1🖤

100 10 5
                                    


- Panno Rosaline! - rozległ się głos matematyczki w podeszłym wieku, kiedy to do klasy weszła brunetka średniego wzrostu. - Cóż za zaszczyt nas kopnął!
- Bardzo przepraszam, ale mój autobus się spóźnił i...
- Proszę, abyś udała się do dyrektora i jemu tłumaczyła swoje spóźnialstwo, nie mi - przerwała jej srogim tonem, po czym znowu zaczęła prowadzić lekcje.

Kiedy tylko dziewczyna zamknęła za sobą drzwi od sali, jej telefon zawibrował. Sięgnęła po niego do kieszeni swojej granatowej marynarki od mundurka i zobaczyła, że to wiadomość od jej przyjaciółki - Ann.

Nie przejmuj się Emm, Smoczyca ma dzisiaj gorszy dzień :)

Emma uśmiechnęła się na to wiadomość, jednak w głębi duszy nie było jej do śmiechu. Odpisała:

Że też akurat ja muszę być jej ofiarą...

Dziewczyna weszła do sekretariatu szkolnego, gdzie kazali jej poczekać na dyrektora. Usiadła więc na tapicerowanym krześle przed drzwiami do jego gabinetu i zaczęła bawić się swoimi palcami, wtedy też rozległ się męski głos:

- Wiesz co, ale żeby tak w poniedziałek rano, taka ładna dziewczyna trafiła na dywanik do dyrektora to przesada - Emma podniosła głowę do góry i zobaczyła bruneta w okrągłych okularach z złotą obwódką, który posłał jej zawadiacki uśmiech i usiadł na krzesełku na przeciw niej. Dziewczyna kojarzyła go tylko z tego, że grał w szkolnej drużynie lacrosse i nawet nie wiedziała jak ma na imię, gdyż za bardzo nie interesowała się życiem szkolnym w tym znaczeniu, głównie skupiała się na jego ważnych kwestiach oraz nauce.

- A więc, jak to się stało, że tu trafiłaś? - zagaił chłopak.
- Mogę zadać to samo pytanie - odpowiedziała i oparła swoją głowę na dłoni.
- No widzisz, ale ja byłem pierwszy, więc?-
Emmie wcale nie było do śmiechu, ani do pogaduszek z chłopakiem, chciała więc go zbyć swoim milczeniem, jednak on nie dawał za wygraną:
- Skoro nie chcesz mi mówić za co tu trafiłaś, to chociaż powiedz mi, jak masz na imię?
- Po pierwsze, ta wiedza nie jest ci do niczego potrzebna, po drugie i tak nie zapamiętasz.
- W takim razie załóżmy się - odpowiedział pewnie chłopak, a dziewczyna z rezygnacją przewróciła oczami.
- Clementine - oznajmiła po chwili.
- Bardzo ładne imię, szkoda, że nie twoje - odparł chłopak.
- Skąd takie podejrzenia? Nie ufasz mi? - wtedy z gabinetu wyłoniła się siwa głowa dyrektora Daltona:
- Emma Rosaline - oznajmił - zapraszam do środka.
Dziewczyna zdążyła zauważyć tylko, jak na twarzy jej rozmówcy rozkwita triumfalny uśmieszek, po czym weszła do gabinetu.

Emma usiadła w fotelu, który stał naprzeciwko biurka dyrektora. Pan Dalton nalał sobie kawy i usiadł w swoim krześle, po czym poprawił swój krawat:
- A więc, co cię do mnie sprowadza z samego rana? - zapytał składając dłonie w piramidkę.

Pan Dalton nie był typowym dyrektorem, nie chodził zgorzkniały, ani nie był srogi. fakt, miał swoje zasady, jednak jak mawiał ,,Każdy był kiedyś młody i zakręcony", więc często przymykał oko na jakieś drobnostki czy prawie nic nie znaczące wybryki.

- Spóźniłam się na zajęcia do Pani Smith, panie dyrektorze - zaczęłą mówić niepewnie Emma - Ale to dlatego, że autobus mi się spóźnił. Poza tym nigdy wcześniej nie spóźniłam się na żadne zajęcia, zawsze byłam punktualnie.

- I dlatego zostałaś przysłana do mnie? - zapytał z ironią w głosie dyrektor, a Emma pokiwała głową - Proszę! Zawracanie głowy. Ja mam delikwenta, który siedzi za drzwiami - wskazał na nie ręką - Który postanowił sprawdzić wraz z kolegą jak mocne mamy okna w sali chemicznej i zbił jedno piłką do footballu niewiadomego pochodzenia. Żeby mi się to więcej nie powtórzyło Panno Rosaline, a teraz biegiem na lekcje - powiedział pan Dalton po czym spojrzał na zegar ścienny i dodał - No, a przynajmniej na jej zakończenie.

Lacrosse na łyżwachजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें