Ty nie jesteś Marinette!

902 64 73
                                    

Chciałam to opublikować dzisiaj, po mam nadzieję, zdanym egzaminie z anestezji, ale co mi tam. Niech wisi ;)


 - Nie bój się mnie - odparł łagodny, kobiecy głos, a Marinette poczuła jak wszystkie włosy na szyi Adriena stają dęba. Zamknęła pięść i ostrożnie, powolnym ruchem starła z ust świeżą stróżkę krwi.

 - Wiem, że byliście przyjaciółmi - chyba nigdy dotąd nie czuła się równie źle. Skąd wie?  a po za tym, co znaczy "Byliście"? chciała zapytać, lecz podświadomie czuła, że nie powinna. Zamiast tego powoli odwróciła się w stronę swojej matki, bojąc się, by nie sprowokować kolejnego ataku. Nic jednak nie mogło przygotować ją na to, co zastała.

Ledwie niespełna metr od niej stała Sabine Cheng, jednak ten obraz jej matki, wyraźnie różnił się od tego, jaki zapamiętała w dniu wyjazdu. Sabine wyraźnie wyszczuplała. Już wcześniej należała do drobnych kobiet, jednak obecny jej stan wyraźnie zmartwił dziewczynę. Wyglądała jak cień dawnej siebie. Obraz nędzy i rozpaczy dopełniały podkrążone oczy kobiety, oraz prosta, czarna sukienka, która wyraźnie do niej nie pasowała. Wyglądała na chorą i zmęczoną.

 - Zastanawiasz się skąd wiem? - rzuciła mimochodem, jakby czytając w jej myślach, a Marinette poczuła jak niewidzialna ręka powoli zaciska się na jej gardle - Razem z Tomem domyśliliśmy się dawno temu. Na początku spanikowaliśmy, gdy nie zastaliśmy jej w pokoju. Sam rozumiesz, było już późno, a ona zniknęła. Baliśmy się, ze stałą się jej jakaś krzywda, bądź została kolejną ofiarą Władcy Ciem, nie minęło jednak pięć minut, kiedy wróciłeś z nią na taras. Spadł nam kamień z serca.

Mówiąc to Sabine zaczęła powoli przechadzać się po pokoju, przeglądając rzeczy córki, za co Marinette była jej dozgonnie wdzięczna. Gdyby tylko baczniej przyjrzała się jej minie, na pewno domyśliła by się prawdy.

To nie z Czarnym Kotem się wymykała i nie z jego powodu znikała wieczorami. Nie była jednak pewna co bardziej ją zaskoczyło. To,  że jej rodzice od dawna już wiedzieli, że ich córka znika z domu, to że od dłuższego czasu przymykali na to oko, czy też w końcu to, że jej rodzona matka chyba właśnie insynuowała jej związek z Czarnym Kotem.

 - Pewnie myślisz, że jesteśmy wyrodnymi rodzicami, skoro zgadzaliśmy się by nasz córka minimum parę razy w tygodniu, znikała wieczorami z własnego pokoju - kontynuowała, a Marinette poczuła, że zaraz pęknie jej serce.

 - Nie! Nigdy, ja...

 - Pozwól mi proszę dokończyć - odparła szybko kobieta, posyłając jej pełne bólu spojrzenie - Po waszych nocnych spacerach zawsze wracała szczęśliwsza, uśmiechnięta. Jakby za twoją sprawą wracały do niej siły.

Co ona mówi...

 - Gdy cię zabrakło, coś w niej zgasło. Nie myśl proszę, że cię obwiniam. Chciałam po prostu żebyś wiedział, że... że razem z Tomem jesteśmy ci wdzięczni.

Moja własna matka pomyślała Marinette Moja własna matka jest ode mnie mądrzejsza i zobaczyła to, czego ja nie mogłam, choć miałam to na wyciągnięcie ręki.

Pogrążona w swoich myślach, nawet nie zauważyła, kiedy Sabine zbliżyła się do niej. Dzieliły ich zaledwie centymetry, gdy Marinette zorientowała się, co się święci, jednak było już za późno na reakcję.

Sabine Cheng  ostrożnie wspięła się na palcach i najzwyczajniej w świecie przytuliła Czarnego Kota. Marinette na chwilę zamknęła oczy i odwzajemniła uścisk. Sabine nie mogła tego wiedzieć, lecz ten drobny objaw życzliwości, był czymś, czego jej córka właśnie potrzebowała. Nie wiedziała jeszcze, jak długo przyjdzie się jej mierzyć z rzeczywistością pod postacią Adriena i Czarnego Kota. Teraz przynajmniej miała pewność, że będzie jej odrobinę lżej.

Czerwona nićWhere stories live. Discover now