001

15 1 0
                                    


Doktor Antonow był jednym z ocalonych, którzy mieli pojęcie o jakiejkolwiek nauce z tamtych czasów. Urodził się w Petersburgu, lecz tuż przed Katastrofą wyemigrował do Moskwy.

Teraz mieszkał na Dobrynińskiej i próbował nauczać.

Lecz po wielomiesięcznych staraniach, nikt nie przychodził na jego korepetycje, więc wyniósł się na Poliankę.

Polianka była piękną stacją. Była zaludniona, miała elektryczność, dobre jedzenie i dużo handlarzy, czyli w skrócie czego chcieć więcej?

Nikołaj mieszkał w małym niebieskim namiociku z małymi dziurkami zaszytymi zbędnymi brudnymi materiałami, które oddali mu naczelnicy stacji.

Poliankę niestety spotkało nieszczęście.

Po zaledwie dwóch tygodniach zamieszkania Polianki przez doktora, zawaliło się główne wejście na powierzchnię, gdy Antonow był w małym szczelnym bocznym pomieszczeniu, obok głównej stacji.

Gdy wyszedł na stacji nie było żadnych ludzi,a po Poliance chodziły mutanty.

Mutanty niepodobne do innych, które wyglądały jak ludzie którzy byli strasznie wysocy.

Na początku doktor przeraził się ich nie na żarty, więc schował się do pomieszczenia skąd wyszedł i na jego szczęście, było tam pożywienie na co najmniej tydzień.

Pomieszczenie to było zrobione z cegły.

Czasami niektóre cegiełki odpadały i wychodziły na ich miejsce ohydne, zardzewiałe pręty, które strasznie przypominały Nikołajowi macki jakiejś strasznej bestii, coś na kształt Królowej Podziemi.

Na podłodze leżała teraz jego ulubiona profesjonalna maska przeciwgazowa po ojcu, którą wszędzie ze sobą taszczył w wielkim wojskowym plecaku.

Doktor obejrzał się w szarym od kurzu lustrze i umył swoją zarośniętą twarz resztkami brudnej wody. Z szarych oczu przeniósł spojrzenie na usmolone, sczerniałe włosy. Niegdyś brązowe, teraz krótko ścięte i splątane od brudu.

Na co dzień nosił ubabrany zieloną mazią jeszcze z doświadczeń w Moskwie biały kitel, czarne dżinsy i brązowe, całe od błota wojskowe buty, jeszcze z czasów ćwiczeń przed Apokalipsą.

Wreszcie przemógł się w nocy po czwartym dniu w ciasnym i śmierdzącym pomieszczeniu wyszedł na stację główną i przykucnął.

Ohydne potwory teraz spały i na pierwszy rzut oka wyglądały na nieprzygotowane na atak ze strony Antonowa.

Wyjął ze swojego plecaka zaufanego i unikalnego w Rosji m4a1, którego odkupił od handlarza bronią z Nowokuźnieckiej i przybliżył się jeszcze bardziej do potworów, klękając za przewróconym stoiskiem handlarza i wyglądał przez szparę na środkowy gmach stacji.

O tak, teraz widział wszystko wyraźnie.

Mutanty udawały że śpią, lecz tak naprawdę były cały czas przygotowane do obrony swego wcale nie tak licznego, jak się okazało stada.

Nagle zza pleców doktora coś szepnęło:

– Witaj Nikołaj – doktor spanikował i zaczął w ogromnym strachu obracać się do tyłu.

Kiedy to zrobił, uświadomił sobie, że to koniec i powiedział w duchu – Żegnaj świecie! Szkoda że się bardziej nie poznaliśmy.

Przed nim stał jeden z tych monstrów.


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 18, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

(OLD) Wędrowiec - Polianka // Metro 2033 001Where stories live. Discover now