-To co? Pójdziesz ze mną na tą impreze?- zapytała Lily, moja najlepsza kumpela- Oj no weź! Będzie fajnie! Może poznasz jakiegoś faceta i...
-Oooo! Przestań! Nie chce tam iść. Będe sie musiała ubrać jak ty.- odpowiedziałam przewijając facebooka na moim smartfonie.
-Czyli jak?- Lil zerknęła w lustro szafy żeby sprawdzić jak jest ubrana.
-Zdzirowato.- powiedziałam i poszłam do kuchni zrobić sobie herbate.
Jestem niezbyt śmiałą osobą. Nigdy nie chodze na imprezy, nie mam faceta i nie ubieram sie zdzirowato tak jak to robi Lily.
Jesteśmy w tym samym wieku z tą różnicą że ja zaliczyłam dwóch facetów a ona jakieś dwa tysiące. Mieszkamy razem na Upper East Side na Manhatanie w Nowym Jorku. Chodzimy(a raczej ja chodze) na studia informatyczno-matematyczne na nowojorskiej uczelni.
Znamy sie z Lilianą od zawsze ale nadal nie wiem dlaczego sie z nią przyjaźnie.
Nasze mamy poznały sie na sali porodowej w szpitalu miejskim w Londynie i od tej pory(można chyba tak powiedzieć) sie znamy.
Wychowywałyśmy sie w Dublinie, w Irlandii bo nasi ojcowie założyli tam firmę produkującą długopisy.
Kiedy skończyłyśmy osiemnaście lat postanowiłyśmy wyrwać sie z nudnego życia i zaszaleć w Nowym Jorku.
Zaszaleć w moim słowniku znaczy skończyć studia i dostać pracę ale w języku mojej przyjaciółki zaszaleć ma inne znaczenie z grubsza takie żeby olać studia i przelecieć wszystkich facetów jakich sie zna lub nie zna ale sie pozna.I tak oto minęły nam trzy lata w stanach. Ja jestem na trzecim roku studiów a Lily na pierwszym.
-Że niby ja sie zdzirowato ubieram?- Lil weszła do kuchni z kwaśną miną i usiadła na blacie stołu.
Miała na sobie krótką spudnice ze skóry, różową bluzke na bez rękawów odkrywającą pępek, bluze typu college, i wysokie czarne katurny. Jak dla mnie to jest zdzirowaty ubiór.
-Tak.-odparłam walewając wodą herbate.
-No to ubierz sie nie zdzirowato i chodź ze mną. Zabaw sie, zaszalej...
-Wiesz że nasze definicje tego sło...
-Och! Przestań z tymi mąndrowatymi rzeczami.
-Nie ma takiego słowa jak mądrowate.
Usiadłam przy stole i wypiłam łyk herbaty. Wyjęłam z kieszeni moich dresów iPhone'a i zalogowałam sie na Twittera. Kilka nowych follow i tweetów mojej kuzynki.
Zerknęłam w góre na Lily która stała nad emną ze skrzyżowanymi rękami.
-Ooo! Daj mi spokój! Wiesz że nie lubie chodzić na imprezy. Musze wtedy zakładać soczewki.
-Emma no! Proooosze.
Zrobiłam swoją mine skrzywdzonego pieska i chyba wtedy jej uleglam.
-Dobra pójde.- Lily zaczęła skakać po kuchni i piszczeć.- Ale mam jeden warunek.
-Jaki?-zapytała podekscytowana.
-Wychodze jak mi sie przestanie podobać. Ok?
-Spoko.
Odstawiłam herbate i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku i odpisałam Kyle mojej kuzynce po czym położyłam telefon na szafce.
ΔΙΑΒΑΖΕΙΣ
That's how it is to live with Olympian? Percy Jackson Fanfiction
FanfictionMiłość i... potwory. Życie z Olimpijczykiem jako nieśmiertelna wcale nie jest takie cudowne. Mam na imie Emma i jestem żoną Posejdona.