7.

381 33 7
                                    

Próbowałam otworzyć oczy - nie udało mi się. Nie mogłam się poruszyć. Nie byłam w stanie wykonać żadnego manewru. Poczułam dotyk na swojej dłoni. Ktoś złapał mnie za rękę.

- Lucy.

Ton jego głosu wskazywał na to, że nie do końca radził sobie z tą sytuacją. Każdy dźwięk docierał do mnie z opóźnieniem. Odgłosy były niewyraźne. Próbowałam się skupić najmocniej jak tylko umiałam, by wyłapać każde słowo. Czy to w ogóle możliwe, żebym go słyszała? A może to sen?

- To moja wina. - wyznał.
- Nie, nie Twoja. - próbowałam się odezwać.
- Jak mogłem nie zauważyć... - westchnął. - Proszę, wróć do nas. Czekamy na Ciebie... - szepnął. - Wszystko Ci wyjaśnię. Wytłumaczę, dlaczego uznałem, że nie powinniśmy bardziej się do siebie zbliżać, tylko cholera jasna nie zostawiaj mnie!

Dalej nie słyszałam już nic. Straciłam świadomość.

.

Ponownie docierały do mnie odgłosy. Coś pikało mi nad uchem. Odniosłam wrażenie, że udało mi się wykonać ruch dłonią.

- Lucy? - szepnął.

Uchyliłam powieki. Obraz był niewyraźny. Gdyby nie jego głos, nie byłabym nawet w stanie stwierdzić kto siedzi przy łóżku. Zamknęłam oczy. Po krótkiej chwili otworzyłam. Wzrok powoli się wyostrzał. Zobaczyłam Piotra, nachylającego się nad moją twarzą. Pocałował mnie w czoło, usiadł na krześle i chwycił za rękę. Uścisnęłam jego palce najmocniej jak tylko potrafiłam, spoglądając na jego załzawioną buzię.

- Co... - wydusiłam. - się stało? - szepnęłam ostatkami sił.
- Zostałaś postrzelona. - odparł. - Ale spokojnie, już wszystko w porządku.

Przypomniałam sobie tę sytuację. Przed oczami miałam rozpędzony motocykl.

- Złapaliście go? - spytałam.
- Tak. - odparł.
- Wytłumacz mi. Wytłumacz mi po co na niego czekałeś. - szepnęłam.
- Mój stary kumpel poprosił mnie o pomoc. Okazało się, że zwabił mnie specjalnie. Chciał mnie załatwić, bo węszyłem w okół nich za bardzo.
- Mogło Ci się coś stać! - warknęłam.

Wykonałam zbyt gwałtowny ruch. Momentalnie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Górski ścisnął moją rekę i przysunął się jeszcze bliżej. Jego oczy przepełnione były troską.

- Spokojnie. Powinnaś odpoczywać. - powiedział. Gdyby nie Ty nic by ze mnie nie pozostało. - kontynuował, dostrzegając zdenerwowany wyraz mojej twarzy.  Uratowałaś mnie. - westchnął. - Ochroniła Cię Twoja kurtka.
- Długo tutaj zostanę?
- Jutro wracasz do domu. Musisz się jedynie oszczędzać. Rozmawiałem z lekarzem.

Lekko pokiwałam głową.

- Zabiorę Cię do siebie na kilka dni. - powiedział, gładząc mnie po dłoni.
- Nie. - syknęłam. - Nie ma takiej opcji.
- Jest. - odparł. - I nie przyjmuję odmowy. Nie pozwolę, żebyś siedziała sama w domu. Musisz odpoczywać.

Zmarszczyłam czoło i uśmiechnęłam się niepewnie. Pomyślałam sobie, że w sumie co mi szkodzi spędzić u niego kilka dni. Głupek by nie skorzystał. Martwił się o mnie. To piękne uczucie - zdawać sobie sprawę, że jest ktoś komu na Tobie zależy. W jakikolwiek stopniu.

.

Weszliśmy do mieszkania. Powolnym, ostrożnym krokiem ruszyłam w stronę pokoju. Usiadłam na kanapie. Piotrek wszedł do pomieszczenia. W ręce trzymał moją walizkę. Postawił ją na podłodze i ukucnął przed moją twarzą.

- Wiesz który dzisiaj jest? - spytał.
- Siedemnasty grudnia. - odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Tak. - szepnął. - Dziś mijają dwa lata, odkąd wyjechałaś do Warszawy.

Popatrzyłam na niego niepewnie. Pamiętał dzień, w którym odeszłam?

- Czekałem na Ciebie przez rok, jedenaście miesięcy i czternaście dni. - kontynuował. - Cieszę się, że wróciłaś.

Podniósł się leniwie i spokojnym krokiem przeszedł do kuchni, a ja siedziałam jak zamurowana. Byłam w szoku. Nieśmiało uśmiechnęłam się do siebie i ostrożnie położyłam głowę na dużej poduszce.

- Co z Niną? - szepnęłam. - Nie jest zła, że tutaj jestem?

Wiedziałam co powie. Miałam jednak wewnętrzną potrzebę, by usłyszeć te słowa z jego ust.

- Zerwaliśmy. - odparł, wycierając blat.
- Przykro mi. - westchnęłam.
- Wcale nie. - zaśmiał się.

Zmierzyłam go wzrokiem, niepewnie unosząc kąciki ust. Popatrzył w moim kierunku. Po dłuższej chwili wpatrywania się w moją twarz, powrócił do wcześniej wykonywanej czynności. Peszył mnie. Nie byłam do końca pewna, czy aby na pewno dobrym pomysłem był przyjazd do jego domu.

.
.
.
.

Wróciłam! Ten rozdział jest średni, bo dawno nie pisałam, ale obiecuję poprawę haha. Muszę znowu się wczuć w tę historię 😆

Lucyna Szmidt & Piotr Górski | Zapisani w gwiazdach | {Komisarz Alex}Where stories live. Discover now