dreamcatchers vol one

113 6 17
                                    

Thor, Peter i Brunnhilde byli znajomymi od maleńkiego. Zawsze bawili się razem, najczęściej niedaleko domu Petera, który miał duży ogród. Czasami bawili się w superbohaterów, ale częściej udawali postacie z mitologii nordyckiej (zwykle o tym, w co danego dnia się bawili decydowało głosowanie ). I tak od pewnego czasu Brunn, która grała odważną Valkyrie została opatrzona mianem Val.

Ogród Petera ma to do siebie, że są tam rośliny. I to nie tylko takie zwykłe, rododendrony albo magnolie, nie. Są tam krzak i drzewo, które mają specjalną właściwość... teleportacja.

Jest tylko jedna zasada - "nie dotykać fioletowych, świecących się rzeczy". A zasady są po to, żeby je łamać.

No dobra, może nie wszystkie celowo...

Thor zaczął popychać Petera. Ten mu oddał tak, że wpadł na Val, która popchnęła Thora z powrotem, a ten chcąc wykorzystać siłę, z jaką leciał, chciał popchnąć Petera tak, żeby się wywrócił. A, że jest przegrywem, który ma nawyk niewiązania butów, wywalił się, ciągnąc za sobą niedoszłą ofiarę.

I wpadli w krzak.

Brunn zamrugała parę razy, chcąc przyswoić sobie tą informację.

- Kurwa - rzuciła i wbiegła za nimi.

Wypadła w jasnym pomieszczeniu, gdzie było pełno szafek. Po chuj im ich tyle? Wstała (i przy okazji walnęła się o szafkę, bo inaczej się nie da), patrząc po pomieszczeniu.

Pomieszczeniu pełnym ludzi.

Parę osób spojrzało na nią (co było trochę straszne zważywszy na to, że wyglądali prawie tak samo), po czym lampy na suficie zamiast ładnego, zimnego światła jebły czerwienią, a pomieszczenie wypełniło wycie syreny.

Val obejrzała się w różne strony i zauważyła, że wszyscy wchodzą do szafek. Kurwa do szafek.

Otrzepała tyłek z wyimaginowanego kurzu i zaczęła przepychać się do szafek, udając, że jest jedną z nich. Może by jej to jakkolwiek poszło gdyby przypominała ich. Niestety, była kompletnym przeciwieństwem tej białej masy.

Próbowała wejść do dwóch szafek, ale te zamknęły się jej przed nosem, więc za trzecim razem przytrzymała drzwiczki i zamknęła je dopiero, gdy weszła. Razem z nią siedziały tam trzy klony, które najwyraźniej nie zwracały większej uwagi na nią. Na zewnątrz zrobiło się cicho w ciągu paru sekund.

Po czym ich szafka została otwarta i Valkyrie, którą ktoś chwycił za szmaty wylądowała na podłodze.

Od razu się podniosła i odskoczyła od (jak zobaczyła) ciemnej kobiety o znacznej nadwadze.

- A to niby ja się wyróżniAM...! - mruknęła, jednak na końcu przerodziło się to w pisk, gdy baba zaczęła dość niebezpiecznie szybko przemieszczać się w jej stronę.

Miała zamiar uciec na drugą stronę pokoju i tak uciekać, obmyślając jak stąd wyjść, ale przerwała jej znowu ta piz- piękna pani, która chwyciła ją za bluzkę i podniosła do góry.

Val zaczęła się wyrywać i kopnęła parę razy w kobietę, która ją w końcu puściła. Brunn szybko się oddaliła w stronę drzwi, które były zamknięte. Odwróciła się i zobaczyła, że kobieta dalej leży. Podbiegła do niej i zaczęła przeszukiwać kieszenie, szukając klucza albo czegoś w tym stylu. W jednej z kieszeń znalazła jasnoniebieską kartę. Podbiegła do drzwi i przyłożyła ją do nich z nadzieją, że nie musi szukać, co z tym zrobić.

Na szczęście drzwi się otworzyły, nie oddając już karty z powrotem

Wyszła na korytarz, który oddzielał jedno pomieszczenie od drugiego. Teraz nie zauważyła, ale pod szafkami, które, swoją drogą, były może półtora metra nad ziemią, nie było żadnej ściany, tylko pusta przestrzeń. Szafki zwisały z sufitu.

dreamcatchers || marvel one-shotOnde as histórias ganham vida. Descobre agora