✔️ Nie Ta Siostra TOM I i II...

godisawomaanx

951K 26.7K 4.4K

Jedna noc zmieniła wszystko. Dotyk, który nie powinien na nią działać. Pocałunki, których nie powinna odwzaje... Еще

Uno
Dos
Tres
Cuatro
Cinco
Seis
Siete
Ocho
Nueve
Diez
Once
Doce
Trece
Catorce
Quince
Dieciseis
Diecisiete
Dieciocho
Diecinueve - Christopher
Veinte
Veintiuno - Christopher
Veintidos
Veintitres
Veinticuatro
Veinticinco
Veintiseis
Veintisiete - Christopher
Veintiocho
Veintinueve
Treinta
Treinta y uno - Christopher
Treinta y dos
Treinta y tres - Christopher
Treinta y cuatro
Treinta y cinco
Treinta y seis - Christopher
Treinta y ocho
Treinta y nueve
Epílogo
La segunda parte "Ta Jedyna"
2: Uno
2: Dos - Christopher
2: Tres
2: Cuatro
2: Cinco
2: Seis
2: Siete
2: Ocho
2: Nueve
2: Diez
2: Once - Christopher / Xavier
2: Doce
2: Trece
2: Catorce
2: Quince
2: Dieciseis
2: Diecisiete
2: Dieciocho
2: Diecinueve
2: Veinte
2: Veintiuno
2: Veintidos
2: Veintitres
2: Veinticuatro
2: Veinticinco
2:Veintiseis
2: Veintisiete
2: Veintiocho
2: Veintinueve
2: Epílogo

Treinta y siete

10.5K 336 28
godisawomaanx

W końcu po całym tygodniu zmagań z rozpakowywaniem, mogłam powiedzieć z czystym sumieniem, że tu mieszkam. Wszystko musiało nabrać mocy urzędowej, abym uświadomiła sobie, że teraz tutaj był mój dom. Moja bezpieczna przystań, której nie tworzył budynek, a człowiek, który go zamieszkiwał. Mężczyzna, który stał się całym moim światem. Cholera, jak to brzmi...

-Wróciłem! - usłyszałam krzyk Chrisa i trzaśnięcie drzwiami.

-W kuchni! - dałam znać, ułatwiając mu zlokalizowanie siebie.

Po paru minutach jego silne ręce oplotły mnie w talii, oddając mi swoje ciepło. W takich momentach przez moje ciało przepływała fala spokoju, a każde zmartwienie traciło na znaczeniu, coś niesamowitego.

-Jak dobrze mieć Cię przy sobie. - szepnął, składając pocałunek na mojej szyi, powodując dreszcz.

-Fakt, przeprowadzka nie była jednak najgorszą decyzją.

Gdy Christopher był tak blisko mnie nie potrafiłam się skupić na niczym ani nikim innym niż na nim. Pochłaniał mnie doszczętnie.

-Znów dostałeś list w tej dziwnej czarnej kopercie. - mruknęłam wskazując palcem przyczepioną do lodówki korespondencję.

Widziałam jak spinał się za każdym razem, gdy dostawał ten dziwny list, jak nadopiekuńczy się stawał, jak rozglądał się sto razy zanim wsiadłam do samochodu. Nie mówił mi czegoś istotnego, chociaż ja wcale nie byłam lepsza w tej kwestii.

-Co się dzieje? - zapytałam, gdy warknął wściekle przeglądając zawartość koperty. - Od jakiegoś czasu widzę, że coś jest nie tak.

-Wydaje Ci się, wszystko jest okej. - przybrał obojętny ton.

-Zbywasz mnie, ZNOWU! Co się dzieje do cholery?!

-Mówię Ci, że nic. - irytowała go moja dociekliwość.

Dość tego! Kawa na ławę.

-Nic? Dostajesz paranoi, gdy wychodzę z domu. Wkurwiasz się, gdy długo mnie nie ma. Bledniesz za każdym razem, gdy chodzi o list w czarnej kopercie. Ja dostaje jakieś pojebane, głuche telefony i Ty mówisz, że wszystko jest OKEJ?!! - nawet nie wiem kiedy podniosłam głos.

Prychnął pod nosem.

-Chociaż teraz przyznałaś, że dostajesz te telefony. - włączył się tryb szydera. Westchnął ciężko, po czym chowając wiadomość do kieszeni podszedł do mnie. - Zaufaj mi, będzie dobrze.

-Jesteśmy bezpieczni? - zapytałam szeptem, patrząc na niego z dołu.

-Będziemy.... Ty będziesz. Ogarnę to.

Pocałował mnie w czoło, następnie mocno przytulając do swojej klatki piersiowej. Teoretycznie mnie uspokoił, ale czułam, że miało wydarzyć się coś złego, coś co złamie mi serce.

Obawiałam się też, że tej sprawy Knight nie będzie w stanie od tak "ogarnąć", ale mimo wszystko chciałam mu ufać, chciałam, aby miał rację i żeby wszystko było dobrze.

Dzisiejszego wieczoru zaprosiliśmy na kolację moich przyjaciół, z którymi ostatnio rzadko się widywałam. Chris oczywiście po naszej wymianie zdań był gotów zadzwonić i wszystko anulować, ale usłyszał ode mbke stanowcze nie. Chciałam oderwać się od natrętnych obaw, a kto miałby mi w tym pomóc jak nie przyjaciele?!

Godzinę później zadzwonił dzwonek i byłam niemalże pewna, że to Noelle i Justin, jakże się pomyliłam. Przed drzwiami nikogo nie było, więc już samo to spowodowało, że scisnęło mnie w żołądku. Gdy miałam już zamykać drzwi, spojrzałam w dół i zauważyłam czarny karton, a na nim tego samego koloru koperta. Zimny dreszcz przebiegł mi wzdłuż kręgosłupa. Rozejrzałam się dookoła czy faktycznie nikogo nie ma i z prędkością światła zabrałam przesyłkę do domu. Przyjrzałam się jej. Na kopercie było imię mojego partnera, na pudełku moje. Ogarnęło mnie wewnętrzne przerażenie, drżałam ze strachu, a dłonie zalały się potem.

-Chris! - krzyknęłam.

W mgnieniu oka mężczyzna pojawił się przy mnie. Spojrzał na mnie, potem na paczkę, zacisnął dłonie w pieści i głośno przeklął.

Podałam mu kopertę, a sama zabrałam się za otwarcie kartonu. Cholernie bałam się to zrobić, bałam się tego co w nim zobaczę. Podniosłam wieczko trzęsącą się dłonią, a moim oczom ukazał się martwego kota. Krew, wybałuszone oczy, a w pyszczku moje zdjęcie. Zmroziło mnie... Poczułam jakbym znalazła się w innej rzeczywistości, okrutnej, niepewnej, niebezpiecznej. Z przeraźliwym krzykiem odrzuciłam od siebie zwierzę, padając na kolana.

-Ja pierdole! - warknął Christopher, dopadając do mnie. Chciał mnie objąć, ale gdy tylko się zbliżył odepchnęłam go z całej siły.

-Nadal kurwa uważasz, że to ogarniesz?! - krzyczałam zanosząc się płaczem.

-Ogarnę! Słyszysz?! OGARNĘ! - nie umiałam w to wierzyć, nie w tamtej chwili. Nie w momencie, w którym ogarnęła mnie panika.

Mężczyzna, szarpiąc się ze mną, przytulił mnie siłą, przez co zaczęłam wyć jeszcze głośniej. Dostrzegłam, że rzucił tuż obok mnie list, który dostał, więc podniosłam go i przeczytałam.

Sam widzisz, że to nie są żarty, Knight. Współpracuj albo Twoja kotka skończy gorzej niż ta padlina.

-W co Ty się wpakowałeś? - szepnęłam. Nie miałam siły mówić głośniej, nie miałam już na nic siły.

Nie odpowiedział mi, po prostu tulił moje ogarnięte niepojętym strachem ciało do swojego torsu, kołysząc się z boku na bok.

Gdy już się uspokoiłam, Chris sprzątnął mój "wspaniały prezent" i akurat w tym czasie pojawili się moi przyjaciele, przepraszając za spóźnienie. Gdy tylko zobaczyli jaka jest sytuacja, zaczęli zadawać pytania, na które nie potrafiłam odpowiadać. Byli przerażeni prawie równie mocno jak ja. Brunet wytłumaczył gościom sytuację, na tyle ile mógł, kazał im mnie pilnować i zająć czymś, a on w tym czasie pojedzie coś załatwić.

Zaprotestowałam natychmiast. Bałam się, że jeśli teraz wyjdzie to już więcej go nie zobaczę, a nie mogłam przecież na to pozwolić. Ponownie ogarnęła mnie panika, która była zdecydowanie silniejsza od zdrowego rozsądku.

-Isabelle, spójrz na mnie. - szepnął, łapiąc mnie za policzki. - Wrócę za dwie godziny, obiecuję. - pocałował mnie w czoło i opuścił dom.

Noelle i Justin dzielnie znosili mój humor i mimo wszystko byli cudownymi kompanami, lepszych nie mogłam sobie wymarzyć. Napięcie jednak zeszło, gdy na stole pojawił się alkohol, który piłam tak jakby była to najzwyklejsza woda. Justin nie komentował tego posunięcia, Noelle zaś zabrała mi butelkę z surową miną.

-Wystarczy. Wiem, że jesteś przestraszona, ale nie dokładaj Christopherowi zmartwień.

-Daj mi spokój. - mruknęłam.

-Kobieto! Weź się w garść. Dowiedz się o co chodzi, pomóż mu to rozwiązać, a nie zalewasz się w trupa! - potrząsnęła mną jak szmacianą lalką.

Miała rację, zamiast wspierać mojego faceta i pomóc mu jakoś rozwiązać tę niedorzeczną sytuację to zachowuje się jak panikara. Przecież nie pierwszy raz jakieś pojeby zastraszają prawników swoich wrogów, mało się o tym słyszy?! Nawet na studiach nas przed tym ostrzegali.

Boże, ile ja się namęczyłam zanim pozbyłam się przyjaciół. Dobrą godzinę przekonywałam ich, że mogę zostać sama i że nic mi nie będzie. Odpuścili, ale miny mieli nietęgie.

Minęły dwie godziny, a Chrisa nadal nie było w domu. Napisałam mu kilka wiadomości, ale odpowiedź dostałam dopiero około północy.

Nie martw się, nic mi nie jest. Będę nad ranem. Kocham Cię. x

Co prawda ulżyło mi, ale nadal cholernie się martwiłam. Chociażby tym co robił o tej godzinie i gdzie. Z ciężkim sercem ruszyłam pod prysznic, ktory otrzeźwił mnie całkowicie, a potem do łóżka. Próbowałam zasnąć, ale nie było to możliwe. Kręciłam się, wierciłam w każdą możliwą stronę, ale na nic. Zmęczenie dawało mi w kość, a ja nadal nie potrafiłam zamknąć oczu.

Udało mi się to dopiero, gdy poczułam za sobą rozgrzane ciało Christophera. Wrócił. Cały i zdrowy. Tyle mi wystarczyło.

Czas zacząć odliczać do końca.✨ Tik tak. ✨
Jak podoba wam się rozdział? Jak wrażenia?

Gdyby pojawiła się druga część tej historii to wolicie, aby była ona tutaj czy stworzyć nową książkę? Dajcie znać.

Buziaki ❤️

Продолжить чтение

Вам также понравится

Red Shirt. Scars On Ice #1 | +16 Julia Popiel

Любовные романы

301K 26.9K 20
Wraz z rozpoczęciem drugiego roku studiów spokojne życie Blake Howard niespodziewanie wywraca się do góry nogami. Przez nieprzyjemne doświadczenia ze...
374K 20.1K 39
Dziewiętnastoletnia Chloe Moore dzięki swojej ciężkiej pracy dostała stypendium na University of Chicago. Wierzyła, że z dala od toksycznej matki wre...
Twój dotyk Meleody0903

Любовные романы

91.6K 6.6K 35
Lily była Aniołem, który upadł w jego ramiona. I wbrew temu, w co wierzyła, nie żałowała. *Jest to kontynuacja poprzedniej części ,,Jedna noc"*
52.7K 6.4K 69
Czy rezydnetnce neurochirurgii uda się zemścić na swoim patronie za śmierć siostry?