23. Przepraszam (NOWY)

6.9K 233 452
                                    

- O mnie? Jak? – skrzywiłam się i zatrzymałam. – Czemu May w liście do ciebie wspomniała o mnie?

- Nie wiem, gdzie jesteś? – ponaglił.

- Najpierw sprecyzuj, co tam było?

- Twoje imię, tyle wystarczy. Gdzie jesteś? – powtórzył, a jego ton z każdym słowem stawał się ostrzejszy i mniej przechylny.

- Nie, Luke. Odpowiesz normalnie to się dowiesz. Informacja za informację. Co tam było napisane? W co byłam wplątana?

- Kurwa, blondyna nie wkurwiaj mnie bardziej i mów, gdzie do cholery jesteś! – niemal wykrzyczał do słuchawki. Parsknęłam i pokręciłam głową.

- Tak chcesz się bawić? Nie to nie. Próbowałam się dogadać, ale z tobą się nie da. Nigdy się nie da. – odpowiedziałam w równie poirytowanym tonie. – Ilekroć staram się cię zrozumieć tym bardziej nic nie rozumiem. Kompletnie.

- Jesteś pijana. – westchnął. – Evans, powiedz gdzie jesteś, zaraz przyjadę i pogadamy na spokojnie. – ściszył znacznie głos.

- Nie, tego już za dużo. Czego ty oczekujesz? Porozmawiać? Ta jasne. Nasze rozmowy kończą się zawsze tym samym. Wyciąganie jakiś brudów na mnie i wypominanie przeszłości. Czemu praktycznie nic o tobie nie wiem? Kim ty w ogóle jesteś i jakie masz zamiary? Wlazłeś z butami w moje życie bez zaproszenia.

- Spokojnie, gdzie jesteś? – próbował mnie uspokoić, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że jest to nie wykonalne.

- Z każdym dniem wiesz o mnie coraz więcej, a ja nie wiem praktycznie nic w porównaniu do tego. – ominęłam pytanie. – Nie wiem, jak sobie to wyobrażasz, ale może faktycznie miałeś rację.

- Jaką znowu rację? Co ty bredzisz? Jesteś pijana i łazisz nie wiadomo gdzie po nocy.

- Jak przyszłam do ciebie, gdy się oćpałeś. Martwiłam się i przyjechałam najszybciej, jak tylko mogłam. – zacisnęłam usta wąską linie ciężko oddychając. – I co dostałam? Wiązankę, że mam spierdalać. Teraz po czasie wiem, że miałeś rację. Powinnam się cofnąć i wrócić do domu już na tym etapie. To zaszło za daleko.

- Martwiłaś się? O mnie? – otworzył szerzej oczy i spojrzał wprost w kamerkę.

- Teraz to już nie ważne. Cześć Luke. – rozłączyłam połączenie i wyciszyłam telefon.

Schowałam urządzenie do kieszeni i poprawiłam kaptur na głowie. Ukryłam dłonie pod rękawem bluzy ze względu na zimno. Krótka rozmowa zdążyła wyprowadzić mnie z równowagi. Dzięki alkoholowi, który wcześniej wypiłam zebrałam w sobie odwagę. Powiedziałam prawdę. Chłopak usiłował mnie naprawić. Tylko, że coś co jest już fabrycznie uszkodzone nie podlega, żadnej gwarancji.

Byłam poirytowana i nie mogłam się na niczym skupić. Z całego amoku, który panował weszłam w złą uliczkę. Musiałam się cofnąć naliczając sobie kolejnych kilometrów do domu. Nawet próba włączenia muzyki na słuchawkach nie działała. Wszystko wokół mnie rozpraszało. Każdy powiew wiatru, migająca latarnia czy jakieś zwierzę chowające się za śmietnikiem.

Wędrowałam nie wiedząc ile zostało drogi powrotnej . Próbowałam zaufać swojej orientacji w terenie, ponieważ szłam bez mapy. Znajdowałam się w mniej znanej mi części miasta. Harris nie dawał za wygraną i cały czas wydzwaniał. Jak nie odbierałam, pisał multum wiadomości. Poziom irytacji skończył się, gdy na ekranie przeczytałam, że mam nie zachowywać się, jak dziecko i odebrać telefon. W tamtym momencie wyłączyłam całkowicie urządzenie. Odcięłam się na chwilę od wirtualnego świata. Irytację ponownie podbiło sznurowadło, które się rozwiązało. Westchnęłam i usiadłam na krawężniku. Ściągnęłam kaptur i założyłam blond pasma za ucho. Lekko zmarzniętymi palcami wiązałam kokardkę, gdy zobaczyłam migające światła samochodu. Auto powoli zaczynało zwalniać. Szybko wsunęłam sznurówki w środek buta. Wstałam, otrzepałam spodnie i ponownie okryłam materiałem głowę. Pojazd zatrzymał się, zaczęłam się cofać. Zaniepokojona przyśpieszyłam tępo. Nie odwracałam się, jednak ktoś zaczął coś krzyczeć.

Skradziony UmysłWhere stories live. Discover now