[prolog]

164 0 0
                                    

Londyn, 1 sierpnia 2015

Michelle's POV

To tylko pół roku. Przecież żyjemy w czasach, gdzie związki na odległość nie są olbrzymim problemem. Skype, wideorozmowy przez telefon, Snapchat - będziemy wiedzieć o sobie wszystko, będziemy rozmawiać i widzieć siebie, tak jakbyśmy stali twarzą w twarz. Będzie dobrze. Przetrwamy to.

Studia za granicą to dla mnie ogromna szansa, z której nie mogę nie skorzystać. Rzadko kiedy przyszli studenci otrzymują zgodę na spędzenie pierwszych sześciu miesięcy swojej nauki w innym kraju. Moje podanie przyjęto pewnie ze względu na to, że jestem Norweżką. Chciałabym nauczyć się swojego rodowitego języka, poznać kulturę tego kraju i ludzi, których być może nazywałabym teraz swoimi przyjaciółmi, gdyby rodzice nie zdecydowali się przeprowadzić do Anglii krótko po swoim ślubie.

Nie będę płakać. Obiecałam sobie, że nie będę płakać. Ale widząc ten ból w jego oczach, nie byłam w stanie powstrzymać łez. Spływały powoli po moich policzkach. Uniesionych w uśmiechu policzkach. Bo przecież nie mogłam pokazać mu, jak bardzo jest mi źle. Miałam nadzieję, że nie zauważy.

Oczywiście, że zauważył. Delikatnie ujął moją twarz w dłonie i czule przetarł kciukami wilgoć, którą pozostawiły po sobie łzy. Cierpiał. Ale starał się to ukryć, podobnie jak ja – uśmiechem. Broda mu drżała. Zupełnie tak, jakby miał się zaraz rozpłakać.

Musiałam przerwać ten krzywdzący nas oboje kontakt wzrokowy. On swoim spojrzeniem mówił „zostań", a ja swoim „pozwól mi odejść". Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, wspięłam się na palcach i połączyłam nasze wargi w pocałunku. Objął mnie w pasie i przyciągnął bliżej siebie. Będę tęsknić za jego miękkimi pełnymi ustami, które każdego dnia, z każdym pocałunkiem smakowały jeszcze lepiej.

- Pozwól mi odwieźć siebie na lotnisko, proszę. - powiedział przerywając tym samym nasz pocałunek. Jego czekoladowe oczy patrzyły na mnie błagalnie. Nie mogłam mu na to pozwolić. Zbyt wiele łez i smutku by nas to kosztowało. Wolałam pojechać tam sama i pożegnać się ze wszystkimi tutaj, w domu, gdzie za pół roku powitam ich z powrotem.

- Muszę już iść. - powiedziałam cicho, odsuwając się powoli od Jacoba. Jego ręce, obejmujące mnie chwilę wcześniej, opadły bezwładnie wzdłuż jego tułowia. Spojrzałam na jego zawiedzioną twarz po raz ostatni i odwróciłam się zmierzając w stronę taksówki. David stojący obok niej, uśmiechnął się smutno i otworzył przede mną drzwi. Uściskałam go szybko i wsiadłam do samochodu. Gdy zatrzasnęłam drzwi, zamknęłam oczy i nareszcie mogłam rozluźnić szczękę, którą tak zawzięcie od kilku minut zaciskałam. Gdy tylko to zrobiłam, broda sama zaczęła drżeć, a łzy raptownie popłynęły po policzkach. Przed taksówkarzem nie musiałam udawać twardej, więc podałam mu szybko adres i usiadłam wygodniej, przygotowując się na nieco depresyjną podróż w nieznane...

/ Hej! :) Jeśli właśnie przeczytałeś/aś prolog mojego pierwszego w życiu opowiadania, to będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś znak. Sprawi mi to ogromną przyjemność i na pewno zmotywuje do dalszego pisania :) Jeśli tak jak ja uwielbiasz serial SKAM oraz postaci w nim występujące i chciałbyś/abyś przeczytać nieco alternatywną wersję wydarzeń z głównymi bohaterami serialu, to zapraszam do dalszego czytania :) Rozdział pierwszy pojawi się już niebawem!

xoxo, Juliet /

KILKA UWAG

W prologu:

- Michelle ma 19 lat. Rozpoczyna pierwszy rok studiów.

- Jacob, David i Alex (który jeszcze się nie pojawił, ale mimo wszystko postanowiłam przy okazji o nim wspomnieć) mają po 21 lat. Rozpoczynają trzeci rok studiów. Są najlepszymi przyjaciółmi i mieszkają razem.

- Jacob, jak zapewne dało się zauważyć, jest chłopakiem Michelle, natomiast David to jej brat.

old love never dies | SKAMTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang