XII "I tak wszyscy trzej zaraz stracicie dla niej głowę"

Börja om från början
                                    

Mieczyk ziewnął przeciągle.

- Jest tak nudno, że prawie mi żal odjazdu Johanna – stwierdził, przeciągając się – Facet sam jest nudny jak flaki z olejem, ale przynajmniej było się z kogo ponabijać. A tak Johanna nie ma, Sączysmarka nie ma, a z Gustawa nie możemy się śmiać, bo Szeptana nie pozwala.

- Zawsze możemy ponabijać się z ciebie – Szpadka wyszczerzyła zęby w uśmiechu, spoglądając na brata.

Chłopak tylko machnął ręką.

- E, to nie to samo. Znaczy, i tak się to w ten sposób skończy, ale w międzyczasie dobrze byłoby nabrać kogoś innego. Może wrobimy w coś Szeptanę?

Jego hełm zachwiał się, gdy jasnowłosa wojowniczka z całej siły uderzyła go w głowę.

- Ała! Co jest? Nikogo już nie wolno nabierać? Po czyjej ty właściwie stoisz stronie?

- Pff. Na pewno nie po twojej.

- Możecie żartować sobie ze mnie jak tylko się wam podoba – Szeptana w końcu podniosła wzrok znad swoich prac i obdarzyła rodzeństwo ciepłym, choć może nieco przebiegłym uśmiechem – A w każdym razie możecie próbować. Nie obiecuję, że dam się podejść.

- Naprawdę nie wiesz, na co się zgadzasz – podsunął Śledzik w odpowiedzi, ale ona tylko roześmiała się, nie widząc powodu, dla którego miałaby podtrzymywać temat; zamiast tego pokręciła głową i dodała od siebie:

- Nie rozumiem waszej niechęci do Johanna. Jest przesympatyczny i tyle miał do powiedzenia!

Szpadka prychnęła.

- W tym rzecz, że jak Johann zacznie gadać, to nie skończy, jeżeli nikt go do tego nie przymusi. Ty jesteś nowa, to jeszcze cię to kręci, ale wierz mi – po dwudziestu latach słuchania tych bredni też miałabyś dosyć.

- Ja tam uważam, że jego historie są fantastyczne.

- „Fantastyczne" to akurat bardzo dobre słowo – niby od niechcenia rzucił Śledzik – Byłbym pod wrażeniem, gdyby jedna trzecia tych jego opowieści była prawdziwa.

- Żartujesz? - wtrąciła Szpadka – Rękę sobie dam uciąć, jeżeli chociaż jedna się taka okaże.

Szeptana ponownie potrząsnęła głową, już prawie nie dziwiąc się opiniom swoich przyjaciół, jak również ich gotowości do rozstawania się z poszczególnymi częściami swojego ciała, gotowości w pełni zależnej od ich aktualnych potrzeb i chęci. Jej towarzyszka tymczasem kontynuowała.

- Za Johannem z całą pewnością nie będę tęsknić, ale szkoda, że Heather odleciała. Jej odwiedziny dobrze robią wyspie, nawet Czkawka zachowuje się jak człowiek. No, prawie.

- I ten Zbiczatrzasł... - rozmarzonym głosem dodał Mieczyk - No, ale Heather też jest w porządku. Właściwie dlaczego ona nie mieszka tutaj? Mieszkała z nami w Krańcu.

- Bo ma własną osadę na głowie, kretynie – Szpadka przewróciła oczami – Przecież to ona tam teraz rządzi. To jakbyś chciał, żeby Czkawka przeniósł się do nich.

- Ta, ale to Dagur jest wodzem, nie?

- I co, myślisz, że Heather pozwala mu o czymkolwiek decydować? Błagam.

- Wiesz, rządził tym wszystkim zanim ona się tam w ogóle wprowadziła.

-Tak. I właśnie wtedy próbował zniszczyć Berk, przejąć Smocze Oko, a nas wszystkich wyciąć w pień. Nie wiem jak ty, ale ja nie mam ochoty przechodzić przez to wszystko ponownie.

Stracone znajdźDär berättelser lever. Upptäck nu