Po chwili osunął mnie od siebie i powiedział, że musi wyjść. Pokiwałam jedynie głową i zeszłam mu z drogi. 

Ogarnęłam się trochę przed lustrem, poprawiłam włosy i zmyłam makijaż, następnie opuściłam toaletę. Chcę jechać do domu. 

Kierując się na dół, zobaczyłam przy schodach tłum ludzi. Zaciekawiona przyspieszyłam kroku i moim oczom ukazał się widok bijących się chłopaków. Nie byle jakich. To był mój David, Sam i Lucas. 

O kurwa. Pomyślałam "mój" ? Chyba jest gorzej niż myślałam. 

Nie zastanawiając się dłużej przepchnęłam się przez stojących wokół imprezowiczów i podbiegłam do Davida i Sama. Zaczęłam go od niego odciągać, ale na marne. Brunet był w transie. Okładał Sama pięściami po twarzy, krzycząc przy tym, że jest skurwielem. Po chwili dołączył do tego Lucas, który zaczął ściągać David'a z leżącego pod nim chłopaka. Mimo, że go nienawidzę, byłam mu wtedy wdzięczna. 

Od razu chwyciłam za dłoń chłopaka i zgarniając jeszcze swoją kurtkę z wieszaka wyszłam z nim na dwór. 

Wybrałam numer na taksówkę, która przyjechała po paru minutach. Podałam kierowcy swój adres, aby nas pod niego zabrał. 

Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Wysiadając zapłaciłam kierowcy  i podziękowałam. 

Podeszłam do drzwi, przy których stał chłopak i odkluczyłam je. Weszłam pierwsza, a on za mną.

- Hej Tajfunek. - przywitałam się z psem, który radośnie podskakiwał w miejscu.

- O, wymyśliłaś mu imię. - powiedział  David głaszcząc go.

- Kylie wymyśliła. - powiedziałam zdejmując płaszczyk i zdejmując buty.

Kiedy chłopak zrobił to samo, ponownie chwyciłam jego dłoń i skierowałam się do góry.  Po wejściu do mojego pokoju, od razu powędrowałam z nim do łazienki. Jego twarz i pięści wyglądały okropnie. Były całe zakrwawione. Ponownie z mojej winy. Na samą myśl o tym, jak musiało go to boleć , że znów bił się z mojej winy, czuję nieprzyjemne kłucie w sercu. Wskazałam mu, aby usiadł na wannie, co posłusznie wykonał. 

Z dolnej szafki wyjęłam wodę utlenioną, waciki i pare plastrów , a następnie położyłam je na półce. Spojrzałam na twarz chłopaka, który cały czas bacznie mi się przyglądał. Przeczesałam palcami jego rozmierzwione włosy, aby zdjąć je z jego czoła. Sięgnęłam po wacik i wodę i zaczęłam obmywać jego twarz. Zaczęłam od łuku brwiowego, który był lekko rozcięty. Kiedy chłopak cicho syknął z bólu, ogarnęły mnie straszne wyrzuty sumienia. Z nerwów znów zaczęłam przygryzać wargę. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy, cały czas unikałam jego spojrzenia i ignorowałam je. Kiedy skończyłam z brwią, zjechałam do warg. 

Kiedy skończyłam zajmować się twarzą, nad lewym okiem nakleiłam mu jeszcze plaster, aby krew z rany nie kapała mu na twarz i zajęłam się dłońmi. 

Miał całe zakrwawione kostki, dlatego delikatnie je przemywałam, aby nie sprawić mu większego bólu. 

- Dlaczego nic nie mówisz? - spytał ochrypłym głosem chłopak.

- Bo, em, jestem teraz zajęta. - powiedziałam nie spoglądając mu w oczy, a w ciągu dalszym obmywając rany. 

- Teraz się odezwałaś, a cały czas robisz to samo. - powiedział śmiejąc się, na co tylko się zawstydziłam. - Ej, spójrz na mnie. - dodał po chwili poważniejszym głosem.

Nieśmiało podniosłam wzrok, który od razu spotkał się z intensywnym spojrzeniem chłopaka. Nie wiem dlaczego, ale moje oczy się zeszkliły. 

Zwykły FrajerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz