31

346 12 0
                                    

W wielkim trudem zmusiłam się, żeby nie wypić całej wody na raz. 

Nagle usłyszałam dwa głosy, męski i żeński. Nie byli daleko. Podeszłam bliżej i wdrapałam się na drzewo, by pozostać niezauważona.

Rozpoznałam ich. Mercedes z Trójki i Edgar z Jedenastki. On był przywiązany do drzewa, a ona rzucała w niego gwiazdkami.

Edgar wrzeszczał, a Mercedes z uśmiechem rzucała dalej

Oops! Bu görüntü içerik kurallarımıza uymuyor. Yayımlamaya devam etmek için görüntüyü kaldırmayı ya da başka bir görüntü yüklemeyi deneyin.

Edgar wrzeszczał, a Mercedes z uśmiechem rzucała dalej. Przestała dopiero gdy rozległ się armatni wystrzał.

Wtedy Chłopak  z Dziewiątki złapał ją od tyłu i zaczął przyduszać. Instynkt podpowiadał mi działanie.

Chwyciłam strzałę i wycelowałam. Trafiłam go w szyję. 

Niemal natychmiast ją puścił i wyrwał strzałę. Trysnęła krew. Chłopak zatoczył się i upadł.

- Gdzie jesteś! Pokaż się! - zaczęła nawoływać Mercedes - Kim jesteś?! Dlaczego mnie uratowałaś? 

- Skąd mam pewność, że nie zasztyletujesz mnie, gdy tylko się odsłonię?

- Uratowałaś mi życie. Chcę zawrzeć sojusz.

- Zostało 4 trybutów. Ten sojusz nie ma przyszłości. Równie dobrze możemy zapomnieć o całej sytuacji i się rozejść.

- Wiem, że zostało niewielu trybutów, ale mimo to chcę zawrzeć z Tobą sojusz.

Zeskoczyłam z drzewa i stanęłam naprzeciwko niej.

- Jeanine, spodziewałam się, że to Ty.

- Fajnie wiedzieć. To jak? Sojusz?

- Sojusz

Podałyśmy sobie dłonie.

Zapadał zmrak. Mer miała obóz kilkanaście metrów dalej, więc tam poszłyśmy.

Wbrew naszego początkowego dystansu, dużo rozmawiałyśmy.

Mer opowiadała jak to jest być dzieckiem burmistrza, a ja mówiłam o pracy w piekarni i polowaniach z Panem Everdeenem. Oczywiście nie wymieniałam jego nazwiska, z obawy że Snow go zabije.

Wzięła pierwszą wartę i obudziła mnie po północy, po hołdzie dla poległych. Muszę się przyznać, że zasnęłam na warcie.

Następnego dnia obie wstałyśmy około 10, gdy słońce było już dość wysoko i postanowiłyśmy przenieść obóz.

Kolejny obóz rozbiłyśmy jakieś pół kilometra od poprzedniego. Po drodze udało mi się upolować dwie kuropatwy.

W między czasie gdy ptaki się piekły, razem Mer rozmawiałyśmy jak stare znajome, całkowicie zapominając o trwających  igrzyskach.

Przypomniał nam o nich dopiero armatni wystrzał, który rozbrzmiał o zmroku.

Wzięłam pierwszą wartę. Postanowiłyśmy się rozstać po hołdzie dla poległych.

________________________
Nikatia bierze się za siebie i informuje że rozdziały  będą co czwartek , prawdopodobnie wieczorami

Dla Ciebie powstanę jak feniks z popiołów|| Igrzyska śmierciHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin