Zamykam oczy i widzę lepszy świat. Świat, w którym Luke Hemmings nie istnieje, a ja świetnie sobie radzę bez niego. Świat, w którym Luke Hemmings to tylko wytwór mojej wyobraźni.. w dodatku z lepszymi cechami niż ten prawdziwy posiada. Zamykam oczy i boję się je ponownie otwierać. Boję się każdego dnia stawiać czoła wszystkim przeciwnością losu. A strach jest tak silny, że niszczy mnie od środka.
Cały czas zastanawiam się kim jest tajemniczy luhe, a ponieważ do głowy nie przychodzą mi żadne racjonalne wnioski, zamierzam wstać i spędzić kolejny dzień na czytaniu książki lub przeglądaniu tumblr'a. Ewentualnie spotkam się z Jazmyn, która również już pewnie usłyszała o słodkim kłamstewku Luke'a.
Będąc szczerą - nie miałam ochoty się dziś gdziekolwiek pokazywać. Zamiast tej całej szopki z uśmiechaniem się, wolałabym po prostu zwyczajnie poleżeć słuchając przypadkowej muzyki. To nigdy nie będzie mi dane.
Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do laptopa, który chwilę temu wydał z siebie charakterystyczny dźwięk. Szybko przetarłam zaspane oczy, usiadłam na krzesełku i wpisałam hasło.
~ luhe: witaj oskarżycielko
~ lucyh: o czym mówisz?
~ luhe: jak się spało?
~ luhe: mam nadzieję, że nie miałaś żadnych koszmarów. :)
~ lucyh: powiedz mi kim jesteś.
~ luhe: wiesz kim jestem..
luhe jest offline.
Siedziałam jeszcze przez dłuższą chwilę wpatrując się w ekran. Ta chwila wydawała się wiecznością. Gdy w końcu wzięłam się w garść, dźwięk ponownie dał o sobie znać.
~ luhe: możemy zawrzeć umowę
~ lucyh: potrzebowałeś aż tyle czasu, żeby wymyślić jakiś pomysł?
~ luhe: droga Lucy H... minęły zaledwie 3 minuty.
~ luhe: ale skoro nie chcesz słuchać, to do widzenia.
~ lucyh: czekaj...
lucyh pisze...
luhe jest offline.
- Cholera! - krzyknęłam, gdy zorientowałam się, że znowu przerwał rozmowę.
Nie zwlekając dłużej, poszłam do łazienki wziąć długi prysznic. Kiedy skończyłam, uczesałam mokre włosy i pozostawiłam je w spokoju, by same wyschły. Zajęłam się tuszowaniem rzęs, a na sam koniec szybko się załatwiłam, opłukałam ręce i zeszłam do salonu.
- Cześć mamo. - ucałowałam ją w policzek i usiadłam obok. - Chciałabym, żebyś w końcu zrozumiała, że Luke w tym domu nie jest już mile widziany...
- Ale..
- Nie przerywaj i cierpliwie czekaj aż skończę. - posłałam jej uśmiech, który szybko odwzajemniła.
- Dobrze.
- Ja i Luke to skończony rozdział. Nie traktował mnie dobrze... przynajmniej nie tak, jak na początku. Strasznie się zmienił i to na gorsze. Przy tobie zawsze udawał... - zamilkłam na chwilę. - Mamo pamiętasz ten dzień, w którym zobaczyłaś na mojej ręce dużego siniaka? - skinęła głową. - To on mi go zrobił.
- Jak to?! - niemalże krzyknęła. Jej dłoń złapała moją, dając mi do zrozumienia, że mogę spokojnie dalej mówić.
- Luke po jakimś czasie nie umiał panować nad agresją. Starałam się mu pomóc, ale to trwało miesiącami, a ja się męczyłam i tylko cierpiałam. Mamo nie chciałam takiego związku. - czułam jak po moich policzkach znowu płyną łzy.
YOU ARE READING
Online † hemmings
FanfictionLucy Hale jest zwyczajną nastolatką, której chłopak pozwala sobie stosować agresję wobec niej. Dziewczyna początkowo nic sobie z tego nie robi, jednak po wielu miesiącach nieudolnych prób pomocy Lukowi, jest zmęczona i ma dość ciągłych obrażeń. Końc...