze - powiedział Richards – To jeden z tych ekscentrycznych mugolskich miliarderów? Do czego niby jest mu potrzebna?

- Myślę, że on zdaje sobie sprawę z tego, czym ona jest, ale nie wie, w jaki sposób mógłby jej użyć. Jego rodzina początkowo zarabiała na roślinnych farmaceutykach, a gdzieś po drodze Amarov dodatkowo zainteresował się magiczną florą - wyjaśnił Neville.

- Przypuszczalnie magiczną - poprawiła go Hermiona, która przeglądała artykuł - Przed Infekcją nie był w stanie udowodnić żadnej ze swoich hipotez dotyczących istnienia Magii. W przeciwnym razie, jestem pewna, że Ministerstwo miałoby coś w tej kwestii do powiedzenia.

- Więc skoro Alexander Amarov prawdopodobnie posiada Brzoskwinię - zaczął Richards, wstając - Złóżmy mu wizytę.

- Wiemy, gdzie obecnie przebywa? - zapytała Hermiona – Zacznijmy od tego, że nie mamy pojęcia, czy on wciąż żyje.

Richards zaczął wspinać się po kuchennych schodach.

- Mogę się tego dowiedzieć w łatwy sposób. Pozwólcie, że porozmawiam z moimi ludźmi przez Fiuu.

Kiedy Kowboj zniknął, Neville zaczął przygotowywać piątego tosta.

- Kim tak właściwie są jego ludzie? - zapytał Hermionę.

- Nie mam pojęcia. Ale wydają się posiadać nieskończoną ilość broni.

🔵 🔵 🔵

Światła w piwnicy migotały.

Nie było możliwości dostarczania energii elektrycznej poza siecią. Do tej pory używano generatora do zasilania mniej istotnych systemów na Grimmauld Place. Klinika i Laboratorium zostały przystosowane do mniejszego i nieprzerwanego zasilania, które było wspierane magią i nigdy nie zawodziło. Większy generator, pomimo swojego złego stanu, działał dobrze przez ostatnie pół roku, ale ostatnio zaczął sprawiać problemy. Harry przyglądał się temu, a przynajmniej obiecał, że to zrobi.

Oddział pogrążył się w chwilowej ciemności, w której nie było nic poza mrugającymi czerwonymi, niebieskimi i żółtymi diodami i wyświetlaczami przy łóżku Rona.

- Cholerne światła - poskarżyła się Padma. Już miała wyjść na korytarz, aby wyłączyć i włączyć główny generator, gdy nagle światło wróciło.

Emily siedziała na krześle przy łóżku Rona, pozornie niewzruszona przerywanymi dostawami prądu.

- Wyglądasz jak śmierć - powiedziała Padmie, robiąc głupią minę.

Padma miała jeszcze odrobinę energii, aby się roześmiać.

- To prawda.

- Idź, napij się herbaty, czy coś - powiedziała Emily - Zajmę się nim.

- Trzeba obejrzeć jego wkłucie centralne, a poza tym Mercer zauważył, że miał lekko podwyższone ciśnienie, a także...

- Padma, potrafię przeczytać notatki. Nie martw się. Zrób sobie przerwę albo poproszę Granger, żeby ci w tym pomogła.

To sprawiło, że Padma prychnęła. Zdjęła stetoskop z szyi i jęknęła, gdy światła znów zamigotały.

- Tak się składa, że Hermiona jest fanką nadgodzin.

- Tak, ale strasznie się wkurza, kiedy któraś z nas bierze podwójną zmianę, zanim ona dostanie taką propozycję.

Padma zastanowiła się nad tym.

- Myślę, że to może mieć więcej wspólnego z nieuporządkowanym grafikiem. Idealny świat Hermiony to taki, który opiera się na harmonogramie. Ale przyjmę twoją propozycję - zaczęła pakować apteczkę - Filiżanka herbaty to idealny pomysł, bo te światła przyprawiają mnie o migrenę.

- Wiesz, dr Mercer także ma teraz przerwę - powiedziała Emily z konspiracyjnym uśmiechem, zakładając rękawiczki - Jestem pewna, że spodoba mu się twoje towarzystwo. Ostatnio widziałam go w kuchni, gdy próbował wypić kawę przez Tim Tam.

Padma uniosła brwi.

- Nie drocz się ze mną, Emily. I czy ty właśnie powiedziałaś, że w tym domu są Tim Tam'y?

- Acha - odrzekła - Neville przywiózł kilka z Taransay.

- O Merlinie, dla nich zdecydowanie mogę zrobić sobie przerwę - Padma podniosła swój fartuch i zatrzymała się przed samym wyjściem - Jesteś pewna, że poradzisz sobie z Ronem?

- Tak, idź już!

Padma wyszła, a Emily wciąż uśmiechając się delikatnie, rozpoczęła kompletowanie sprzętu, zanim podeszła do Rona. Częściowo zdjęła z niego przykrycie i odsunęła szpitalną piżamę, aby obejrzeć wkłucie, tak jak radziła Padma.

Emily zmarszczyła brwi. Coś zdecydowanie nie było w porządku. Skóra wokół kaniuli była koloru starego siniaka: żółta, czarna i fioletowa, w dodatku wyglądała, jakby zaczynała ropieć.

No i... ten zapach. Wszyscy dobrze go znali. Emily w pośpiechu przejrzała jego kartę, aby sprawdzić, kiedy ostatnio otrzymał dawkę ReGen'u.

Czy ktoś mógł o tym zapomnieć?

Nie. Minęły zaledwie trzy godziny od ostatniej dawki, którą podała mu Hermiona.

Hermiona i Draco rozmawiali na temat zakresu działania ReGen'u. Pracowali do granic możliwości, aby znaleźć sposób na zażegnanie tej przerażającej nieuchronności. Na nic to się zdało, bo Emily była pewna, że właśnie widzi tę granicę. Była to fatalna wiadomość dla wszystkich, którzy żyli dzięki niemu.

- Cholera - syknęła. Wybiegła na korytarz, aby zerknąć, czy Padma wciąż tam jest.

Nie było jej. Emily postanowiła, że pobierze mu krew i zaniesie próbkę do Profesora Yoshidy, aby upewnić się, co do swoich podejrzeń.

Trzęsącymi się dłońmi chwyciła strzykawkę i zbliżyła się do Rona. Podkładka z notatkami leżała na brzegu łóżka. Emily zahaczyła o nią biodrem i karta spadła na podłogę. Instynktownie schyliła się, aby po nią sięgnąć.

Światła znów zamigotały, a pokój pogrążył się w ciemności.

Emily wczołgała się pod łóżko, wciąż trzymając strzykawkę. Wyciągnęła rękę tak daleko, jak potrafiła, przesuwając dłonią po podłodze. Jej palce odnalazły kartę, w chwili, gdy jej policzek zetknął się z dłonią Rona, wiszącą za krawędzią łóżka.

I nie było to miejsce, w którym Padma ją zostawiła. Jego skóra była ciepła.

Powoli, wstrzymując oddech, Emily wysunęła się spod łóżka. Jej oczy były szeroko otwarte, a usta całkowicie suche. Była zbyt przerażona, aby przełknąć ślinę. Wstała, podnosząc się centymetr po centymetrze, potrącając stojak na kroplówki, który potoczył się po podłodze.

W odpowiedzi na ten dźwięk, z łóżka dobiegł ją szybki, cichy odgłos - jakby prześcieradło było naciągane na materac. Emily chciała uciec i biegłaby tak szybko jak to możliwe, ale nie w tej ciemności, gdzie mogła wbiec w filar, czy cokolwiek innego.

Kolejny dźwięk: długi, rzężący oddech.

Światła. Proszęproszęproszęproszęproszę...

Nie była Czarownicą, nie nosiła przy sobie światła jak Padma, czy Hermiona.

Nagle znów było jasno. Zbyt jasno. Emily zamrugała i zasłoniła oczy przedramieniem, ale dopiero wtedy, gdy zobaczyła wysoką, zgarbioną postać, stojącą obok łóżka.

Oczy Ronalda Weasley'a były szeroko otwarte. Emily zapomniała, że były tak intensywnie niebieskie.

I wpatrywały się prosto w nią.  

واصل القراءة

ستعجبك أيضاً

93.8K 3.3K 49
Haillie nie jest jedyną siostrą Monet, jest jeszcze jej bliźniaczka Mellody. Haillie wychowywana przez mamę, a Mellody no cóż przez babcie. Jak myś...
47.1K 832 7
Książka w remoncie Życie lubi płatać nam wiele figli. Niektóre kończą się dobrze, inne nie koniecznie. Jednak życie nie polega tylko na sztywnych reg...
434K 12.1K 57
Emily Riddle, właśnie zaczyna swój szósty rok w Hogwarcie, ale czy wszystko napewno będzie takie jak zawsze? Zapraszam do czytania i komentowania czy...
67.8K 1.9K 23
!ZAKOŃCZONE! - Puść mnie! - krzyknęłam i znów spróbowałam się wyrwać z żelaznego uścisku chłopaka - Wiem, że lubisz jak cię tak trzymam - szepnął...