Nie brzmiało to dobrze, ale Sirius nie był zaskoczony. Rodzice próbowali zastosować dokładnie tę samą taktykę wobec niego, próbowali go zmanipulować, by wybrał wygodną dla nich ścieżkę kariery. Z doświadczenia wiedział, jakie to irytujące, ale... Regulus zdawał się być dotychczas dosyć zadowolony z propozycji rodziców. Jeżeli zatem zmienił zdanie, musiało się wydarzyć coś jeszcze, coś bardzo drastycznego — albo usiłował wpakować Siriusa prosto w pułapkę.

— Myślałem, że też tego chcesz.

Sirius założył ręce na piersi.

— To źle myślałeś.

— Naprawdę? To jakaś nowość, biorąc pod uwagę to, że chyba raczej było ci dość komfortowo pod skrzydłami rodziców. Ostatnim razem nawet nie chciałeś ze mną rozmawiać, tylko zwiałeś prosto do swojego pokoju.

Regulus wzdrygnął się i spuścił wzrok na dywan.

— To wcale nie tak... Przynajmniej nie do końca. Ja tylko... Zazdrościłem ci tego, że możesz się wydostać. Byłem na ciebie zły.

— Dlaczego?

— Bo zostawiłeś mnie samego w tym przeklętym domu.

— Nie powiedziałeś, że chcesz iść ze mną. Nic nie powiedziałeś. Nie odezwałeś się do mnie ani słowem, gdy odchodziłem.

— Nic nie powiedziałem, bo się bałem. Bałem się kary, bałem się tego, że skończę na ulicy tak jak ty. Brakowało mi odwagi... Miałem nadzieję, że się tego domyślisz. Że zapytasz, czy chcę iść z tobą...

Zabolało to bardziej, niż Sirius się spodziewał.

— Skąd miałem wiedzieć, że coś jest nie tak?! Nie miałem zielonego pojęcia, że nie chcesz tam zostawać. Wydawało mi się, że czujesz się całkiem komfortowo z mieszkaniem z rodzicami i słuchaniem ich rozkazów. Skąd miałem wiedzieć, czego chcesz, skoro tego nigdy nie powiedziałeś?! Nawet nie chciałeś ze mną rozmawiać, do cholery jasnej!

— Gdybyś się zainteresował czymś innym poza czubkiem własnego nosa, to z całą pewnością byś wiedział, że coś jest nie tak.

— I uważasz mnie za tego złego, bo nie miałem zielonego pojęcia, że coś jest nie tak?! Bo tobie brakowało odwagi, żeby się postawić?!

— Tak.

— To najdurniejsza wymówka, jaką kiedykolwiek słyszałem! Nie zrzucaj na mnie winy za twoje postępowanie, słyszysz?! Nie jestem duchem świętym, żeby czytać w twoich myślach. Jeśli było ci źle, mogłeś ze mną o tym porozmawiać albo samemu spierdalać stamtąd w podskokach zamiast podążać za matką jak tresowany piesek.

Był tak wzburzony, że bez zastanowienia zaczął się przechadzać po pokoju.

— Nie wszyscy mają tyle odwagi, żeby uciec, żeby się wyrwać, rozumiesz?

— Wiem. Co nie oznacza, że masz prawo mnie o to obwiniać. Zawsze zdawałeś się podzielać poglądy rodziców, Regulus. Ani razu nie stanąłeś w mojej obronie. Zawsze stałeś i biernie się przypatrywałeś, jak cała rodzina mnie gnoi. Nie zrozum mnie źle, jesteś moim bratem i cię kocham, ale teraz naprawdę trudno jest mi uwierzyć w twoją drastyczną przemianę.

catching smoke | ✓Where stories live. Discover now