7. Niespodzianka! 1/2

395 19 8
                                    


Mój cudowny sen przerywa mi ten zwyrol budzik. No dzięki! Jeszcze pięć minut, błagam. Ustawiłam sobie na 7.00, jak pośpię jeszcze trochę, to nic się nie stanie. Albo dobra, wstaję. Mobilizacja przede wszystkim. Wzięłam swój telefon do ręki i to, co tam zobaczyłam przyprawiło mnie o mini zawał serca.

-Ale jak to 7.40?! - krzyknęłam na cały dom, mam nadzieję, że ze słuchem mamy i Bartka wszystko w porządku, a jak nie zasponsoruję im laryngologa, obiecuję

Chłopcy mieli być u nas na dziewiątą, tak więc nie stanie się nic złego, jak ominę pierwszą lekcję. Pewnie i tak byłyby to przygotowania, więc luz, mam trochę czasu. Postanowiłam napisać jeszcze na grupę.

Juliet: ZASPAŁAM

TOMASZEEK: Wow w końcu ktoś inny zaspał prawda kuba?

puchatek juleczki: Gregor milcz

samuraj joł: My już gotowi

Juliet: Coo serio

Juliet: Db idę bo się nie wyszykuję

Pobiegłam do łazienki podłączyć karbownicę i jednocześnie rozkminając, co dziś założę. Tak, nie rozważyłam tego wczoraj. Julka przegryw, ale co tam. Otworzyłam szafę i zaczęłam z niej wszystko wyrzucać. Kompletnie nie mam pojęcia co założyć, może Kuba mi pomoże.

zielonka: Spodnie spódnica sukienka

szmajdziński: Komplet ten z marynarką

szmajdziński: W kratkę

zielonka: Kocham cię

szmajdziński: Wiem

Wyciągnęłam z szafy mój komplet ze Stradivariusa, na który składały się materiałowe, dosyć luźne spodnie w lekką żółto-czarną kratkę, a do tego długa luźna marynarka również takiego samego wzoru. Pod spód założę biały przylegający t-shirt, do tego eleganckie botki na klocku i będzie okej.

Usiadłam przed toaletką i postanowiłam, że dziś zaszaleję z makijażem. A co mi tam. Pomalowałam brwi, pomalowałam powieki na kolor brązowy wpadający lekko w pomarańcz, zrobiłam kreski eyelinerem, rzęsy potraktowałam zalotką i wytuszowałam, zakryłam korektorem niedoskonałości i nałożyłam podkład, a na usta poleciał kolor, który był mieszanką nude z brązowym.

Po skończonym makijażu zabrałam się za włosy, czyli pokarbowałam je, i upięłam delikatnie do góry. Później męczyłam się ze zdjęciem szyny, a jak już udało mi się to zrobić, to się ubrałam. I wcale nie skłamę, jeśli powiem, że kostka mnie nie bolała. Ale pozytywną stroną tego wszystkiego jest to, że na zegarze widnieje 8.10, czyli wyszykowanie zajęło mi tylko pół godziny. Pokonuję swoje bariery, a co!

-Mamo ja wychodzę! - krzyknęłam do mamy gramoląc się po schodach

-Nie jesz śniadania? - usłyszałam głos z kuchni

-Nie, kupię sobie coś - odpowiedziałam zakładając kurtkę - Bluza dla Tomka na pewno czeka w studiu?

Uzyskałam twierdzącą odpowiedź, więc byłam już spokojna. Cholernie boli mnie kostka, ale dla Tomka jestem w stanie się poświęcić. On zrobiłby to samo, na pewno. A co do prezentu, to nie myślcie sobie, że mamy tylko bluzę. Kupiłam wczoraj z Kubą jeszcze pięciopak przeróżnych skarpetek, a w domu postanowiłam, że coś jeszcze mu zrobię, tak od siebie, więc wyszło na to, że przez pół nocy własnoręcznie robiłam album z naszymi zdjęciami. Pochłonęło mnie to mnóstwo czasu i energii, ale dla efektu końcowego naprawdę się opłaciło.

Just friend... but maybe someone more?\\4DreamersWhere stories live. Discover now