Wspomnienie

120 15 14
                                    

Hitsugaya nie musiał się dziś spieszyć, był to bowiem jeden z tych nielicznych dni, gdy wszystko miało swoje miejsce. Dokumenty leżały na skraju biurka, ułożone i gotowe do oddania, patrole zostały rozdzielone na kilka kolejnych dni, a aplikacje nowych członków oddziału posegregowano do oddzielnych teczek. Nawet Matsumoto, która swoim zwyczajem ociągała się przy wykonywaniu obowiązków, okazała się dziś pomocna i zanim przystąpili do pracy, zaparzyła im dzbanek zielonej herbaty. To południe uznał więc za nadzwyczaj przyjemne, sielskie, może w jakimś stopniu odrobinę leniwe, pod warunkiem że natłok tej pracy pozwalał mu mówić o jakimkolwiek lenistwie. Teraz kończył herbatę ze swojej filiżanki i obserwował Matsumoto, która siedziała na swoim ulubionym miejscu na kanapie oraz przeglądała jedną z teczek. Miała pochyloną w skupieniu głowę, kiedy jej jasne oczy sunęły po kolejnym rzędzie liter. Sam do końca nie rozumiał, czemu zawsze zdawał się na nią w kwestii doboru nowych rekrutów, był przecież kapitanem, rozumiał ideę i potrzeby własnego oddziału, a więc mógł osobiście zadecydować, kogo przyjąć. Zawsze pozostawiał to jednak Matsumoto. Nie dlatego, że nie miał ochoty, że robił to z lenistwa, czy zwykłej złośliwości, ot po prostu miał świadomość tego, że kiedyś, dawno temu, to właśnie Rangiku zadecydowała, by dołączył do tego świata. Wówczas nie wiedział jeszcze, jak bardzo ta niepozorna kobieta zmieni cały jego nudny, choć uporządkowany żywot, jak wiele furtek i możliwości przed nim otworzy; przed małym dzieckiem, które prócz wybujałych marzeń nie miało zupełnie nic.

Chciał chyba, by uczyniła to samo w stosunku do całej reszty, by dała im szansę tak, jak kiedyś zrobiła to z nim.

– Interesujące – usłyszał jej głos i porzucił swoje rozważania. Dawno nie pozwalał sobie na wspomnienia, świadomy że były tylko niepotrzebnym elementem jego codzienności. Wszystko, co kiedyś się wydarzyło, owszem, egzystowało wewnątrz każdego człowieka, ale w pewien sposób ograniczało jego możliwości. Hitsugaya głęboko wierzył, że odcinając się od tego i zacierając własne słabości, mógł stać się lepszą jednostką. Do tego zresztą usilnie dążył przez całe życie. – Tego roku z Akademii wyszło wiele obiecujących jednostek. Kilka z nich ubiega się o dołączenie do naszego oddziału.

– W takim razie powinnaś się tym zająć – powiedział spokojnie i odłożył filiżankę na bok. – Jeśli uważasz, że tu pasują, nie ma powodu, by się wahać.

– Chcę mieć pewność, że nie podejmę niesłusznej decyzji – jej oczy uniosły się znad papierów, kiedy zerknęła na niego z jakimś niezdecydowaniem. – Wiem jednak, że każdy zasługuje na swoją szansę. Prawda, kapitanie?

Nie odpowiedział jej, wbijając tylko wzrok tam, gdzie chwilę temu padał wzrok Matsumoto, w biały arkusz poprzecinany ciemnymi szlaczkami liter, które wciąż trzymała w swoich dłoniach. Oboje wiedzieli, że przynależność do jakiegoś oddziału zaraz po ukończeniu Akademii miała charakter formalny i służyła głównie nabyciu doświadczenia. Wielu shinigamich podczas całego swojego życia kilkakrotnie zmieniało dywizję – był to całkiem normalny bieg rzeczy. Obawy Rangiku wydawały się więc odrobinę bezzasadne.

– Prawdopodobnie i tak będziemy mieć do czynienia z pewną rotacją, jak co roku.

– Mimo to warto spróbować – stwierdziła Matsumoto jakby decyzja już zapadła, teraz, w tym właśnie momencie, i odłożyła kilka teczek na bok. – Powinieneś być z nich zadowolony, kapitanie. Rokują całkiem dobrze i na pewno nam się przydadzą.

Skinął w odpowiedzi, bo w istocie tak musiało być, nie miał zamiaru wnikać w coś, co mógł zweryfikować tylko czas, szczególnie że miał pod sobą naprawdę wiele osób. Nie sądził, by kilku kolejnych adeptów Akademii mogło poważnie zaburzyć równowagę oddziału, nikt przecież nie był na tyle dobry, by od początku objąć stanowisko oficera. Na to zupełnie nie liczył. Teraz raz jeszcze zerknął na dokumenty, które należało odnieść generałowi, w tym celu postanowił zresztą wezwać Saya. Przeszkodziło mu jednak głośne westchnienie Matsumoto.

Wspomnienie [OS]Where stories live. Discover now