Love Is Strange cz.1

89 7 1
                                    

Wakacje na Majorce zapowiadały się na bardzo długie i nudne. Całe dwa tygodnie z rodzicami,

którzy wszystkiego zabraniają i czepiają się o każdy szczegół. Tak miało wyglądać najbliższe

czternaście dni dla Julii. Ledwo dotarli do hotelu i rozpakowali walizki, a już byli wykończeni,

do tego stopnia, że odłożyli jakiekolwiek wyjścia na kolejny dzień. Dziewczyna siedziała przed

swoim laptopem ze słuchawkami na uszach, słuchając swojego ulubionego albumu oraz

sprawdzając jakie miejsca warte odwiedzenia znajdują się w pobliżu. Wiedziała też, że w tym czasie na wyspie przebywa jej idol, Paul McCartney, starała się więc znaleźć informacje, gdzie gwiazdor mógł się zatrzymać lub w jakim miejscu istnieje szansa na spotkanie go. Jak wszyscy wiedzieli były to jego pierwsze samotne wakacje od czasu rozwodu. Artysta cieszył się stanem wolnego człowieka i nie marnował czasu na siedzenie w domu. Było koło godziny dziewiętnastej kiedy postanowiła przejść się do pobliskiego baru i rozeznać trochę w okolicy.

- Mamo, wychodzę się trochę rozejrzeć. Wrócę niedługo.

- Nie ma mowy, jest późno wiesz jak niebezpiecznie jest na takiej wyspie o tej porze - kobieta nie

była zachwycona pomysłem córki – wszędzie mogło czaić się pełno zboczeńców, dilerów i bandytów.

- Przestań proszę cię, choć raz... jesteśmy na wakacjach daj mi trochę swobody - Przekonywała

Julia.

- No... niech ci będzie ale o dwudziestej pierwszej jesteś z powrotem. I cały czas masz być pod

telefonem.

Dziewczyna przystała na warunki jakie postawiła jej mama, z doświadczenia wiedziała, że lepiej się

z nią zgodzić i oszczędzić sobie niepotrzebnych nerwów. Zabrała ze sobą kilka rzeczy: portfel,

telefon i założyła swój ulubiony T-shirt z cytatem z jednej z piosenek McCartneya. Kiedy obeszła

już najbliższe uliczki skierowała się w stronę baru. Chciała posiedzieć, oddychając rześkim

wieczornym powietrzem i w spokoju napić się chłodnego piwa. Okazało się że w barze można

wybrać sobie jakiś instrument i spędzić czas nie tylko przy kuflu piwa ale także pograć na

harmonijce, banjo, trąbce, czy ukulele. Julia zdecydowała się spróbować z tym ostatnim.

Usiadła w koncie lokalu i próbowała zagrać jakąś melodię. Musiało jej to nawet wychodzić, skoro

do tej pory nikt nie wyrzucił jej z lokalu.

- Witam - Jakiś cień przesłonił jej jedyny strumień światła. Kiedy spojrzała aby sprawdzać do kogo

należy, palce omsknęły się jej z instrumentu. - Czy mogę? - Wskazał na wolne miejsce po drugiej

stronie stołu. Mężczyzna, który zadał pytanie ubrany był w białą koszulę z krótkim rękawkiem i

rozpiętymi trzema guzikami u kołnierza oraz kremowe, materiałowe spodenki sięgające do kolan a

także w stylowe klapki z wizerunkiem amerykańskiej flagi. On sam miał brązowe włosy średniej

długości, które lekko powiewały w przeciągu. Pasujące do nich błyszczące brązowe oczy oraz

szeroki uśmiech na twarzy powodowały, że sprawiał wrażenie miłego i radosnego faceta. Taki też

był. Paul McCartney, każdy kto go znał wiedział, że takie jest właśnie jego prawdziwe oblicze. Ten

zawsze tryskający energią, wesoły i skory do rozmowy człowiek stał właśnie przed nią i pytał czy

może się dosiąść.

- Więc - zapytał ponownie kiedy Julia siedziała nieruchomo i patrzała na niego jakby

zobaczyła ducha.

- Tak... jasne, proszę. - Odpowiedziała zszokowana. Paul dosiadł się, wziął instrument który

znajdował się teraz na stole i wybrzdąkał jakąś krótką melodię. Julia przez cały ten czas

wpatrywała się w niego bez mrugnięcia okiem. To było jak sen, w żadnym wypadku nie

przewidywała że coś takiego może mieć miejsce. Ten Paul, który był dla niej ideałem siedział teraz

przed nią i grał na ukulele.

- Wspaniały instrument, wygląda niepozornie ale wystarczy zacząć grac żeby wydobyć z niego jego

prawdziwy potencjał. - Powiedział kiedy odłożył ukulele na bok.

- Tak, też tak uważam. Dźwięki które wytwarza są magiczne.

- Widzę, że się zgadzamy. Tak w ogóle nazywam się...

- Wiem, jesteś Sir Paul McCartney. Wszędzie bym cię poznała. Ja... ja jestem Julia.

- Miło mi poznać, ale dajmy spokój z tym całym Sir'em, to takie sztywne. Samo Paul też w

zupełności wystarczy. Zwłaszcza w ustach fanów - Zaśmiał się McCartney.

- Ale skąd wiesz, że jestem twoją fanką - Zapytała, a on wskazał na koszulkę z cytatem „And in

the end the love you take is equal to the love you make” - Och to, no tak. To jeden z moich

ulubieńszych wersów ze wszystkich piosenek.

- Naprawdę? Tak samo jak mój. Jest taki prawdziwy, nie uważasz?

- Dokładnie. I do tego stale jest aktualny, jeśli wszystkie związki opierałyby się na takiej zasadzie

świat byłby piękny.

- Mądrze i dojrzale powiedziane - Macca był pod wrażeniem wniosków jakie wysnuła dziewczyna.

Rozmawiali ze sobą jeszcze przez jakiś czas. Okazało się że mają wiele wspólnych tematów. Lubią

tą samą muzykę, filmy, śmieszą ich te same rzeczy, tak samo lubią spędzać wolny czas i mają to

samo spojrzenie na sprawę okrucieństwa wobec zwierząt. Mimo, iż konwersacja była naprawdę przyjemna mężczyzna spojrzał na zegarek i rzekł.

- Naprawdę świetnie mi się z tobą rozmawia i z chęcią bym jeszcze posiedział ale obiecałem komuś coś załatwić i muszę już lecieć.

- To była wielka przyjemność móc z pane... z tobą porozmawiać. Zatem... do widzenia.

- Tak, tak, do zobaczenia - Paul obdarzył ją swoim cudnym uśmiechem na pożegnanie i skierował się do wyjścia a ona usiadła i zastanawiała się nad tym jak wielkie szczęście dziś miała. Macca wyglądał sto razy lepiej niż w TV i cały czas musiała się pilnować żeby nie gapić się w niego jak w obrazek. Zerknęła na zegarek, była 20.50 zerwała się więc z miejsca i pobiegła do hotelu. Wpadła

do pokoju punkt dwudziesta pierwsza.

- Aleś ty dosłownie punktualna – zaśmiała się jej mama.

- No wiesz przecież, że ja jestem rozsądna i nie zrobiła bym nic co mogło by cię wkurzyć.

Kobieta wypakowując jeszcze jakieś rzeczy do szafy zawołała z jej wnętrza

- Och to miło z twojej strony...

- Niee po prostu nie chce mi się słuchać twoich pretensji – Zaśmiała się dziewczyna i poszła zrobi sobie kolację.

______________________

Dalsze cześci również tu: http://countrydreamerstories.blogspot.com/

zapraszam do czytania i komentowania

Love Is Strange cz.1حيث تعيش القصص. اكتشف الآن