Rozdział 10

5.7K 349 346
                                    

Powoli i ta historia dobiega końca, ale mam nadzieję, że miło spędziliście przy niej czas.

Rozdział 10

Minęło dobre kilka miesięcy, zanim Harry stał się na tyle silny, żeby zacząć chodzić bez pomocy kul. Z dnia na dzień był coraz silniejszy i od kiedy wstał z wózka, naprawdę poczuł, że jego sprawność wraca na właściwe tory. Z każdym kolejnym dniem mógł zrobić więcej kroków, a moment, kiedy poszedł z Severusem do marketu tylko na własnych nogach, był dla niego jednym z najpiękniejszych dni w życiu.

Kiedy pracownicy sklepu i klienci, którzy robili zakupy, zobaczyli go, od razu podeszli, gratulując mu powrotu do zdrowia. To było cudowne uczucie. Osiągnął cel, do którego dążył przez kilka lat.

– Zawsze wiedziałem, że jesteś cholernie uparty – powiedział mu Ron, klepiąc go potem po ramieniu.

Ponieważ zbliżały się urodziny Harry'ego, Severus postanowił spełnić marzenie swojego partnera i razem z Ronem oraz Draco, zorganizowali dla niego urodzinowy piknik na plaży.

– Jest cudownie – powiedział wzruszony solenizant, kiedy to zobaczył. – Nie potrzebuję niczego więcej – dodał, całując Severusa.

Wszystko nadal toczyło się pomiędzy nimi tak naturalnie, jakby od zawsze byli razem i ich przeznaczeniem było związać się ze sobą. Różnica polegała właściwie na tym, że mieli teraz wspólną sypialnię i łóżko. Kiedy Ron dowiedział się o tym, stwierdził, że nie jest aż tak zaskoczony, jak powinien być.

– Gdyby nic nie było na rzeczy, nie zaproponowałbyś mu wspólnego mieszkania – powiedział rudzielec.

– Zrobiłem to z uprzejmości – mruknął Harry.

– Stary, proszę cię! – zaśmiał się. – Z uprzejmości to można komuś rękę na powitanie podać, a nie od razu oferować lokum. Możliwe, że twoja magia dawała ci podświadomie znaki, że jesteście sobie przeznaczeni.

– Słuchaj go Potter – odezwał się Draco. Blondyn siedział na kanapie, przeglądając program telewizyjny i spierał się z Severusem, który kryminał oglądać. – Zdarza mu się powiedzieć czasem coś mądrego.

Ron popatrzył na swojego, obecnie już narzeczonego.

– Chcesz spać dziś na kanapie, skarbie? – spytał przesłodzonym głosem. Draco popatrzył na niego z lekkim uśmiechem na ustach.

– Przecież nie chcesz jutro wysłuchiwać moich narzekań, jak to przez niewygodny mebel wszystko mnie boli – powiedział pewnie.

– Fakt. Jesteś wtedy gorszy, niż kiedy masz gorączkę. Chociaż wtedy bywa śmiesznie.

Ron bez krępacji opowiedział im kiedyś, jak blondyn się przeziębił do tego stopnia, że dostał gorączki. Nie byłoby w tym pewnie nic ciekawego, gdyby nie fakt, że zaczął majaczyć i wszędzie widział skrzaty domowe, ubrane w różowe spódniczki i fartuszki.

– Jeszcze nie słyszałem, żeby ktoś wrzeszczał, że skrzaty domowe odstawiają jakiś dziwaczny balet w kuchni – śmiał się, ku oburzeniu Draco. Blondyn mruczał tylko pod nosem przekleństwa pod jego adresem.

– Nic nie poradzę, że tak reaguję na gorączkę – zauważył blondyn.

– Niektórzy mugole też tak podobno reagują – powiedział Severus, siląc się na spokój. Niewiele brakowało, żeby parsknął śmiechem. Wiedział, że Draco źle znosi gorączkowanie, ale nie miał pojęcia, że miał wtedy takie przywidzenia.

ZapomnianyWhere stories live. Discover now