Jak zwykle obudził mnie hopper
- wstawaj!
- muszę?!
- Tak!
- ah.
Jak zawsze 6:30 trzeba wstawać.
Poszłam się w coś ubrać i zeszłam na śniadanie.
- Hej tato
- czesc.
- A no bo słuchaj...
- Tak?
- bo wiesz że w sobotę walentynkowy bal i wiem ze mam szlaban Ale...
- pomyślę
- na prawdę?!
- nie nastawiaj się tak. Przemyśle to jeszcze
- no dobrze.
Bardzo się ucieszyłam że jest może mała opcja że pójdę z mik'iem na bal.
Po śniadaniu hopper podwiozl mnie do szkoły.
Gdy weszłam do szkoły spotkałam Max Ale ona gdzieś zniknęła bo musiała coś załatwić.
Nagle zauważyłam że mike idzie w moja stronę
- hej
- hej. Powiedziałam lekko przygnebionym tonem.
- słabo wczoraj wyszło
- no.. Ale jest szansa że mogę z Tobą pójść na bal walentynkowy!
- na serio?! To super.
- ta, po za tym że hopper prawie mnie zabił wczoraj.
- mój ojciec też. Jesteś za młody. Co to ma być obsciskujesz się z jakąś dziewuchą w naszej piwnicy ble ble ble. Powiedział mike przedrzeźniajac teda.
- chyba się nie polubimy z twoim tatą...
- nie martw się, nie ważne co on sobie myśli. Po za tym moja mama cie bardzo lubi.
Uśmiechnęłam się.
Mike złapał mnie za rękę i poszliśmy w kierunku klasy.
- czy my właśnie nie łamiemy zasad hoppera.
- emm chyba nie
- z resztą nie ważne.
Gdy weszliśmy do klasy usiedlismy przy naszej ławce po czym do klasy wszedł nauczyciel.
- dzień dobry dzieci. A Jane niestety musisz się przesiąść.
- dlaczego?
- Tak poprosił twój tata
- co? Na jak długo.
- tego nie wiem.
- no dobrze... mogę usiąść koło Max?
- jasne.
Wzięłam swoje książki i przesiadlam się do Max.
- jejku co tym razem odwalilo dla hoppera.
- ostatnio byłam u mike bo troy mnie uderzyl Ale miałam do niego nie iść i no...
Nagle usłyszałam najbardziej denerwujacy głos na świecie.
- A czy ja bym mogła się przesiąść do mike? To była Kate, jak ja jej nie znoszę!
- Tak, ale tylko na czas gdy Jane siedzi w innej ławce.
Co?! Świetnie teraz Kate będzie siedziała z mik'iem.
- hej nie przejmuj się el.
- łatwo ci mówić
- jeszcze sobie pogadam z ta Kate.
Przez całą lekcje widziałam jak Kate przyblizala się do mike A on od niej odsuwal.
Jak ona mnie irytuje!
Gdy skończyła się lekcja wyszliśmy z klasy.
- to jakiś koszmar
- masz rację. Usłyszałam za mną cudowny głos mike.
- zabije tą Kate.
- pomogę Ci. Zasmiala się Max.
Później lekcje jakoś minęły.
- hej tato. Powiedziałam wchodząc do auta
- jak było w szkole.
- powiedziałabym dobrze ale przyjaciele nie kłamią.
- coś się stało.
- po za tym że kazales dla nauczyciela mnie rozsadzic i że Kate się przybliżała to nic!
- ah masz rację kiepski ze mnie ojciec.
- tego nie powiedziałam
- wiem co chcialas przekazać.
- nie, nie o to chodzi ale twój szlaban jest trochę uciążliwy.
- muszę być sprawiedliwy Ale dobrze. Będziesz mogła siedzieć z mik'iem i widzieć to w szkole. Ale szlaban musi być nie widzicie się do piątku A w sobotę możesz pójść na bal.
- dziękuję dziękuję dziękuję ci!
- A i mam jeszcze jedną wieść.
- Tak?
- troy trafił do poprawczaka.
- w końcu!
Byłam taka szczesliwa, wszystko było tak jak kiedyś. Z wyjątkiem że nie mogę widzieć mike przez tydzień Ale to tylko tydzień.
Dobra ten rozdział to totalny shit Ale planuje na następny coś ciekawego.