Emotional Addiction | Kai Par...

By Nalesnik31

13.9K 1K 170

A co jeśli Malachai Parker nie był jedynym nastolatkiem, którego bała się własna rodzina? Co jeśli poznał kog... More

Prolog
Chapter 1
Chapter 2
Chapter 3
Chapter 4
Chapter 5
Chapter 6
Chapter 7
Chapter 8
Chapter 9
Chapter 10
Chapter 12
Chapter 13

Chapter 11

718 51 3
By Nalesnik31

- Auć, biedny bratanko-wujek Zach. - stwierdził Kai, gdy Damon skończył swoją opowieść.

- Stefan użył perswazji, by zapomniał o Gail oraz o dziecku, ale nie mógł ukryć wszystkich dokonanych morderstw, przez co Rada Założycieli wznowiła swoją działalność. - powiedział wampir powoli zbliżając się do Bonnie. - Obaj wyjechaliśmy na jakieś piętnaście lat. A gdy ponownie zobaczyłem wujka Zacha przypomniałem sobie jak wszystko zepsułem i bardzo ulżyło mi, gdy go zabiłem. - wyznał jak gdyby nigdy nic patrząc prosto w oczy czarownicy. - Czy możemy już wracać? - spytał wykończony.

- Bonnie, chcesz wrócić do przyjaciół a ja dokonać krwawej zemsty na Sabacie Bliźniąt. - chciał jeszcze coś dodać, lecz w odpowiednim momencie ugryzł się w język. - Obojgu nam zależy.

- To nie jest przykładny obywatel. - przerwał Kai'owi Damon. - Ale ja muszę wrócić, nie tylko dla Eleny, ale również dla brata.

- Przykro mi, Damon. - wreszcie zabrała głos czarownica unikając wzroku wampira jak ognia.

- „Przykro mi" nie działa korzystnie dla mnie. - stwierdził Parker zmniejszając dystans dzielący go i mulatkę.

Chciał dotknąć jej ramienia, gdy nagle został boleśnie przyszpilony do ściany przez wampira.

- Może czasem się sprzeczamy, ale nie waż się jej tknąć. - wysyczał czarnowłosy jeszcze bardziej napierając dłonią na szyję chłopaka.

- Już nieważne. - stwierdził Kai spoglądając przez otwarte drzwi na dwór. - Zaćmienie minęło. - wyjaśnił uśmiechając się złośliwie. - Jutro ma padać? - spytał uśmiechnięty.

Zirytowana Bonnie jedynie westchnęła w odpowiedzi i ruszyła w tylko sobie znanym kierunku, a zrezygnowany Damon niechętnie puścił rozbawionego bruneta.

Wieczorem zamyślona dziewczyna siedziała w kuchni smętnie dłubiąc widelcem w jedzeniu.

- Zajadasz wstyd? - spytał Salvatore wchodząc do pomieszczenia.

- Myślę o ciężarnej. Lubiła naleśniki. - stwierdziła obserwując jak wampir otwiera kolejną butelkę alkoholu.

- To jedyne co zapamiętałaś? - spytał nalewając sobie trunku do szklanki.

- Ty też to pamiętasz. Codziennie robisz naleśniki. - zauważyła odkładając trzymany przez nią widelec.

- Ponieważ mi się nudzi. - odparł jak gdyby nigdy nic.

- Nie. - zaprzeczyła. - Każesz się w ten sposób. - stwierdziła nie odrywając wzroku od mężczyzny. - Nazwałeś to miejsce piekłem, więc czujesz wyrzuty sumienia. Tym właśnie różnisz się od Kai'a. - oznajmiła obserwując różne emocje pojawiające się na twarzy wampira, które za wszelką cenę próbował ukryć. - Dla ciebie jest nadzieja.

- Nadal możemy się stąd wydostać. - powiedział szeptem zbliżając się do mulatki. - Wykradniemy ten wihajster, wyciągniemy co wie i go tu zostawimy. - przedstawił swój plan. - I tak nie ma mocy. - dodał.

- Właściwie nie jest to takie proste jak się wam wydaje. - oznajmił Parker nagle pojawiając się w pomieszczeniu.

- Przestań się ciągle skradać. - warknął Damon, po czym wziął kolejny łyk alkoholu, który przyjemnie podrapał go po gardle.

- Sprawa wygląda tak... - zaczął chłopak. - dziwnie działam na magię. Sam jej nie mam, ale mogę zabierać ją innym, niestety tylko tymczasowo. - oznajmił podchodząc do Bonnie, która szybko wstała z krzesła i zaczęła się cofać. - Moja kochana rodzina pałała do mnie wstrętem, traktowali mnie jak abominację. Mogę nawet śmiało powiedzieć, że zranili oni moje uczucia. - stwierdził, po czym mocno złapał czarownice za rękę.

Dziewczyna krzyknęła z bólu, a chłopak nic sobie z tego nie robiąc wzniecił pożar w kuchni i zaczął przyprawiać Damona o niewyobrażalny ból głowy, przez który mężczyzna nie miał siły się ruszyć.

- Okej, wyluzuj, zrozumieliśmy. - wysypał czarnowłosy trzymając się za głowę.

Parker po chwili puścił dłoń dziewczyny, tym samym gasząc pożar i pozbawiając wampira uciążliwego bólu.

- Dlatego właśnie nie dogadywałem się ze swoim sabatem. - oznajmił rozbawiony brunet.

- Wyczuwam ultimatum. - wysyczał Damon.

- Jeśli wchłonę magię Bonnie to ją zabije. - powiedział Parker uważnie obserwując dziewczynę, która trzymała się za miejsce, na którym jeszcze chwilę temu spoczywała dłoń chłopaka. - Jeżeli będziemy współpracować może wrócimy do domu jako przyjaciele. - stwierdził śmiejąc się pod nosem. - Albo pochłonę magię, zabije was i wrócę do domu sam. - dodał uśmiechając się złośliwie, po czym usiadł przy stole. - To jak robimy? - spytał i już miał zająć się niedokończonym posiłkiem Bonnie, gdy napiętą atmosferę w pokoju przerwał mrożący krew w żyłach wrzask.

Wrzask, który Kai poznałby wszędzie.

- Czy wy też to słyszeliście? - spytała zaskoczona dziewczyna przenosząc wzrok z jednego chłopaka na drugiego.

Kai nie mogąc powstrzymać zaskoczenia wypuścił trzymany przez niego widelec i z impetem wstał z krzesła, które z głośnym hukiem wywróciło się na podłogę. Damon uważnie obserwował poczynania chłopaka i spojrzał porozumiewawczo na Bennet, która niezauważalnie skinęła głową. W jednej chwili rzucili się w stronę wyjścia zostawiając nadal zszokowanego bruneta w kuchni. Dopiero wtedy Parker oprzytomniał i prędko ruszył za nimi.

Biegnąc za pozostałą dwójką zastanawiał się jak to możliwe, że usłyszeli ten wrzask. Przecież nikogo więcej oprócz niego, wampira i czarownicy tutaj nie było, a przynajmniej tak im się wszystkim wydawało. Nie mógł uwierzyć w możliwość, że jego ukochanej udało się jakoś go odnaleźć. Nie wiedząc kiedy zrównał swój bieg z pozostałą dwójką i siłą powstrzymywał samego siebie, by nie zostawić ich daleko w tyle. Nie mógł przecież wzbudzić u nich jeszcze większych podejrzeń.

***

Pewnym krokiem przemierzała biały korytarz szpitala, który był ostatnią pozycją na nowo sporządzonej przez nią liście. Gdyby tylko wiedziała, że to czego szuka znajduje się w danym miejscu, nie musiałaby tracić niewiadomo ile czasu na przeszukiwanie pozostałych budynków. Mogła też zacząć od samego końca, lecz zbyt podekscytowana odzyskaniem magii, nie wzięła nawet takiej opcji pod uwagę. Oczywiście próbowała użyć zaklęcia lokalizującego, ale jak na złość poszukiwany przez nią przedmiot musiał mieć narzucone na siebie zaklęcie maskujące, przez co jej próby spełzły na niczym.

Jej oczy wręcz zabłysnęły z podekscytowania, gdy skręcając w kolejny korytarz zobaczyła masywne drzwi z tabliczką, na której widniał napis: Nieupoważnionym wstęp wzbroniony! Wręcz podbiegła do nich i nacisnęła klamkę, lecz te ani drgnęły.

- No to są chyba jakieś żarty. - szepnęła, napierając całym swoim ciałem na drzwi.

Zdenerwowana odsunęła się na bezpieczną odległość i wyciągnęła przed siebie ręce. Wypowiedziała pod nosem formułkę zaklęcia, a drzwi z nadludzką wręcz siłą odleciały na bok. Zadowolona brunetka weszła do środka i zobaczyła kilka lodówek z próbkami krwi. Od razu otworzyła pierwszą z nich, widząc, że fiolki z cieczą ułożone są nazwiskami właścicieli w porządku alfabetycznym. Ogromny uśmiech zawitał na jej twarzy, gdy wyciągnęła dwie z nich, na których widniał napis Bennet. Rzuciła na nie zaklęcie, które miało ochronić je przed zniszczeniem. W końcu wszystko było możliwe, a Allegra nie mogła pozwolić sobie nawet na najmniejszy błąd, jak na przykład przypadkowe rozbicie szklanych fiolek.

Po schowaniu zabezpieczonych przedmiotów w kieszeni swojej kurtki, szczęśliwa wyszła z budynku i ruszyła w stronę miejsca, w którym moc zaćmienia była największa (przynajmniej tak wynikało z jej obliczeń). Nie mogąc powstrzymać wpełzającego na jej twarz uśmiechu sprawdzała czy w plecaku znajdują się wszystkie zebrane przez nią rzeczy. Z zadowoleniem stwierdziła, że nic nie zginęło i mogła w spokoju przygotować się do wykonania zaklęcia.

Ostrożnie wyjęła ascendent, któremu przy okazji badawczo się przyjrzała. Ta mała, z pozoru nie szkodliwa rzecz zamknęła ją tutaj na niewiadomo ile czasu, ale miała też pomóc jej się stąd wydostać. Zauważając, że niedługo powinna nadejść chwila, w której to nastąpi zaćmienie schowała ascendent do kieszeni i powtórzyła znalezione przez nią zaklęcie.

Zdeterminowana poprawiła ułożenie plecaka na ramieniu i ponownie wyjęła urządzenie, na które po chwili wylała zawartość jednej fiołki. Biorąc głęboki wdech, zamknęła oczy i zaczęła wymawiać zaklęcie:

- Tempus excedere modum in carcerem, Fiat mihi magicae auxilium consequi metam est, EGO got auxiliator est sanguis, Redii ad uti magicae.

Czując coraz silniejszą magię przepływającą przez jej żyły, powtórzyła jeszcze dwa razy formułkę, a z ostatnim słowem otworzyła oczy, które po chwili musiała jednak zamknąć przez otaczające ją zewsząd oślepiające, białe światło. Poczuła jak ascendent w jej dłoni rozpada się na małe kawałki, które zostawiły po sobie niewielkie rany.

Allegra poczuła jak niewidzialna siła unosi jej ciało do góry, a po kilku sekundach jej stopy znowu spotkały się z twardym podłożem. Zaciekawiona otworzyła oczy i zaczęła rozglądać się wokół własnej osi. Zdezorientowana zrobiła kilka kroków przed siebie i zaczęła wpadać w lekką panikę.

- To nie może być prawda. - wyszeptała a jej dłonie zaczęły niebezpiecznie drżeć.

Na pewno wydostała się z tamtego wymiaru, ale dlaczego ten, który miał być już tym właściwym wygląda jak kolejny więzienny wymiar? Zrozpaczona opadła na kolana i wrzasnęła najgłośniej jak potrafiła boleśnie zdzierając sobie przy tym gardło.

Nagle usłyszała szybko zbliżające się kroki, a intuicja podpowiedziała jej, by się gdzieś ukryła. Nie wiele myśląc podniosła się z asfaltu i jak najszybciej podbiegła do najbliższego domu. Zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi, które jak najciszej za sobą zamknęła. Wyszeptała formułkę zaklęcia wyciszającego i powoli podeszła do okna.

Nie musiała długo czekać, bo sekundy później na środku ulicy, tam gdzie nie dawno sama się znajdowała, pojawiły się trzy postacie. Jakiś wysoki, czarnowłosy mężczyzna, niższa od niego mulatka i ktoś, kto przyprawił ją o o wiele szybsze bicie serca.

- Kai. - wyszeptała bliska płaczu.

Nie mogąc w to uwierzyć odsłoniła bardziej zasłonę, a Parker, który uważnie skanował otoczenie, nie mógł tego nie zauważyć. Szybko sprawdził co robią jego towarzysze i powolnym krokiem, aby nie wzbudzać podejrzeń ruszył w stronę budynku. Allegra z całych sił powstrzymywała się przed wybiegnięciem z domu i rzuceniem się mu na szyję. Mimo słabego księżycowego światła zauważyła, że nic a nic się nie zmienił od ich ostatniego, pamiętnego spotkania.

Brunet zatrzymał się w odpowiedniej odległości od domu i ponownie spojrzał na Damona oraz Bonnie. Gdy zauważył, że tamci nawet nie zwracają na niego uwagi wytężył wzrok i spojrzał w okno, za którym znajdowała się brunetka. Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na jego twarzy. Naprawdę tam stała i jak zwykle wyglądała olśniewająco. Nie zmieniła się w ogóle i tak jak wcześniej wywołała u niego szybsze bicie serca i niewyjaśnione, lecz jak najbardziej pozytywne emocje, w tym gorąc, który zaczął falami zalewać jego ciało.

Ruchem głowy pokazał jej, by nie wychodziła, a ona kiwnęła jedynie w odpowiedzi i posłała mu swój promienny uśmiech, za którym tak bardzo tęsknił. Udało jej się również wyczytać z ruchu jego warg, że ma nie wychodzić stamtąd dopóki po nią nie przyjdzie. Chciała dotknąć szyby swoją dłonią, lecz nagle zauważyła, że mężczyzna stojący niedaleko Kai'a odwraca się i uważnie przypatruje się jej chłopakowi.

Szybko odsunęła się od okna i usiadła pod drzwiami, by nie zostać zauważoną. Próbowała jakoś uspokoić szaleńczy rytm jej serca, lecz każda podjęta próba kończyła się fiaskiem. Podziękowała w duchu, że pomyślała o zaklęciu wyciszającym, bo na pewno dźwięk ten można było usłyszeć z kilometra.

Damon starał się nasłuchiwać każdego dźwięku w promieniu nie więcej niż dwóch kilometrów, lecz jedynie co usłyszał to uspokajające się bicie serca Bonnie i szalony rytm tego należącego do bruneta.

- A tobie co tak serce chaotycznie bije? - spytał zbliżając się do chłopaka. 

- Mi przynajmniej bije. - stwierdził Parker spoglądając na niego kątem oka. - Poza tym wyobraź sobie, że przez cały ten czas spędzony tutaj nie urządzałem sobie maratonów, więc moja kondycja nie należy do najlepszych. - dodał uśmiechając się wrednie.

- Czego tam tak wypatrujesz? - zmienił temat zdenerwowany już Damon patrząc w to samo miejsce co chłopak, lecz niczego tam nie zauważył.

- Wydawało mi się, że coś słyszałem, ale w końcu to nie ja mam nadprzyrodzony słuch. - odpowiedział Kai i nawet nie patrząc na czarnowłosego odwrócił się na pięcie, by ruszyć w drogę powrotną.

Wampir jedynie przeklnął pod nosem i po raz ostatni spojrzał w okno, w które wpatrywał się Parker. Po raz kolejny wytężył słuch, lecz nic nowego nie usłyszał. Widząc, że Bonnie patrzy na niego wyczekująco, pokręcił jedynie głową w odpowiedzi i ruszył wraz z nią za brunetem, z którym po chwili zrównali swój krok.

Continue Reading

You'll Also Like

14.1K 776 47
Vivienne Stonewall, 16 letnia dziewczyna, przenosi się do szkoły swojego brata, Caleb'a, czyli do Akademii Królewskiej. Tam poznaje grupę przyjaciół...
49.3K 1.9K 42
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
16.7K 1.5K 17
Draco kocha syna ponad wszystko. Dlatego, kiedy była żona planuje odebrać mu dziecko, Draco zwraca się o pomoc do ostatniej osoby, o której by pomyśl...
62.9K 2.1K 122
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...