Chance From Fate [+18] [ ZAWI...

nightcourtnadine

36.6K 1.7K 845

"Powiedz tylko słowo, a to zrobię, moja słodka." Vanity Ashby to kobieta, która bardzo szybko założyła rod... Еще

PLAYLISTA
PROLOG - korekta
ROZDZIAŁ PIERWSZY - korekta
ROZDZIAŁ DRUGI - korekta
ROZDZIAŁ TRZECI - korekta
ROZDZIAŁ CZWARTY - korekta
ROZDZIAŁ PIĄTY - korekta
ROZDZIAŁ SZÓSTY - korekta
ROZDZIAŁ SIÓDMY - korekta
ROZDZIAŁ ÓSMY - korekta
ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY - korekta
ROZDZIAŁ DZIESIĄTY - korekta
ROZDZIAŁ JEDENASTY - korekta
ROZDZIAŁ TRZYNASTY - korekta
ROZDZIAŁ CZTERNASTY
ROZDZIAŁ PIĘTNASTY
ROZDZIAŁ SZESNASTY
ROZDZIAŁ SIEDEMNASTY
ROZDZIAŁ OSIEMNASTY
ROZDZIAŁ DZIEWIĘTNASTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY PIERWSZY
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DRUGI
ROZDZIAŁ DWUDZIESTY TRZECI

ROZDZIAŁ DWUNASTY - korekta

1.2K 56 30
nightcourtnadine

#chancefromfatewatt 🌚

Vanity

   Obudziłam się z cichym jękiem, w którym można było wyczuć, że nie czułam się najlepiej. Ból głowy momentalnie dał o sobie znać. Pocieszeniem było to, że spodziewałam się czegoś gorszego, patrząc na to, ile wczoraj wypiłam. Westchnęłam, przetarłam twarz dłonią, a gdy na nią spojrzałam, nie zauważyłam makijażu. Zmarszczyłam brwi, a wtedy przypomniał mi się wczorajszy powrót. Armin w mojej łazience. Jego staranne zmywanie mojego makijażu.

   Głupoty, które mówiłam... o matulu.

   Miałam ochotę położyć się na brzuchu i wbić twarz w poduszkę. Tak, jak obstawiałam, było mi nieco wstyd. Po alkoholu często zdarzało mi się mieć długi język, tak było i w tej sytuacji.

   Ale... po dłuższych przemyśleniach, chyba jednak tego nie żałowałam.

   Przez jakiś czas z pewnością będę się wstydziła, ale wczorajsze wyjście naprawdę mi się podobało. Świetnie się bawiłam w towarzystwie Armina, to jedna z lepszych nocy mojego życia.

   W końcu wstałam, by doprowadzić się do porządku. Nie wiedziałam, czy Armin już wstał, ale chciałam być gotowa i odświeżona.

   Wzięłam długi, gorący prysznic. Użyłam wiśniowego żelu do ciała, którego zapach był wręcz uzależniający. Jak byłam w sklepie, by go kupić, stałam jakieś dziesięć minut w alejce i po prostu wąchałam go, jak głupia.

   Dziś nałożyłam jedynie róż na policzki i pomalowałam rzęsy. Nie miałam siły na mocniejszy makijaż i chciałam, żeby skóra mogła odpocząć od warstwy podkładu. Nie zapomniałam wcześniej nałożyć kremu z filtrem.

   Gdy byłam gotowa, wróciłam do sypialni. Usiadłam na łóżku, nie mając co ze sobą zrobić. Wiedziałam jednak, że muszę zadzwonić jeszcze do jednej osoby, która się o mnie martwiła.

   Tata.

   Wybrałam numer i czekałam aż odbierze. Zrobił to błyskawicznie, ponieważ po pierwszym sygnale byłam w stanie usłyszeć jego głos.

   — Vanity, kruszynko? Nawet nie wiesz, jak się martwiłem. Rozmawiałem z mamą i coś tam niby wiem, ale myślałam, że odejdę od zmysłów.

   — Przepraszam, tato — powiedziałam na samym początku. — Nie mogłam nikomu powiedzieć, ale powinnam przewidzieć, że będziecie się martwić.

   — Powiedz mi lepiej, gdzie jesteś?

   — Na... wycieczce.

   — Ile ona potrwa? — zadał mi kolejne pytanie. — Jesteś sama? Masz wystarczająco pieniędzy? Jak nie, to mogę ci prze...

   — Tato, bo się zapowietrzysz — przerwałam mu szybko. — Nie jestem sama, jestem bezpieczna. Pieniędzy też mi nie brakuje, nie musisz się martwić. Ile potrwa? Jeszcze trochę...

   — Rozumiem. Mam nadzieję, że wiesz, dlaczego zadaję te pytania. Nie chcę wywołać na tobie żadnej presji, Vannie. Po prostu jesteś moją małą córeczką, o którą się martwię...

   — Wiem, tato. Spokojnie, jestem cała i zdrowa.

   — To najważniejsze — słyszałam ulgę w jego głosie. — Zaraz będę wychodził do pracy, więc będę musiał kończyć, ale... dzwoń do mnie czasem, dobrze? I pisz, gdybym miał zrobić jakiś przelew.

   — Oczywiście, że zadzwonię! — oburzyłam się, ale na ustach miałam lekki uśmiech. Kwestię pieniędzy przemilczałam, bo na razie nie potrzebowałam środków. Wciąż miałam przy sobie oszczędności, które trzymałam na czarną godzinę. — Kocham cię, tato. Chcę wiedzieć, że żyjesz.

   — A ja ciebie, kruszynko. Uważaj na siebie.

   — Będę.

   Rozłączyłam się. Czułam ulgę po tej rozmowie. Oboje jej potrzebowaliśmy i z pewnością będziemy po niej spokojniejsi. Mimo rozwodu rodziców, zawsze miałam cudowną relację z tatą. Za każdym razem mogłam na niego liczyć, co do dziś się nie zmieniło

   Spojrzałam na godzinę, było po dziesiątej. Postanowiłam wyjść z pokoju i stanąć przed drzwiami Armina. Wzięłam głębszy wdech, a następnie w nie zapukałam. Czekałam dłuższą chwilę, przez co już miałam odchodzić, z myślą, że śpi, ale w ostatniej chwili usłyszałam zamek od klucza. Zatrzymałam się i spojrzałam na czarnowłosego... w samym ręczniku.

   — Dzień dobry, moja słodka.

   Nie odezwałam się. Przyglądałam się jego mokrym włosom, które i tak wyglądały świetnie. Zjechałam wzrokiem na szyję, po której spływały kropelki wody. Śledziłam je, zjeżdżając w dół. Miałam okazję popatrzeć na dobrze wyrzeźbione ciało pokryte tatuażami. Armin Villin był perfekcyjny. Każdy z nich pasował do ciemnowłosego. Byłam ciekawa ich historii. Mimowolnie zawiesiłam wzrok na jego najnowszym tatuażu, klepsydrze oplecionej cieniami. Jej znaczenie też pragnęłam poznać.

   Postanowiłam spojrzeć niżej, az dotarłam do końca ręcznika. Wtedy szybko wróciłam spojrzeniem do jego oczu i powiedziałam szybko:

   — Dzień dobry. Wyspany?

   — Tak, a ty? — na jego ustach widniał uśmieszek.

   — Też — odpowiedziałam lekko speszona. — Armin, czy ja... ci przeszkodziłam?

   — Hmm? — po chwili zorientował się, o co mi chodziło. — Nie, spokojnie. Akurat wychodziłem spod prysznica.

   Pokiwałam głową, nie do końca przekonana, jednak postanowiłam nie ciągnąc tematu.

   — Chcesz wejść? Zostawiłbym cię na chwilę samą, żeby pójść się ubrać.

   Przystałam na jego propozycję. Czarnowłosy zrobił mi miejsce w drzwiach, żebym mogła wejść. Pokój był podobny do mojego, mężczyzna utrzymywał w nim porządek. Właściwie to wyglądał, jakby nie był w ogóle używany.

   Armin zabrał potrzebne mu ubrania, a następnie zniknął w łazience. Usiadłam na łóżku i czekałam na niego.

   Wyszedł ubrany w czarną koszulę i spodnie. Jego ulubiony strój. Włosy miał już doprowadzone do porządku. W pomieszczeniu zaczął unosić się zapach perfum, który podobał mi się równie mocno, co wczoraj. Znowu miałam wrażenie, że tańczą wokół niego cienie. Był... potężny i tajemniczy.

   Takiego go uwielbiałam.

   — Zgaduję, że jesteś gotowa spełniać marzenie numer trzy? — w jego oczach mogłam zobaczyć błysk.

   No tak, wczoraj powiedziałam mu, co jest kolejnym punktem na liście.

   — Tak, jeśli oczywiście również jesteś już gotowy do wyjścia.

   — Jasne, skoczymy tylko na jakieś śniadanie, żeby nie zrobiło ci się słabo na miejscu.

   Słysząc jego słowa, zrobiło mi się cieplej na sercu. Podobało mi się to, że mężczyzna o mnie dbał. Bardzo. W tej chwili powstrzymywałam szeroki uśmiech, który cisnął mi się na usta.

   — Masz ochotę na coś słodkiego czy słonego? — spytałam, gdy zamykał drzwi swojego pokoju.

   — Chyba słodkiego, a ty?

   — Też — ucieszyłam się, słysząc jego odpowiedź. Od rana ciągnęło mnie do jakiejkolwiek słodyczy. Często miałam tak po alkoholu, dziś nic się nie zmieniło.

   Poczułam, jak Armin delikatnie ujmuje moją dłoń. Uśmiechnęłam się na ten gest i dałam się poprowadzić do windy. Nie widziałam potrzeby puszczenia jego dłoni. Przyłapywałam się na tym, że lubię jego dotyk. Czułam się przy nim dobrze. Dbał o to, bym czuła się komfortowo. I tak było. Naprawdę czułam się niesamowicie w jego towarzystwie. Dzięki niemu nie myślałam o przykrych rzeczach, nie przejmowałam się Warrenem, czy Sherri. Cieszyłam się chwilą.

   — Boli bardzo głowa? — zapytał, kiedy staliśmy już przed windą.

   — Całe szczęście nie. Obstawiam, że ciebie też nie boli. Wypiłeś chyba dużo mniej...

   — Wypiłem podobną ilość — uśmiechnął się lekko. Miałam wrażenie, że mówił to, abym nie czuła się skrępowana. — I masz rację, czuję się świetnie. Albo to dlatego, że wczoraj zasnąłem jak najszybciej, z myślą, że rano znowu będę mógł cię zobaczyć.

   Nie mogłam się powstrzymać i się uśmiechnęłam. Poczułam, że zaczynam się lekko rumienić, ale wcale mi to nie przeszkadzało.

   — Liczyłem, że ujrzę te rumieńce i uśmiech — ścisnął mocniej moją dłoń.

   Metalowe drzwi się otworzyły, więc weszliśmy do środka. Nacisnęłam odpowiednie piętro i czekałam, aż zjedziemy na dół.

    — Ale nie żałujesz wczorajszego wieczoru, prawda? — usłyszałam ciche pytanie czarnowłosego. Spojrzałam mu w oczu, a następnie się odezwałam:

   — Jak mogłabym żałować, bawiłam się cudownie.

   Uśmiechaliśmy się do siebie. Nie musieliśmy nic więcej mówić. Cisza była przyjemna, w tej chwili rozumieliśmy się bez słów.

   Żadne z nas nie żałowało przebiegu tego wieczoru.

***

   Na śniadaniu byliśmy tam, gdzie ostatnio. Tym razem skusiłam się na naleśniki, a Armin wziął mini gofry. Były przeurocze.

   Abi na pewno by się tutaj spodobało... a Aaron udawałby, że nie robi to na nim wrażenia.

   Po śniadaniu, gdy już odpoczęliśmy i uregulowaliśmy rachunek, skierowaliśmy się w stronę studia z piercingiem. Wcześniej, przy śniadaniu, czytaliśmy razem opinie na temat różnych salonów, ale w końcu wybraliśmy jeden, który wydawał nam się najlepszy. Tym razem zadzwoniłam i spytałam, czy ma czas. Szczęście mi dopisywało i udało się umówić, by zrobić to już dzisiaj.

   Nie wiedziałam skąd to szczęście, które mnie nie opuszczało, ale zdecydowanie nie żałowałam. Dzięki temu mogłam mieć już dziś kolczyki.

   Musieliśmy tam podjechać samochodem, ponieważ studio nie znajdowało się zbyt blisko kawiarni. Droga zajęła nam jakieś dziesięć minut. Miejsc na parkingu było sporo, więc z tym również nie było problemu.

   Armin otworzył mi drzwi, za co mu podziękowałam, a następnie skierowaliśmy się w stronę studia. Zostałam przepuszczona w drzwiach, więc obdarowałam mężczyznę wdzięcznym uśmiechem. Obróciłam głowę, a wtedy zauważyłam niską dziewczynę, pokrytą tatuażami i kolczykami. Włosy miała koloru różowego, wyglądała genialnie. Nie ukrywała swojego stylu, ani tego, co lubi, a to czyniło jej wygląd jeszcze lepszym.

   — Cześć, to ty od sutków, tak? — spytała miłym głosem.

   — Tak, hej. Za ile mniej więcej będziemy mogły to zrobić?

   — Właściwie to już. Chodź — wskazała palcem na stanowisko za jej plecami. — Twój towarzysz idzie z nami?

   Spojrzałam na Armina, a moje oczy były wielkości pięciozłotówek. Mężczyzna widząc to, uśmiechnął się lekko, po czym powiedział:

   — Poczekam na nią tutaj.

   Uśmiechnęłam się lekko, jednak nie patrzyłam na niego długo, ponieważ zostałam pociągnięta w stronę stanowiska. Usiadłam twarzą do ściany, dzięki czemu nikt nie był w stanie zobaczyć moich piersi, a oprócz tego zostałam zasłonięta kotarą.

   — Tak w ogóle to jestem Naomi — wyciągnęła w moją stronę dłoń.

   — Vanity.

   — Miło mi. A teraz szybciutko, ściągaj koszuleczkę — dziewczyna była wyluzowana, co sprawiało, że nie stresowałam się aż tak. Uniosłam ręce i sprawie pozbyłam się górnej części garderoby. — Ale zajebisty. Ładnie się goi.

   Domyśliłam się, że chodzi o tatuaż. Cieszyłam się, że nie ma żadnych komplikacji przy gojeniu. Starałam się o niego dbać i systematycznie smarowałam go kremem. Armin też mi o tym przypominał, co uważałam za słodkie.

   — Dzięki. Twoje też są śliczne.

   — Też mi się podobają — powiedziała z uśmiechem. Przesunęła wzrokiem na moje piersi i cmoknęła. — No, kolczyki będą wyglądały w twoim wypadku świetnie.

   Zaczęła odkażać odpowiednio ręce, założyła specjalne rękawiczki, a następnie wyciągnęła sterylnie zapakowane narzędzia, potrzebne do wykonania kolczyków. Po odpowiednim przygotowaniu ich, zaczęłyśmy działać.

   — Trzy, dwa... — nie doszła do jedynki, tylko przebiła lewy sutek. Nie należało to do niczego najprzyjemniejszego, ale dało się przeżyć. Naomi włożyła powoli kolczyk i dokładnie sprawdziła, czy jest dobrze zabezpieczony przed wypadnięciem. — Jeszcze drugi...

   Wykonała te same czynności, co przy pierwszym, po czym się odsunęła. Przyglądała się kolczykom z uśmiechem.

   — No, jest zajebiście. Koledze, co czeka, na pewno się spodobają — słysząc jej słowa, poczułam jak się rumienię. — Przystojniak z niego.

   — To prawda — powiedziałam cicho. Miała rację, Armin należał do najprzystojniejszych mężczyzn, jakich miałam okazję spotkać. — Mogę się ubrać?

   — Nie chcesz, żeby zobaczył?

   — Pokażę mu później — mruknęłam, żeby nie zadawała więcej pytań. Naomi była naprawdę sympatyczna, ale czułam, że jeśli ta rozmowa poszłaby dalej, wyglądałabym jak dorodny pomidor.

   Przeklęte rumieńce.

   Szybko ubrałam koszulkę, uważając na sutki, które lekko zaczynały mnie pobolewać. Wiedziałam, że teraz muszę się ograniczać jeśli chodzi o spożywanie alkoholu, co nie było dla mnie problemem. Poza tym, wybawiłam się wczoraj, a bez picia też będę się świetnie bawić.

   W końcu mogłam się świetnie bawić dzięki mojemu towarzyszowi.

   Wyszłam zza kotary i skierowałam się w stronę lady. Armin już stał, prezentując się nieziemsko, a po mimice jego twarzy mogłam zauważyć, że jest skupiony i słucha tego, co mówi mu Naomi.

   Już się boję, co usłyszał.

   Powoli zaczęłam kierować się w ich stronę. Armin przeniósł na mnie spojrzenie, a wtedy lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest i stanęłam obok niego.

   — ... sprawności fizycznej. A, i pamiętaj, że teraz musisz szczególnie na nie uważać podczas pieszczot. Tak, jak mówiłam, będą się goiły trochę czasu, więc lepiej być ostrożnym.

   Nie mogłam uwierzyć. Wbijałam spojrzenie w dziewczynę, ale ta udawała, że go nie odczuwa. Miałam się odezwać, jednak Armin zrobił to szybciej:

   — Będę się pilnował i miał to na uwadze. Nic im się nie stanie.

   Poczułam, jak jego dłoń obejmuje mnie w talii. Uśmiechnęłam się lekko, by nie było widać, że jest mi nieco niezręcznie w związku z tą sytuacją. Naomi spojrzała na mnie i puściła mi oczko. Doskonale wiedziała, co robi.

   Przebiegła dziewczyna...

   Poszła w stronę lady, więc ruszyłam za nią. Zanim zapłaciłam, nie zapomniała mi powiedzieć, jak obchodzić się z kolczykami i w jaki sposób uniknąć zakażenia. Następnie wyciągnęłam sumę, którą mi podała i położyłam ją w wyznaczonym miejscu. Dziewczyna mi podziękowała, a kiedy chciałam odejść, złapała mnie za rękę.

   — Ten facet wpadł po uszy — szepnęła tak, żeby Armin nie mógł jej usłyszeć. — Widać to, z jakim uwielbieniem na ciebie patrzy.

   Spojrzałam na nią i kiwnęłam głową. Pożegnałam ją miłym uśmiechem. Wróciłam do Armina, a następnie razem skierowaliśmy się do wyjścia.

   Gdy byliśmy już w samochodzie i myślałam, że ruszymy, Armin patrzył na mnie z uśmiechem cisnącym mu się na usta.

   — No mów — spojrzałam na niego wyczekująco.

   — Pokażesz mi? — wiedziałam, że żartuje. W jego oczach mogłam zobaczyć rozbawienie, ale i ciekawość na moją reakcję.

   — Jak będziesz grzeczny — obserwowałam uważnie jego tęczówki. Mogłam zobaczyć w nich cień zaskoczenia, ale szybko zostało to ukryte błyskiem zaciekawienia.

   Vanity jeden, Armin zero.

   Kiedy myślałam, że jestem na wygranej pozycji, Armin nachylił się do mnie. Nasze twarze były naprawdę blisko, ale na tyle daleko, byśmy nie musieli przerywać spojrzenia.

   — Myślę, że pokazałem, jaki grzeczny potrafię być. Jeśli jednak zdecydujesz mi się je pokazać, zobaczysz, że potrafię być tez niegrzeczny, moja słodka.

   Nie potrafiłam się odezwać. Patrzyłam mu w oczy w ciszy. Natomiast w jego spojrzeniu widziałam zwycięstwo. Odsunęliśmy się od siebie i usiedliśmy prosto. Armin ruszył, a ja siedziałam w ciszy i przełykałam smak porażki.

   — A i bardzo cieszy mnie fakt, że masz mnie za przystojniaka. W takim razie pociąg fizyczny działa w dwie strony.

   Jednak mamy remis...

   — Armin — mruknęłam po dłuższej ciszy, gdy jechaliśmy przez miasto.

   — Tak, moja słodka?

   — Jesteś gotowy na przygotowania do marzenia numer cztery?

   — Zamieniam się w słuch — wykorzystując to, że było czerwone światło, czarnowłosy skierował swoje spojrzenie na moją osobę.

   — Punkt czwarty. Wesele.

   — Vanity, nie chcę ci psuć marzeń, ale miałaś już ślub, więc nie mogę ci po...

   — Nie chodzi o wyjście za ciebie — zarumieniłam się mocno. Uchyliłam lekko szybę, bo zrobiło mi się zbyt gorąco. — Chcę iść na czyjeś wesele i udawać gości.

   Czarnowłosy uniósł nieco brwi, po czym parsknął śmiechem.

   — Nie da się z tobą nudzić, moja słodka — pokręcił głową z uśmiechem. Światło zmieniło się na zielone, więc musiał skupić się na drodze. — Kierunek sklepy?

   — Co?

   — W końcu musimy wcielić się w role, czyż nie? Jedziemy na zakupy.

   — Czekaj... serio chcesz to zrobić?

   — Jasne, że tak. Kto by nie chciał się świetnie bawić, w dodatku mając urokliwą partnerkę u boku?

   Zaśmiałam się cicho, by ukryć zawstydzenie. Dlaczego dalej tak na mnie to działało? Powinnam się już uodpornić, prawda?

   Coś czułam, że nigdy nie przestaną mnie ruszać słowa i gesty Armina Villina.

   — W takim razie jedzmy podbijać centrum handlowe!

***

Lecimy dalej hihi, mam nadzieję, że się podobał <3

- N.

Продолжить чтение

Вам также понравится

242K 7.9K 45
Współczesna opowieść o kopciuszku, w której książę okazał się być diabłem. On był samotnikiem, socjopatą i mordercą. Ona była tylko służącą w jego do...
Fading Red || Molly x Ares +18 Joanna Balicka

Любовные романы

399K 35.7K 20
Historia Molly McCann i Aresa Hogana - spin-off dwóch dylogii: "Reguł pożądania" i "Związanych układem". Ostrzeżenie: Książka zawiera treści skierowa...
Lust [18+] JBHiddleston

Любовные романы

252K 24.8K 22
''No więc... Kim jesteś ty? - Tej siły cząstką drobną, Co zawsze złego chce i zawsze sprawia dobro.'' Wiele lat temu Dante De Ville poprzysiągł sobi...
Try me out [ZAKOŃCZONE] Niezgodna

Любовные романы

106K 4.1K 44
"Czasem ludzie również obrastają skorupą kruchego lodu." Gdy z dwudziestopięcioletnią gwiazdą łyżwiarstwa figurowego zrywa jeden z debiutujących na l...