Rozdział I

4.2K 140 2
                                    

Dzień jak codzień. Wstaję, zakładam maskę, ubieram się i wychodzę. Idę do szkoły słuchając smutnych piosenek i wiem, że już dzisiaj zakończę swoje życie. Przygotowywałam się do tego całe 16 lat. Odejdę z tego świata w wielkim stylu. Gdy doszłam na lekcje, weszłam do klasy chwilę spóźniona, ale nikt tego nie zauważył. STOP. Nikt miał tego nie zauważyć, a w moją stronę patrzył się Alan. Wysoki brunet o zabójczo czekoladowych oczach. Kiedyś bym się w nim zakochała, ale to kiedyś. Teraz nie mam uczyć, a przynajmniej dawno ich nie okazywałam. Uśmiechnął się do mnie, ale ja nie potrafiłam tego odwzjemnić.  Usiadłam w ostatniej ławce przy ścianie i próbowałam się skupić na wszystkim innym niż lekcja i wykładach  głupiej nauczycielki od matmy , ale się nie dało, bo cały czas przeszywał mnie wzrok Alana. Wyjęła telefon i napisałam mu wiadomość.

Ja:
Możesz się na mnie nie patrzeć?

Alan:
Przepraszam, ale nie mogę przestać

Ja:
Dlaczego? Przecież przed tobą siedzą Matilda i Vera

Alan:
One są sztuczne...

Ja:
Ale ja nie? Nie znasz mnie i nie możesz wiedzieć czy ja nie jestem sztuczna

Alan:
Dlatego chciałbym cię bliżej poznać

Ja:
Nie jestem zainteresowana.

Alan:
Dlaczego?

Nic mu już nie odpisałam. Gdyby coś ode mnie chciał, to już dawno by napisał, a ja nie znam go i jestem dla niego tylko znajomą z klasy.

Lekcja dobiegła końca. Wyszłam na przerwę i udałam się do łazienki, nie mam zamiaru się ciąć, tylko muszę załatwić swoją potrzebę. W szkole nigdy nie pokazuję swoich uczuć, słabości i strachu. Gram tak zwaną sukę. Z każdym dniem coraz bardziej utwierdza się w przekonaniu, że nikomu nie jestem potrzebna, ale dziś zobaczyłam małe światełko w tunelu w postaci Alana, ale choćby próbował poruszyć niebo i ziemię, abym się nie zabiła, nie uda mu się to, ponieważ moja chęć śmierci jest silniejsza. Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwonek na lekcje. Przez resztę dnia, wyglądało to tak, jak na pierwszej lekcji.
Gdy nadszedł koniec lekcji, pędem wybiegłam ze szkoły i udałam się prosto do domu. Wyjęłam z apteczki jakieś pierwsze lepsze tabletki nasenne i wódkę z barku ojca. Spakowałam wszystko do plecaka i wybiegłam z domu. Wybrałam sobie nawet miejsce mojej śmierci. Będzie to polana w lesie na której co roku robimy ognisko klasowe. Doszłam tam w 10 minut. Usiadłam na trawie i rozpakowałam zawartość plecaka. Popijałam każdą tabletkę z osobna kieliszkiem wódki. Pierwsza tabletka, druga, trzecia... dwunasta, trzynasta... dwudziesta czwarta, dwudziesta piąta. Już zaraz będę szczęśliwa, moje marzenie się spełni. Moją chwilę, przerwał przychodzący SMS.

___

Został jeszcze jeden rozdział i epilog.
Jak myślicie co będzie w wiadomości?

✔Dziewczynka z depresją✔Donde viven las historias. Descúbrelo ahora