Rozdział 2- Przeszłość, przyszłość, teraźniejszość

3 0 0
                                    

 - Witaj Ron, cieszę się że tak szybko udało się nam doprowadzić do porządku. Przez chwilę myśleliśmy że nic z ciebie nie będzie, a to oznaczałoby dla nas kompletną katastrofę - odrzekł tajemniczy głos.

- Gdzie ja jestem, co ja tu w ogóle robię !? Pamiętam tylko walkę z Fragornem, nie mogę sobie przypomnieć co było wcześniej.
- Myślę że najpierw wypadałoby się przedstawić- powiedział mężczyzna którego wiek można byłoby określić - gość po czterdziestce. Jestem William Smith, jeden z bardziej szanowanych naukowców w naszym kraju. Jeśli nie wiesz o jakim kraju mówię, to dodam tylko że są to Stany Zjednoczone. Przepraszam za moją ignorancję, nie zaproponowałem przejścia na ty. W każdym razie, świat jaki zna pan ze swoich czasów mocno różni się od tego w którym żyję ja i inne istoty stąpające po ziemi. Z pewnością będzie to szokujące, ale wierzę że przyzwyczai się pan do obecnych realiów. Przysłaliśmy pana z konkretnych powodów. Bardzo zależy nam aby zmienić bieg historii, a pan jest dla nas kluczowy. Musi pan z nami współpracować. Zresztą, i tak nie ma innego wyjścia, gdyby nie my, zobaczenie świata jako żywy byłoby problemem. W obecnych czasach uczą o panu jako o bohaterze Aleksandrii, który zginął jednak zbyt wcześnie i bezsensownie. Myślę że każdy patriota, każdy który przelałby krew za swoją ojczyznę, chce dla niej jak najlepiej dlatego wierzę że nie będzie problemów z przekonaniem do współpracy. Co prawda nasz cel nie skupia się konkretnie na tym jednak bez zwycięstwa Aleksandrii tego nie osiągniemy. Opowiem panu z chęcią więcej, lecz teraz muszę wiedzieć czy zgadza się pan na współpracę.


Ron był zmieszany. Dla niego słowa tego mężczyzny brzmiały niedorzecznie, nie mógł pojąć tego co właśnie się stało. Nadal do końca nie wiedział jak się tu dostał i nadal nie wiedział, gdzie jest. Wszystko owiane było tajemnicą. Było to coś co wprawiało go w przerażenie. W końcu, co jest przyjemnego w tym, że znajdujesz się nagle w jakimś obcym miejscu, a nieznajomy osobnik zaczyna rozmawiać z tobą o ważnej misji, jakbyś nagle miał stać się zbawcą wszechświata ? Naukowiec mówił tylko ogólnikami, tak aby zmanipulować odbiorcę i wprowadzić trochę tajemniczości co całej sprawy. Czuł jednak że jeśli ma znaleźć odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania, musi wykonywać polecenia. Wiedział jedno, może jeszcze zawalczyć o sprawę ojczyzny.
Pan Smith wpatrywał się przez dłuższy czas w Rona starając się wyczytać co zamierza zrobić. Jego ciemna broda dodawała mu powagi, a co najważniejsze, nie zdradzała zbytnio jego mimiki twarzy. Włosów na głowie nie było zbyt wiele, widać było że ktoś tutaj zaczął łysieć. Niebieskie oczy wprawiały w hipnozę, więc dlatego lepiej byłoby po prostu się w nie nie patrzeć. Zbyt długa taka obserwacja spowodowałaby w drugiej osobie pewien dyskomfort gdyż od tego człowieka czuć było wielką dumę i charyzmę, a co najgorsze, sprawiała wrażenie że przejrzał cię na wylot. Jeśli chodzi o wzrost, świetnie nadałby się na koszykarza, co idealnie odwzorowało jego charakter gdyż dosłownie i w przenośni, patrzył na innych z góry.
- Proponuję jednak dać naszemu gościowi odpocząć - odezwał się głos żeński. Lepiej będzie jak damy mu to wszystko na spokojnie przemyśleć.
- Może i masz rację Camie, nie musimy działać tak gwałtownie. Mamy jeszcze trochę czasu nim rząd dowie się o naszych działaniach. Nie ma sensu robić tego na siłę. Zaprowadź go do pokoju.
- Robi się - odpowiedziała Camie.

Kobieta ta była zupełnym przeciwieństwem Smitha. Przyjaźnie nastawiona, o ładnym uśmiechu i niesamowitym uroku. Brunetka o niskim wzroście i zielonych oczach, wyglądająca bardzo młodo, na jakieś dwadzieścia lat. Przyciągała do siebie ludzi, wzbudzała zainteresowanie, tak przynajmniej wyczuwał Ron. Domyślił się że nie była tutaj główną postacią, lecz bardziej uchodziła za doradcę. Ron chciał zacząć rozmowę lecz nie bardzo wiedział, jak ma to robić. Jak powiedział Smith, czasy się mocno zmieniły i choć nie wiedział jak bardzo, to jednak zdawał sobie sprawę z tego że zainteresowania ludzi i tematy do rozmów są zupełnie inne niż w jego świecie. W końcu to ona jednak zaczęła mówić.
- Zastanawiałeś się kiedyś nad tym czy istnieją inne światy ? Czy są równoległe krainy tak jak w książkach bardzo często się zdarza ? Wierzę że nasz wechikuł oprócz podróży w czasie zabierze nas do takiego równoległego świata.
- Nie wiem co to ten wechikuł, ale jeśli chodzi o istnienie różnych światów, to tam skąd pochodzę, każdy wierzy w inne światy. Jedni myślą że po śmierci przyjdzie dzielić im życie z mitycznymi Bogami, drudzy że spotka ich jedna wielka uczta na których spotkają wszystkich świętych, a jeszcze inni liczą na to że będą funkcjonować tak jak zawsze, tylko bez pragnienia i uczucia głodu. Dopóki my sami nie trafimy do któregoś z tych miejsc nie przekonamy się, jak jest naprawdę. Nigdy nie będziemy w stanie tego udowodnić.
-Chodziło mi bardziej o światy równoległe do naszego, nie o życie pozagrobowe ale to ciekawe co mówisz. W pełni się z tobą muszę zgodzić, to ciekawe temat który nigdy jednak nie będzie całkowicie poznany.

Zagubionyحيث تعيش القصص. اكتشف الآن