1

148 9 7
                                    

Sam pov*
- Wszystkiego najlepszego Sammy! - obudził mnie piskliwy głos i nagłe skakanie po łóżku.

- Caaaat! Złaaaaaź! - zawołałam chowając twarz w poduszkę i próbując skopać Valentine z mojego łóżka. Ta jednak zaśmiała się głośno, ignorując moją chęć spania. Wzięła poduszkę i zaczęła mnie nią okładać, pewnie chcąc mnie obudzić. Ja jednak nie zbyt przejęta jej zachowaniem dalej leżałam na łóżku powoli zasypiając.
Nie ma opcji, nie wstaje

- No wstawaj no! Bo klopsiki Ci wystygną!

- Klopsiki na śniadanie? - zapytałam przenosząc na nią wzrok. Dziewczyna uśmiechnęła się dumnie poprawiając swoje rostrzepane włosy.
Ok trzeba wysłuchać tej propozycji

- Masz urodziny Sam! - pisnęła i po raz kolejny zaczęła skakać po moim łóżku. Westchnęłam i z wielkim bólem serca wstałam z łóżka przy okazji zdejmując z niego Cat. - Jupi!

- Jupi, jupi. Gdzie moje klopsiki?

- Tutaj. - czerwonowłosa wskazała na pufę, na której rzeczywiście stał wielki talerz z klopsikami. Uśmiechnęłam się biorąc talerz do ręki i ponownie siadając na łóżku. Chciałam już zacząć jeść, kiedy zobaczyłam pełno balonów u nas w pokoju i baner na ścianie.

- Cat?

- No?

- Skąd to się tu wzięło?

- Oczywiście, że to ja wszystko kupiłam! Masz urodziny!

- Przestań to wreszcie powtarzać!

- Nie cieszysz się?

- Niby czemu bym miała? Mówiłam, nie obchodzę urodzin. Nie znoszę ich.

- Dlaczego?

- Daj mi spokój Cat... Dziękuje Ci za śniadanie, ale nie chce żadnej imprezy i jeśli kupiłaś mi jakiś prezent to możesz go oddać do sklepu. Nic nie chcę.

- Ale jak TY, możesz nic nie chcieć?

- Normalnie... - westchnęłam przejeżdżając dłonią po twarzy. Cat spojrzała na mnie z mieszanką zdziwienia i współczucia.

- Nic nie rozumiem Sam.

- Dlaczego mnie to nie dziwi? - warknęłam puszczając talerz i pozwalając mu rozbić się na podłogę. Cat lekko podskoczyła słysząc dźwięk rozbijanego się szkła.

- Sam!

- Nie jestem głodna, ide się umyć.

- Ale...

- Zrób coś z tymi balonami. Schowaj, rozdaj biednym, daj Dice'owi do sprzedania, nie wiem. Albo to, albo je przebije.

- Dlaczego jesteś taka niemiła?

- Dlaczego jesteś taka głupia? - zapytałam przewracając oczami i wstając z łóżka.

- Sama jesteś głupia. - odpowiedziała Cat na co uniosłam brew ku górze.

- Ile jest dwa plus dwa?

- Nie pamiętam.

- Kiedy była II wojna światowa? Który mamy rok? Kto napisał Romeo i Julie? Co to jest komputer? Kto jest prezydentem USA?

- Może tego nie wiem, ale chociaż mnie nigdy nie chcieli wyrzucić ze szkoły!
Szkoła
Znowu wspomnienia
Znowu mam przed oczami JĄ

- Trafne spostrzenie. - warknęłam przez zaciśnięte zęby. Tak było łatwiej. Złościć się a nie cierpieć. Ale i tak cierpiałam. Wstyd było mi to przyznać. Bałam się powiedzieć prawdę. Łatwiej było mi udawać, że jestem wciąż twarda, że jestem niedozdarcia i nic mnie nie boli.
Co z tego, że czasem nie chcę mi się żyć

Nie chciałam być wredna dla Cat. Nie chciałam jej obrażać, nie chciałam trzasnąć drzwiami, a ty, bardziej znowu myśleć o NIEJ. Nie chciałam wspominać wszystkich tych chwil, nie chciałam pamiętać o naszych kłótniach.
Dlaczego nie umiem o niej zapomnieć?
Powinnam się cieszyć, że jest teraz szczęśliwa.
Ale nie jestem
Powinnam tęsknić za Freddiem, przecież to z nim chodziłam.
Ale to nie za nim tęsknię najbardziej
Powinnam wspominać ją z uśmiechem na każde szczęśliwe wspomnienie
A ciągle mam łzy w oczach
Powinnam cieszyć się, że mam z nią ciągle kontakt
A nie mogę pogodzić się z myślą, że nie ma jej przy mnie

- Cholera jasna, jak za Tobą tęsknię Carls. - wybuchłam niepohamowanym płaczem (który prysznic na szczęście zagłuszył). Przyłożyłam czoło do ściany nie mogąc poradzić sobie z tym piekielnym bólem serca.
Czemu zrozumiałam, że ją kocham tak późno?

♡♡♡

Siedziałam w Boots i grzebałam widelcem w talerzu. Po samym tym byłam pewna, że to co czuje do Carly nie jest tak niedojrzałe i trywialne co w stosunku Freddiego.
JA NIE MOGĘ JEŚĆ!
To musi być prawdziwa miłości

- Sam dobrze się czujesz? - zapytał Dice na co pokręciłam przecząco głową.

- Nienawidzę 17 kwietnia.

- Ja też nie znoszę prima aprilis! - zawołał Goomer na co zmarszczyłam brwi zastanawiając się w jakim wypadku musiał uczestniczyć jako dziecko, że jest taki głupi.

- Dlaczego? Cat mówi, że masz dzisiaj urodziny.

- Tak mam.

- Stooooo laaaat. - zaczęli chłopcy na co przewróciłam oczami.

- Nie śpiewajcie... Proszę.

- Sam, powiedz co jest?

- Rozumiem, że Cat może tego jej rozumieć. Rozumiem, że on może tego nie zrozumieć. - wskazałam na wkładającego do ucha frytki, Goomera. - Ale jakim cudem Ty tego nie rozumiesz?

- Chodzi o Twoich przyjaciół z Seattle?

- A o co innego by miało? - zapytałam zakładając ręcę na piersi.

- Hej Dice! Goomer! - usłyszałam piskliwy głos żeby po chwili zauważyć Cat siadającą obok chłopaków. - Hej Sam!

- Przepraszam Cat.

- Już nawet nie pamiętam o co się pokłóciłyśmy. - odpowiedziała dziewczyna na co zaśmiałam się smutno. Obróciłam się słysząc kroki po to by sekundę później przesunąć się żeby dać miejsce buni Cat.

- Sam wszystko dobrze? Jesteś wyjątkowo spokojna i nie kłótliwa. - zdziwiła się emerytka na co przewróciłam oczami.
Zakochałam się

- Tęsknisz za nimi co? - zapytał z współczuciem Dice na co westchnęłam odsuwając talerz.
Nie odpuści

- Możesz zjeść buniu.

- Naprawdę Sam? - zapytali wszyscy jednocześnie na co wzruszyłam ramionami.

- Biłaś się z kimś? Kopnął Cię w głowę? - zapytał Goomer patrząc na mnie zostawiając frytki i patrząc na mnie ze zmartwieniem.

- Spadłaś ze schodów? - dopytała takim samym głosem co rano.

- Dziecko musisz iść do lekarza! - zawołała bunia przykładając dłoń do mojego czoła pewnie chcąc sprawdzić czy nie mam gorączki.

- Może potrzebujesz jakiś leków? - dopytał pewnie chcąc na mnie zarobić Dice.
Nie ufam ludziom
Tylko jej

- Po prostu... Wychowywałam się bez ojca... Mama ciągle miała nowego faceta i nigdy nie okazywała w stosunku do mnie dużo miłości... Moja siostra jest idealna. I wszyscy ciągle mnie do niej porównywali. Zwłaszcza moja mama... Zaczęłam się buntować przez co wszyscy ciągle mnie oceniali... A ja przez to zaczęłam jeszcze bardziej się wkurzać i w końcu wpadłam w kłopoty z prawem... I tylko Carly we mnie wierzyła... Tylko ona mnie rozumiała, nie oceniała i zawsze pocieszała. Ona akceptowała to jaka jestem i zawsze wspierała... Dlatego teraz na samą myśl, że miałabym obchodzić moje urodziny bez niej chcę zrobić coś głupiego... Nie jestem w stanie... Carly Shay jest jedyną rzeczą jaką chciałabym dzisiaj ,,dostać".

IMissed you - Carly x Sam Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora