Rozdział 1 | Sam sobie zrobiłem |

509 27 1
                                    

3 tygodnie póżniej

Pov. Peter Parker

— Wstawaj kurwa! — usłyszałem donośny głos mężczyzny, którego tak się bałem.

Był to pan Thomas. Okazało się, że był dalekim wujkiem mojej mamy. Z początku nie chciał mnie wziąć, lecz gdy się dowiedział o dość sporym dofinansowaniu, gdy mnie przygarnie od razu zmienił zdanie. Opiece społecznej wisiało to z kim mnie zostawią i w jakim mieszkaniu.

Choć ciężko to nazwać mieszkaniem..

To.. coś.. znajdowało się w najbiedniejszej i najbardziej niebezpiecznej części Queens. W starej kamienicy, która powstała tu jakoś równomiernie  z rokiem urodzenia się Kapitana Ameryki. Budynek się powoli rozpadał. Na 4 - co za tym idzie najwyższym pietrze bloku - znajdowało się mieszkanie, w którym żyłem od 3 tygodni. Znajdowała się tam mała kuchnia połączona z salonem. Wprost od wejścia znajdował się mały korytarz na którym końcu był "mój" mały pokoik. Składał się on z dość małego, niewygodnego i starego łóżka,  drewnianej szafy i biurka. Ściany były  jasno niebieskie, w sensie pewnie ze 100 lat temu. Teraz były pożółknięte co nadawało pokoikowi brudne wrażenie. Plusem jest to, że miałem swoją małą łazienkę, która też miała swoje lata.

— Za pół godziny zaczynają ci się lekcje, jeśli nie pójdziesz, przyślą tu opiekę społeczną i wtedy będziemy mieli mały problem — wciąż mocno zaspany obróciłem się na bok. Pierwszy raz od.. tego dnia nie miałem koszmaru. Chciałem cieszyć się tą chwilą. I pierwszy raz od 4 dni śpię. Jednak po chwili pożałowałem swojej decyzji gdy pan Thomas dość mocno przyłożył mi pięścią w nos, w skutek czego poczułem jak zaczął krwawić. Mężczyzna wyszedł z pokoju, wtedy od razu udałem się w stronę łazienki, gdzie spróbowałem zatamować krwawienie z nosa.

Przyzwyczaiłem się już. Zasady z panem Thomasem są jasne. Znam je na pamięć - kazał mi je recytować przynajmniej raz dziennie.

1. Nigdy nie patrz panu Thomasowi w oczy, nie zasługujesz na to.

2. Nigdy nie brać nic z lodówki. Możesz pić tylko wodę z kranu.

3. Nigdy nie mówić nikomu co tu się dzieje.

4. Nigdy nie budzić pana Thomasa.

5. Nigdy nie wracać po 19:00.

6. Nigdy nie rozmawiaj z panem Thomasem bez konieczności.

 Gdy coś powiem źle, złamię jedną z nich, pan Thomas zaciąga mnie na górne piętro. Zimne, opustoszałe, bez światła i okien górne piętro. Każe mi zdjąć górną część ubioru, wyjmuje pas z dużą ilością metalowych części (najpewniej aby ból był silniejszy) i bije mnie, najczęściej póki nie zemdleje z wycieńczenia. Wtedy zostawia mnie tam sam na 2,3 lub nawet 8 godzin. Zależy od humoru. Często to robi bez powodu. Gdy po prostu jest pijany.

W tym rzecz, że on prawie ciągle jest pijany.

Ostatnio często unikałem szkoły. Widziałem tam same współczujące spojrzenia, bo każdy wiedział co się stało z ciocią May. Nienawidziłem tych spojrzeń. Jedna osoba nie dawała mi tego spojrzenia - choć o wiele bardziej wolałbym je od pobicia i obelg. Był to Flash.

Z oboma mężczyznami wygrałbym, gdybym tylko chciał, a bardziej mógł. Jako spider-man położyłbym ich jednym ciosem. Jednak wtedy się zorientują. Wtedy wszyscy będą wiedzieć, że to ja co dzień poświęcam swoje nic nie warte życie dla innych.

 Gdy idę na patrol mam małą nadzieje, że nie dam rady mojemu przeciwnikowi i mnie zabije. Po prostu umrę. Zniknę. I nie będę musiał znosić tego samego koszmaru.

Każdy sen powoli staje się marzeniem, a każdy dzień koszmarem, z którego chciałbym się jak najszybciej przebudzić. Choć snów też nie mam wcale przyjemnych, jednak są lepsze od tego co sie dzieje w dzień.

Pospiesznie zatamowałem krwawienie. Zrzuciłem z siebie piżamę składającej się z za dużej koszulki oraz starych dresów. Wszedłem pod prysznic i puściłem ciepłą wodę. Syknąłem lekko gdy woda musnęła moje wczorajsze rany, które zrobił mi mój opiekun za karę. Co zrobiłem? Pan Stark pilnie wezwał mnie do swojego biura i wydał mi prawie godzinny wywód o modyfikowanie Karen w moim stroju. Otóż wyczyściłem wszystkie nagrania, które wykonała i sprawiłem, żeby nie nagrywała wszystkiego 24 godziny na dobę. Nie chciałem, żeby Pan Stark usłyszał jak pan Thomas mnie bije. Nie może wiedzieć. Choć wiem, że i tak by się szczególnie nie przejął. Jest dla mnie oschły. Nawet najpewniej nie wie o śmierci May.

Jest jednak jedynym powodem dla, którego  próbuje nie odebrać sobie życia. Było to moim marzeniem od 4 roku życia by pracować z panem Starkiem. I teraz gdy z nim pracuje mam się zabić? Nie robię dużo, przez dużą część czasu się na mnie wydziera, ale mimo wszystko myślę, że 4 letni ja byłbym z siebie dumny.

Ta, tylko robię też te gorsze rzeczy...

Syknąłem ponownie gdy woda dotknęła się z moimi ramionami. W tym momencie stwierdziłem zmienić wodę na zimną - nie będzie tak bolało. Spojrzałem na swój powód bólu. Ramiona. Całe poszarpane. Całę w kreskach. Trudno znaleźć miejsce skóry gdzie ich nie ma. Westchnąłem głośno. Kto mi to zrobił?

Sam sobie zrobiłem.

Nie daje rady. A to jest lekka odskocznia. Gdy biorę żyletkę w moje ręce na chwile zapominam o wszystkim - o panie Thomasie, o panie Starku, o wujku Benie, o Flashu... i przez chwilę daje upust i sam sobie "karę" za May. Nie potrafię się o to nie obwiniać.

Po chwili wyszedłem spod prysznica. Pospiesznie ubrałem się w czarne dresy i narzuciłem na siebie czarną bluzę. Na pewno będzie mi za gorąco zważając na to, że jest prawie 29 stopni, jednak nikt nie może zobaczyć moich ran. A na pewno nie Flash.

Nigdy nie pokazuj swoich uczuć.

Szybko wziąłem plecak, który leżał na podłodze i  wyszedłem z domu. Powolnie szedłem po ulicach Queens, ze świadomością, że zostało mi jakoś 40 minut na załatwienie swoich spraw, zanim udam się do szkoły.

Wstąpiłem do sklepu na skrzyżowaniu. Wziąłem jabłko i podszedłem do lady.

— Dzień dobry panie Philips — od razu założyłem na swoją twarz udawany uśmiech.

— Cześć Pete! — uśmiechnął się do mnie życzliwie. — Tylko to?

— Tak, nie mam za dużo — zacząłem z kieszeni wyjmować drobniaki. — Jeszcze chesterfieldy czerwone grube setki — powiedziałem pospiesznie.

— Nie wolisz kupić sobie trochę więcej do zjedzenia niż papierosy? — westchnął.

— Jadłem śniadanie — mruknąłem. Oczywiście, że kłamałem - jak zawsze. Ostatnio jadłem 2 dni temu w wieży gdy Natasha zrobiła mi kanapkę bo od godziny czekałem aż pan Stark przyjedzie. Ostatnio się  uzależniłem od papierosów. Naprawdę pomagają mi się odstresować.

— Mhm — wiedział, że kłamałem. Jednak starszy podał papierosy na ladę. — nie musisz za to płacić. Mam dobry humor, a wiem, jak to jest. Ale nie pal tyle dzieciaku, masz dopiero 15 lat.

— Dziękuje panie Philips!  — uśmiechnąłem się do niego wdzięcznie po czym wyszedłem ze sklepu.

Po kilku minutach wszedłem  w mniejszą uliczkę, podparłem się o ścianę i pospiesznie odpaliłem papierosa wiedząc, że mam coraz mniej czasu na dotarcie do placówki. Zaciągnąłem się dymem, który delikatnie i przyjemnie drapał moje wysuszone gardło.

Obróciłem głowę w stronę ulicy, gdzie przejeżdżało kilka samochodów zatrzymując się w małym korku.

Nagle zamarłem.




Jeszcze Będzie Pięknie | Irondad | Spiderson | ZAWIESZONE NA STAŁE Where stories live. Discover now