6

72 3 3
                                    

Jak zwykle obudził mnie hopper

- wstawaj!

- muszę?!

- Tak!

- ah.

Jak zawsze 6:30 trzeba wstawać.

Poszłam się w coś ubrać i zeszłam na śniadanie.

- Hej tato

- czesc.

- A no bo słuchaj...

- Tak?

- bo wiesz że w sobotę walentynkowy bal i wiem ze mam szlaban Ale...

- pomyślę

- na prawdę?!

- nie nastawiaj się tak. Przemyśle to jeszcze

- no dobrze.

Bardzo się ucieszyłam że jest może mała opcja że pójdę z mik'iem na bal.

Po śniadaniu hopper podwiozl mnie do szkoły.

Gdy weszłam do szkoły spotkałam Max Ale ona gdzieś zniknęła bo musiała coś załatwić.

Nagle zauważyłam że mike idzie w moja stronę

- hej

- hej. Powiedziałam lekko przygnebionym tonem.

- słabo wczoraj wyszło

- no.. Ale jest szansa że mogę z Tobą pójść na bal walentynkowy!

- na serio?! To super.

- ta, po za tym że hopper prawie mnie zabił wczoraj.

- mój ojciec też. Jesteś za młody. Co to ma być obsciskujesz się z jakąś dziewuchą w naszej piwnicy ble ble ble. Powiedział mike przedrzeźniajac teda.

- chyba się nie polubimy z twoim tatą...

- nie martw się, nie ważne co on sobie myśli. Po za tym moja mama cie bardzo lubi.

Uśmiechnęłam się.

Mike złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku klasy.

- czy my właśnie nie łamiemy zasad hoppera.

- emm chyba nie

- z resztą nie ważne.

Gdy weszliśmy do klasy usiedlismy przy naszej ławce po czym do klasy wszedł nauczyciel.

- dzień dobry dzieci. A Jane niestety musisz się przesiąść.

- dlaczego?

- Tak poprosił twój tata

- co? Na jak długo.

- tego nie wiem.

- no dobrze... mogę usiąść koło Max?

- jasne.

Wzięłam swoje książki i przesiadlam się do Max.

- jejku co tym razem odwalilo dla hoppera.

- ostatnio byłam u mike bo troy mnie uderzyl Ale miałam do niego nie iść i no...

Nagle usłyszałam najbardziej denerwujacy głos na świecie.

- A czy ja bym mogła się przesiąść do mike? To była Kate, jak ja jej nie znoszę!

- Tak, ale tylko na czas gdy Jane siedzi w innej ławce.

Co?! Świetnie teraz Kate będzie siedziała z mik'iem.

- hej nie przejmuj się el.

- łatwo ci mówić

- jeszcze sobie pogadam z ta Kate.

Przez całą lekcje widziałam jak Kate przyblizala się do mike A on od niej odsuwal.

Jak ona mnie irytuje!

Gdy skończyła się lekcja wyszliśmy z klasy.

- to jakiś koszmar

- masz rację. Usłyszałam za mną cudowny głos mike.

- zabije tą Kate.

- pomogę Ci. Zasmiala się Max.

Później lekcje jakoś minęły.

- hej tato. Powiedziałam wchodząc do auta

- jak było w szkole.

- powiedziałabym dobrze ale przyjaciele nie kłamią.

- coś się stało.

- po za tym że kazales dla nauczyciela mnie rozsadzic i że Kate się przybliżała to nic!

- ah masz rację kiepski ze mnie ojciec.

- tego nie powiedziałam

- wiem co chcialas przekazać.

- nie, nie o to chodzi ale twój szlaban jest trochę uciążliwy.

- muszę być sprawiedliwy Ale dobrze. Będziesz mogła siedzieć z mik'iem i widzieć to w szkole. Ale szlaban musi być nie widzicie się do piątku A w sobotę możesz pójść na bal.

- dziękuję dziękuję dziękuję ci!

- A i mam jeszcze jedną wieść.

- Tak?

- troy trafił do poprawczaka.

- w końcu!

Byłam taka szczesliwa, wszystko było tak jak kiedyś. Z wyjątkiem że nie mogę widzieć mike przez tydzień Ale to tylko tydzień.

Dobra ten rozdział to totalny shit Ale planuje na następny coś ciekawego.

Jane I Świat | stranger Thinhsحيث تعيش القصص. اكتشف الآن