pięć

21K 1.7K 386
                                    

Pukanie w okno przerwało moje nicnierobienie. Ociężale zwlekłam się z łóżka, aby sprawdzić kto zaszczycił mnie swoją obecnością, jednak tej osoby się nie spodziewałam. 

- Luke? – zamrugałam kilkukrotnie, chcąc się upewnić, że nie przywidziało mi się, zanim otworzyłam okno. 

- Spodziewałaś się kogoś innego? – jego głos był jakiś inny, pozbawiony tej iskierki radości, która nieustannie mu towarzyszyła.

- Tak właściwie nie spodziewałam się nikogo. – powiedziałam cicho, uważnie lustrując go wzrokiem.

Na głowę miał zarzucony czarny kaptur swojej bluzy, ubrany był standardowo w ciemne spodnie i znoszone trampki. Jednak było w nim coś innego. Unikał mojego spojrzenia, patrząc na swoje buty. Przysiadł na skraju łóżka, a ja już w ogóle nie mogłam dostrzec jego twarzy. 

- Lukey, wszystko w porządku? – zapytałam, niepewnie podchodząc do niego.

Byłam skołowana. Skąd on w ogóle wiedział jak dostać się do mojego pokoju? Toksyczność atmosfery udało się wyczuć na kilometr. Hemmings milczał gdy przysiadłam się do niego. Czułam się naprawdę niezręcznie. Aby zabić czas zaczęłam bawić się palcami. Jego wizyta to była dla mnie niemałą niespodzianką i stanowiła zagadkę. Nie uprzedził nawet, że się tu wybiera i nie za bardzo byłam pewna jego intencji.

- Wiesz... - odezwał się wreszcie – Dużo ostatnio myślałem. I przyszło mi coś do głowy.

Nie minęła sekunda, a ciało Luke'a znalazło się na moim. Z gardła wyrwał mi się okrzyk zaskoczenia, a serce nienaturalnie przyśpieszyło. Szeroko otwartymi oczami wpatrywałam się w twarz blondyna, szukając na niej oznak jakiś emocji, ale niczego takiego tam nie było. Dłoń Hemmingsa zaczęła błądzić po moim ciele, sprawiając, że chciałam zacząć krzyczeć i to niekoniecznie z przyjemności. Bałam się jego dotyku. 

Nagle pochylił się, a gorący oddech uderzył w moje ucho, gdy zaczął szeptać.

- Skoro tak bardzo chcesz umrzeć, to chyba nie obrazisz się, jeśli to zrobię.

Do oczu napłynęły mi łzy, gdy poczułam metal przy swojej skórze.

- Luke... - powiedziałam praktycznie niesłyszalnie.

- Do zobaczenia po drugiej stronie. – zaśmiał się, zanim nóż wbił się w moją klatkę piersiową. Nie wiem nawet czy zdążyłam krzyknąć, nim wszystko stało się czarne.

I'm bringing sexy back them motherfuckers don't know how to act.

Gwałtownie  poderwałam się do pozycji siedzącej, dysząc jak po przebiegnięciu ćwierćmaratonu. Kilka sekund zajęło mi w ogóle dojście do siebie i uświadomienie sobie, że piosenka Justina Timberlake'a, będąca moim dzwonkiem nadal gra. Nie patrząc na wyświetlacz, odebrałam go.

- Dzień dobry, partnerko. – wesoły głos dotarł do moich uszu. 

- Jezu, Luke – powiedziałam na wydechu, z powrotem opadając na poduszkę. 

- Mam nadzieję, że dobrze się spało i przyśniłem ci się ja, ale najwyższa pora wstawać. 

Gdybyś tylko wiedział... 

Spojrzałam na zegarek i zamarłam. 

- Lucas, nie ma nawet 5. – jęknęłam, gapiąc się na świecące liczby.

- Podziękujesz mi później. Wyjrzyj przez okno i podziwiaj jaki mamy cudowny wschód słońca.

- Jesteś typem marzyciela? – zapytałam, odrobinę uszczypliwie

pakt samobójców ✔Where stories live. Discover now