Rozdział I

5 0 0
                                    

Wchodząc do swojego pokoju patrzę na niego jak na jedyną deskę ratunku na tym nienormalnym świecie, ten pokój to jedyne miejsce na Ziemi, takie typowo moje, moje i jeszcze raz moje, nie mojego brata Johna, mamy czy taty. Choć i tak cała moja rodzina może wchodzić do mojego pokoju bez pukania, no ale jednak to moja rodzina. Cały pokój zrobiony jest po mojemu, jedna ściana jest błękitna, a pozostałe trzy białe, jak można się domyślić biały i błękitny ( i wszystkie odcienie niebieskiego ) to moje ulubione kolory. Na ścianach mam dokładnie 14 łapaczy snów z czego 11 jest moich, a resztę dostałam, łapacze symbolizują dla mnie wiele, przywołują wspomnienia z miejsc gdzie je kupiłam. Zdjęć na ścianach mam za wiele ( albo mi się nie chce ) by je policzyć, zdjęcia które wiszą więcej niż 2 tygodnie to zdjęcia które są dla mnie naprawdę ważne. Najbardziej przykuwające wzrok miejsce w moim pokoju to tablica, mam na niej wszystko dosłownie wszystko nawet opakowanie po Fasolkach wszystkich smaków obok niej przyczepiona jest fasolka o smaku skisłego mleka i tutti frutti ( znienawidzona i ukochana ). Oczywiście w pokoju mam jeszcze łóżko, biurko i szafę ale to tam nieważne.

Pokój jest dla mnie jak jaskinia do której jak wejdę zostanę obroniona przed najgorszą burzą, inaczej po prostu zostanę uchroniona przed krytyką i zasadami internetowego świata, bo choć nie wiem jak bym się starała to nigdy, ale to nigdy nie jestem idealna ani w Internecie ani w "życiu nierodzinnym". Dzisiejszy dzień jest na to idealnym przykładem, a więc jak każdy człowiek wstałam i poszłam jeść śniadanie i to już właśnie w tym momencie zaczął się mój (nie) idealny dzień. Gdy zaczęłam jeść płatki na mleku, okazało się, że mleko jest skisłe (fasolka) Brava! Po prostu perfect. A więc zamiast płatek zjadłam kanapkę serem (nienawidzę sera!!!) bo nic innego nie było. Następnie poszłam do pokoju ubrać się i wtedy spojrzałam w lustro, a w lustrze co p o t w ó r, tak wyglądałam jak potwór moje włosy niedość, że przetłuszczone to jeszcze wyglądają jakby przeżyły tornado Irma. I co w takim razie trzeba zrobić, trzeba umyć włosy, ale ja nie mam czasu, a więc wobec tego po prostu je rozczesała, nie pomogło to za wiele, ale cóż. Z ubraniem się nie miałam większych problemów, a to z powodu mojego ubóstwiania programów modowych. Gdy wzięłam od mamy kanapnik do szkoły myślałam, że po prostu miałam zły ranek, a teraz wszystko już będzie dobrze, ale myliłam się i to mocno...

Gdy wyszłam z domu miałam prawie wspaniały nastrój, bo chociaż przeciwności losu miałam w miarę dużo to nic, bo do lekcji miałam 30 minut, a dojście do szkoły zajmuje mi 15 minut, a więc miałam aż 15 minut zapasu. Mój dobry nastrój zniszczył DESZCZ. Oczywiście w rannym pospiechu zapomniałam spojrzeć zza okno, a więc ubrałam się tak jak mówiła mi pogoda w telefonie, legginsy + bluzka + kurtka dżinsowa. W mgnieniu oka wbiegłam do domu krzycząc do mamy żeby przyniosła mi kurtkę przeciwdeszczową i wtedy na horyzoncie pojawił się nowy problem, Gdzie jest kurtka deszczowa? Odpowiedzi nie znał nikt, lecz po 15 minutach szukania mama ją znalazła, a więc mój zapas prysł jak czar. Wyszłam, a raczej wybiegłam z domu po raz drugi, autobus miałam za 3 minuty a dojście do przystanku to około 10 minut, no to super. Gdy już dobiegłam do przystanku mój autobus ruszył już w pętle ulic Nowego Yorku. Mega. W czasie gdy wpatrywałam się w autobus OCHLAPAŁ mnie samochód. Czasu na powrót do domu nie miałam, bo pierwsza lekcja to historia, a niedość że ja jestem z historii bardzo słaba to nasza nauczycielka to jędza. Raz gdy na jej lekcje spóźnił się Max to dostał uwagę i Pani wzięła go do odpowiedzi z tego co miało być za dwa dni. Cała w mokrych ubraniach ruszyłam do szkoły. Pewnie wyglądałam jak jakiś dziwak, bo niedość że byłam cała mokra to jeszcze całą drogę przypominałam sobie ostatnie tematy historii, czasami mówiąc informacje na głos i biegłam. Na lekcje spóźniłam się dokładnie 7 minut, ale i tak dostałam uwagę, chociaż Pani nie wzięła mnie do odpowiedzi. Na następnej przerwie przebrałam się w ciuchy na wf, lecz w czasie przebierania moja niby koleżanka zrobiła mi zdjęcie i wstawiła je na wszystkie swoje social-media. Wtedy chciałam zadzwonić do mamy, żeby po mnie przyjechała, bo chyba cała szkoła zobaczyła to zdjęcie i się ze mnie śmiała, w czasie szukania numeru mamy telefon wpadł mi do sedesu. Wtedy krzyknęłam ze złości i kopnęłam w drzwi wyłamując je z zawiasów, mówiąc gdybym kupiła telefon o 300 złotych droższy był by wodoodporny. W tym momencie do łazienki weszła Pani i zaczęła na mnie krzyczeć za wyłamanie drzwi.  

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 05, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Lista IdealnaWhere stories live. Discover now