– Phoenix...

Rozłączył się, nie pozwalając mi przemówić mu do rozsądku. Wypuściłem sfrustrowany oddech, gdy wkroczyłem do środka gwarnego lokalu.

Loża, którą zazwyczaj zajmowaliśmy z braćmi, była pusta, jeśli nie liczyć brokatowej torebki i kilku szklanek po wypitym alkoholu. Zgaszony skręt leżał w popielniczce, drwiąc ze mnie tlącymi się resztkami.

Przecież ja go, kurwa, rozszarpię.

Przeciskałem się obok tańczących ludzi, smród ich ciał przesiąkniętych oparami unosił się w powietrzu. Muzyka dudniła mi w uszach, niemal rozrywając bębenki.

Kto, do cholery, słucha tego gówna?

Mój wzrok padł na Phoenixa, jego twarz wyrażała frustrację, gdy szedł na parkiet. Odnalazłem Beverly, uwięzioną w szponach mężczyzny, który najwyraźniej próbował przekroczyć jej granice.

Brat złapał dziewczynę w pasie, odsuwając ją na bezpieczną odległość. Pchnąłem skurwysyna na ziemię, łapiąc go za kołnierz białej, przepoconej koszuli. Wokół nas zrodziła się przestrzeń, gdy ludzie zaczęli się odsuwać.

– Pięć sekund – wychrypiałem przy jego twarzy. – Tyle czasu ci daję, żebyś zniknął mi, kurwa, z oczu, zanim doprowadzę cię do stanu, którego nie widział jeszcze żaden chirurg.

– Nie wiedziałem, że jest zajęta – wybełkotał, unosząc dłonie w obronnym geście.

– Wypierdalaj – warknąłem. – Już!

Dopilnowałem, aż gość zniknie mi z oczu. Wytarłem dłonie w płaszcz, krzywiąc się z obrzydzenia. Moje oczy sięgnęły Phoenixa. Beverly praktycznie zwisała mu z ramienia.

– Pogrzało cię? – wycedziłem przez zęby. – Co to, do cholery, miało być?!

– Trzeba było do mnie nie dzwonić, miałbym ją na oku!

Jego stan nietrzeźwości był widoczny po szklistych, przekrwionych oczach, które spotkały moje. Nie dosyć, że był nachlany, to jeszcze zjarany! Moja asystentka była jednak w gorszym stanie.

– Panno Heart?

Kiedy wyciągnąłem rękę, żeby dotknąć ramienia panny Heart, szybko zamrugała i cofnęła się o krok. Jej oczy były zamglone, a spojrzenie nieostre, gdy próbowała mnie rozpoznać.

– Ojej, panie władzo... – Uniosła niemal bezwładną dłoń, próbując odgarnąć sobie włosy z twarzy. – Pan tutaj?

Ja go, kurwa, zapierdolę...

– Co jej dałeś? – Wściekłość narastała w mojej piersi.

– Zjarała ze mną blanta i wypiła parę drinków, nic takiego. – Wzruszył beztrosko ramionami.

– Ujarałeś ją?! – ryknąłem wkurwiony. – Przecież ja cię, kurwa, zabiję!

– Jeśli masz ze mną problem, to to jest twój problem – zadrwił, z zamiarem minięcia mnie. – Sam się nią zajmę.

– O nie, nie. – Objąłem blondynkę ramieniem, ostrożnie wyswobadzając ją z jego objęć. – Wychodzimy, Phoenix. Odwieziemy Beverly do domu.

– Boże, z czego robisz problem? – Wyrzucił ręce w powietrze w przypływie frustracji. – Wyjebałbym mu w mordę i byłoby po sprawie.

– Zobacz, w jakim ona jest stanie. – Wskazałem głową na dziewczynę. – Ledwie patrzy na oczy.

Powodem tego zapewne nie były wyłącznie drinki zmieszane z marihuaną, ale także fakt, że nie spała pół nocy, ponieważ pisała opracowanie i była w trakcie menstruacji, co analogicznie zmniejszało jej tolerancję na alkohol.

Black Lies +18 W SPRZEDAŻY Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ