Całość wydawała się irracjonalna i Leila przez sekundę poczuła się jak w taniej komedii. Bo jak inaczej nazwać niespodziewane wtargnięcie jej ojca, podczas gdy…
Ona miała zdecydowanie ważniejsze rzeczy na głowie?
- Leila, na miłość boską - mruknął ktoś, próbując obudzić śpiącą dziewczynę. - Będziesz miała zesztywniały kark przez cały dzień.
- Co? - Po pięciu minutach machania rękami i marudzenia pod nosem, Leila w końcu otworzyła oczy i zobaczyła nad sobą zmartwioną twarz Berty. - O rany, co jest?
- Usnęłaś przed telewizorem, złociutka - cmoknęła kobieta, posyłając dziewczynie serdeczny uśmiech, po czym poszła do kuchni, by wstawić wodę na herbatę.
- Usnęłam? Cholera. - Leila wyraźnie czuła się skołowana tym, co widziała i czuła oraz tym, co było prawdą. Z jednej strony cieszyła się, że przyjście Zayna było zwykłym snem, jednak z drugiej strony była z tego powodu zawiedziona. Wstała z kanapy i chcąc się rozglądnąć po salonie poczuła ból w karku - skutek nocy spędzonej w zdecydowanie niewygodnej pozycji.
- Naleśniki będą za dwadzieścia minut - krzyknęła Berta z kuchni, a Leila natychmiast się uśmiechnęła. Nie wszystko było całkowicie bez sensu, w przeciwieństwie do tego, co mogło jej się wydawać przed chwilą. Ziewając i przeciągając się przeszła przez korytarz i wbiegła po schodach do swojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Słyszała odgłos uderzania palców w klawiaturę, co oznaczało, że pan Morris nie zabawił długo na swoim bankiecie i był w stanie zniszczyć czyjeś życie z samego rana.
Jakie to przewidywalne.
Wchodząc do swojej sypialni, rzuciła zmięty koc na łóżko i weszła do łazienki, chcąc dosłownie zmyć z siebie wspomnienia poprzedniej nocy, a raczej, snów z poprzedniej nocy. Gorąca woda lejąca się prysznica pomogła umysłowi wytrzeźwieć i spojrzeć na wszystko tak obiektywnie, na ile mógł.
Po kilkunastu minutach Leila wyszła z pokoju, owinięta puchatym ręcznikiem, ze śpiewem na ustach. Zarówno Berta jak i pan Morris byli przyzwyczajeni do codziennych spacerów dziewczyny, kursującej w negliżu między swoją sypialnią a lodówką.
- Leila słońce, masz gościa! - zaświergotała Berta, słysząc jak dziewczyna wchodzi do kuchni. Bez oglądania się na absolutnie zakłopotaną i zaczerwienioną dziewczynę, machnęła ręką w stronę tajemniczego przybysza, siedzącego przy barze.
- Cześć Leila, chciałem pogadać o przedstawieniu, a pani Berta była na tyle uprzejma, żeby mnie zaprosić do środka. - Uśmiechnięty Zayn bezwiednie omiótł wzrokiem ciało swojej, jakby nie patrząc, uczennicy, co sama Leila podciągnęła pod jawną formę molestowania, jednocześnie zastanawiając się, dlaczego do jasnej cholery nie ruszyła się ani o milimetr.
- Dzień dobry, profesorze - wymamrotała dziewczyna, uśmiechając się sztucznie. Zayn uniósł brew i cicho zachichotał, próbując przekształcić to w kaszel.
- Leila! - Berta w końcu dostrzegła dość niezwykłe odzienie swojej podopiecznej i uniosła dłonie. - Na litość Boga, idźże się ubrać, jak ty wyglądasz!
Zayn nie powiedział nic, udając zajętego pochłanianiem naleśników wytworzonych przez Bertę; po wykładzie, jaki otrzymał kilka chwil wcześniej o nadmiarze pracy i braku czasu na jedzenie, nie miał odwagi odmówić tej kobiecie.
- Widzi pan, rozkojarzona jakaś chodzi - westchnęła Berta, szorując miskę od ciasta. - Nie wiem, może pan coś zauważył? W szkole coś, jakieś złe koleżanki? Bo ja już pojęcia nie mam.
- Uhm, nie. Nie przypominam sobie - bąknął Malik między jednym kęsem a drugim. - Zapytam, to znaczy, zajmę się sprawą. To pewnie nic poważnego.
CZYTASZ
/ grow /
Fanfiction“jakiekolwiek stosunki wykraczające poza edukacyjne między uczniem a nauczycielem są wzbronione” malik; © 2014 letsgetoutofhere