Rozdział 67

3.2K 144 0
                                    


  - Jasne, właśnie po to przyjechaliśmy. - oboje posłali mi ciepłe uśmiechy.Wygnałam ich do domu i sama podreptałam do siebie.Dzień pełen wrażeń, ale znów wszystko odwracało się na dobre. Cieszyłam się, że otwarcie nowej filli, w której miałam stacjonować, odbyło się jeszcze we wakacje. Przedtem musiałam zapoznać się z działalnością firmy, poznałam pracowników oraz kadrę, odbyłam szereg szkoleń i wyjazdów. Starałam się być silna i pokazać, że mogą na mnie liczyć, co w konsekwencji mi się udało.W połowie sierpnia zasiadłam w swoim nowym biurze pod postacią pani kierownik działu reklamowego. Nie mogłam uwierzyć, że dzieje się to naprawdę. Ja jako prezes? To było zupełnie nie do pomyślenia. A jednak.Filip cały czas był przy mnie, towarzyszył podczas szkoleń i znosił moją wieczną panikę. Dopiero kiedy wszystko się uspokoiło, odetchnął z ulgą. Chociaż dopiero teraz czekało mnie nie lada wyzwanie. Miałam pod sobą dwóch pracowników. Anitę, starszą ode mnie o rok, a także Patryka, starszego o 4 lata. Bardzo sympatyczni, mili i weseli. Każdy miał własne stanowisko pracy i nie mogłam na nich narzekać. Wykonywali swoją pracę sumiennie i chociaż w prawdzie byłam od nich młodsza i mniej doświadczona w tej branży, ale musieli mieć do mnie respekt. Nie wymagałam od nich mówienia do siebie per pani, zbyt mnie to krępowało. Wolałam utrzymywać przyjazną atmosferę, dlatego każdy mówił do siebie po imieniu.

 - Pani kierownik - zagadnęła pewnego dnia Anita. - Mam dla Ciebie wiadomość. 

- Tak? - zapytałam, podnosząc wzrok znad stertą papierów. 

- Szef dzwonił dziś, jak byłaś na lunchu i prosił, żebym Ci przekazała wiadomość odnośnie nowego pracownika

 - Nowego pracownika? - zapytałam, odchylając się na oparcie fotela. 

- Potrzebujemy kogoś na stanowisko przedstawiciela handlowego

 - A co z Radkiem? Przecież on się tym zajmował

 - Został przeniesiony na inny region. Nie ukrywajmy, teraz jest więcej obrotów, co rusz szef wymyśla nowe pomysły z tymi reklamami..Radek nie dałby rady obskoczyć wszystkie punkty. Już i tak podobno skracał je do minimum

 - Mhm no dobra, skontaktuje się z szefem i obgadam to z nim. Dziękuję Ci za informację.

Parę chwil później nawiązywałam połączenie z Mariuszem.

 - Tak, Maju? 

- Dostałam wiadomość o poszukiwaniu kandydata na...

 - Tak, tak. Mam nadzieje, że Anitka wszystko Ci wytłumaczyła. Przepraszam Cię, ale jadę właśnie na spotkanie biznesowe.

 - Dobrze, ale...

 - Poradzisz sobie. Zdaję się na Ciebie. Oddzwonię za dwie godziny. 

Nie dane mi było cokolwiek już powiedzieć, bo usłyszałam po drugiej stronie słuchawki charakterystyczne "pi pi pi..", oznajmiające koniec rozmowy. No tak, skoro zdecydowałam się na to stanowisko to teraz nagle wszystko na mojej głowie. Wraz z pomocą Anity dałam ogłoszenie do internetu oraz wysłałam do lokalnej gazety. Uporałam się też z paroma zamówieniami i dopiero o godzinie 17.00 stanęłam w progu domu.  

Przyjaźń czy miłosc?Where stories live. Discover now