Rozdział 1

1K 41 24
                                    

Zbudziłam się zlana potem, czując gorąc i strach. Patrząc w sufit przypominałam sobie niewielkie fragmenty mojego snu - jakby były czymś dla mnie ważnym.

     Stałam w czarnej sukni, przypominającej suknię balową, choć otoczenie na to nie wskazywało.

     Ciemne, błotniste ziemie, a wokół drzewa bez liści. W dłoni trzymałam coś w rodzaju magicznej kuli o czarnym kolorze niebieską, migoczącą poświatą.

     Znajomi - Kenji, Kazuhiro i Akihiro - patrzyli się na mnie jak na wariatkę, a ja udawałam, że tego nie widzę. Może nie chciałam?

Kiwnęłam głową i spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę szóstą pięćdziesiąt cztery, więc mogłam się zbierać i iść do szkoły, by tam spotkać się z kolegami, których ujrzałam w śnie zaledwie kilka sekund wcześniej.

Wstałam z łóżka, wbijając wzrok w stronę poukładanych w kostkę ubrań. Nie one jednak były przedmiotem mego zapatrzenia, a kask leżący obok, podpięty cały czas do internetu.

Westchnęłam. Czas mnie gonił, zwłaszcza, że o siódmej dwadzieścia punktualnie zjawia się u mnie Kazuhiro z ekipą. Usiadłam przy gablotce z rzeczami zarówno fryzjerskimi, jak i kosmetycznymi. Sięgnęłam po srebrną szczotkę tunelową i rozczesałam sobie nią brązowe włosy, przywracając je do porządku; oczy pomalowałam tuszem do rzęs. I na tym mój skromny makijaż się skończył.

Wstałam, odsuwając po cichu krzesło z ciemnego drewna i nałożyłam mundurek - białą koszulę, czerwoną spódniczkę oraz ciemną, niebieską marynarkę.

Uśmiechnęłam się, czując, jak się rumienię. Dla mnie był to zbyt wulgarny strój, zwłaszcza dół, ale szkole to nie przeszkadzało. Taki mieli wymóg, i tego musieli pilnować.

Zeszłam na dół z torbą; miałam w niej potrzebne książki i zeszyty. Do lodówki podeszłam jedynie, by zabrać sok jabłkowy i kanapki.

Nie zdążyłam nawet wszystkiego zapakować, gdy usłyszałam specyficzny dźwięk klaksonu, jakby pod mój dom podjechała budka z lodami. Pośpiesznie wyszłam, siadając na przednie siedzenie. Posłałam uśmiech kierowcy i reszcie towarzystwa.

- Yuriko chyba wstała dzisiaj jak ranny ptaszek. - Czułam przenikliwy wzrok Akihiro na sobie. Olałam to.

Założyłam nogę na nogę, jakbym chciała zachować powagę. Gdy dwaj panowie z tyłu toczyli wojnę na to, kto jest lepszy w danej dziedzinie, Kazuhiro postanowił im to przerwać, dając pytanie z całkiem innej beczki, która nie tylko mnie zdziwiło.

- To wreszcie co robimy z tą grą? - W jego głosie było czuć powagę.

- Gramy. Nie ma innej opcji. Beta była zbyt przekonująca. - powiedziałam, spoglądając na blondyna. - Z tego co wiem, was też zauroczyła.

- Dokładnie. Więc punkt dziewiętnasta spotykamy się w grze.

Gdy Kazuhiro zaparkował auto, razem wysiedliśmy i skierowaliśmy się do własnych sektorów. Szłam z nim na równi, gdyż chodziliśmy do jednej klasy.

Gdy pierwsza weszłam do sali lekcyjnej, nie mogłam zgubić osiemnastu par oczu wpatrujących się we mnie i mojego kolegę. Zajęliśmy ostatnie miejsca pod oknem, ciesząc się chwilą wolnego przed dzwonkiem. Kazuhiro opowiadał mi o różnych grach, a ja tylko mu przytakiwałam.

Myślami byłam w całkiem innym świecie. Blond włosy wybudził mnie z tego stanu, dając mi znać o lekcji. Już wtedy mentalnie przygotowałam się na siedem godzin siedzenia, odwiedzając dwa razy stołówkę.

O czternastej lekcje zakończyły się. Kazuhiro odwiózł mnie do domu. Całą drogę błądziłam po najskrytszych zakamarkach mego umysłu wnioskując, że ten sen był czystą fikcją.

ZamknięciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz