Little warrior - Taekook

Από Hide_InThe_Moonlight

68.6K 4.2K 601

Czy zastanawialiście się kiedyś jak wygląda planowanie rodziny? Przez jakie trudności i problemy przebrnąć mu... Περισσότερα

Za słodko Yoonminy! *1*
To nie takie proste *2*
Starszy aspirant Jeon *3*
Letnie grillowanie bez alkoholu *4*
Pierwsze humorki ciężarnego męża *5*
Bardzo krótka chwila oddechu *6*
Jedna noc niczym w raju *7*
Głupi żart, czy cios prosto w serce? *8*
Stres największym wrogiem dzidziusia *9*
Tęskniący mąż, to najlepszy mąż *10*
Nowy członek rodzinki *11*
Nowy sąsiad, nowa znajomość *12*
Chłopczyk czy dziewczynka? *13*
Ból rozrywający serce rodzica... *14*
Rosnące problemy? *15*
Słowa łamiące serce *17*
Definitywny koniec? *18*
Nie mogę teraz stracić Ciebie *19*
Znów zawalił mi się świat... *20*
Rządy tyrana czyli konieczna zmiana *21*
Krwotok z nosa początkiem poważnych problemów *22*
Walcz idioto!!! *23*
To niemożliwe! *24*
To tylko chwilowe... *25*
Okrutna kara dla grzesznika *26*
Krwawy hrabia Jeon *27*
Nikt nie jest niezniszczalny *28*
Oko w oko z demonami! *29*
Strzelec wyborowy i podwójna "dziesiątka" *30*
Koledzy po fachu *31*
Jeden krok w przód, dwa kroki do tyłu *32*
Powrót króla *33*
Pojęcie małżeńskiej cierpliwości i opanowania * 34*
Mój mąż to skończony idiota! *35*
Salonowa lampa wojowniczka *36*
Do trzech odlicz! *37*
Niespodzianka tatuśku! *38*
Polowanie na czarownice *39*
Wiedźma z Daegu *40*
Przeprosiny godne królewskiej korony *41*
Stalowa ręka wierności *42*
Zdecydowanie za dużo testosteronu *43*
Wizja naprawdę dłuuugiej rozłąki *44*
Światełko w mroku *45*
Beznadziejna niemoc *46*
Zgiń, przepadnij, zmoro! *47*
Ultimatum wolności *48*
Jedna kulka wystarczy *49*
Epilog, czyli jak książę Ggukie pokochał być tatusiem *50*

Zazdrość pierwszym krokiem do kłótni *16*

1.2K 72 13
Από Hide_InThe_Moonlight

Wielkimi krokami zbliżał się październik. Miesiąc wypełniony według Taehyunga depresyjną pogodą, wiecznymi opadami deszczu i burzami, które potrafiły przerazić nawet największego chojraka. Widać było, że lato na dobre opuściło Seoul, niechybnie pchając w ich stronę depresyjną jesień i złowieszczą zimę. 

Przez codzienne opady, niską temperaturę i ogólnie niezbyt zachęcającą pogodę do wychodzenia gdziekolwiek Tae spędzał niemalże całe dnie w domu z Odim, bawiąc się z wciąż rosnącym pieskiem w najlepsze. Chyba nawet przestał się przejmować jego wielkością, bo szczeniak z małej, jasnej kuleczki zamienił się w całkiem dużego domowego strażnika, który podczas nieobecności Gguka zajmował dumną rolę opiekuna zarówno Taehyunga jak i ich maluszka. 

Życie wciąż toczyło się dalej, jednak zmalał w nim dynamizm. Yoongi z Jiminem wpadali do nich coraz rzadziej, tłumacząc to albo pracą, albo brakiem sił czy nawet chęci, aby opuścić ciepły dom i tłuc się w aucie blisko pół godziny w korkach. 

Od czasu do czasu odwiedzał ich Taeyong wraz z Jaehyunem, jednak i oni ograniczyli ilość spotkań. To naprawdę naturalne, że po ciężkim dniu oboje woleli spędzić trochę czasu razem, miziając się w najlepsze czy bawiąc się z córeczką. 

Przez te dziwne osamotnienie Tae nie raz miał okazję płakać, bo mimo iż Gguk zapewniał, że nie będzie już brał udziału w akcjach poza terenem zamieszkania, tak ilość zagranicznych wyjazdów jakby się zwiększyła, co powodowało w mężczyźnie poczucie samotności i braku wsparcia. 

Tak więc, gdy pewnego deszczowego dnia trafiła się okazja, aby spędzić z młodszym trochę czasu razem, oboje nie wzbraniali się przed wizją wspólnej kąpieli, aby napawać się obecnością drugiego jak najdłużej. 

— Ggukie, kochanie? — zapytał w pewnym momencie, czując, że młodszy mąż lekko przysypia, wciąż trzymając go w ramionach, do tego delikatnie głaszcząc jego okrąglutki brzuszek. Tae rozumiał wszystko, wiedział, że praca małżonka nigdy nie była łatwa, a teraz doszły do tego jeszcze problemy natury prywatnej. Brunet, jako głowa rodziny przeżywał wszystko dwa razy bardziej, nie raz dostając od tego migreny. 

— Tak, kotku?

— Bo wiesz, mamy już początek października, a co za tym idzie już szósty miesiąc ciąży, i... myślę, że powinniśmy zastanowić się nad imieniem dla naszego maluszka. Sam wiesz jak to u nas jest, nigdy nie wiadomo co przyniesie jutro, wszystko może się zmienić dosłownie w każdej chwili i czułbym się lepiej, gdybym znał odpowiedź choć na te jakże proste pytanie, jak imię dla naszego synka. 

— Tak... racja. Zupełnie wypadło mi to z głowy, przepraszam. Masz już jakiś pomysł, słoneczko? — zapytał, całując z czułością bok szczęki ukochanego, nie przestając miziania go raz po brzuszku, a raz po biodrze. 

— Trochę nad tym myślałem, ale nie wiem, czy nie będziesz na mnie o to zły, Ggukie. 

— Hm? Dlaczego miałbym być, co?

— No bo... chciałbym, aby nasz maluszek nazywał się Jaewoo. Ale to naprawdę nic pewnego, możesz się wypowiedzieć na ten temat, wiedząc, jakie dziwne czy trudne może to dla ciebie być. 

Co odpowiedział młodszy? 

Zupełnie nic. Słowa męża go jednym słowem zatkały, bo Tae chciał nazwać ich bąbla imieniem zmarłego tragicznie ojca Gguka, którego przecież nigdy nie poznał, wiedząc jednak jak dużo mężczyzna znaczył dla ukochanego. To byłoby swego rodzaju uhonorowanie, to tak jakby cząstka jego samego wciąż żyła w ciele ich aniołka. 

Cisza jaka nastała po słowach Taehyunga była tak potwornie złowroga i martwa, że Tae bał się odwrócić w stronę męża i sprawdzić, jak On na to wszystko zareagował. 

— Ggukie... No powiedz coś...

— Ja... nie wiem co powiedzieć. Naprawdę chcesz nazwać naszego synka imieniem mojego taty? Przecież nigdy go nie poznałeś.

— Wiem, ale jestem zdania, że mężczyzna, który wychował tak wspaniałego faceta jak ty, zasługuję na to, aby w jakiś sposób stać się częścią naszej małej rodzinki, w końcu jakby nie patrzeć twój tato zostałby dziadkiem, co na pewno by go ucieszyło. Jeśli nie może fizycznie przytulić naszego bąbla, niech stanie się jego duchowym przewodnikiem i anielskim stróżem. Jestem wręcz pewny, że ucieszyła by go ta nowina, nawet jeśli nigdy nie pomyślałby nawet, że jego syn może być gejem i związać się z mężczyzną. 

— Tae, ja... Nie mam pojęcia co powinienem teraz powiedzieć. Zaskoczyłeś mnie kochanie. 

— Chciałem ci zrobić niespodziankę, bo myślałem o tym już od dłuższego czasu, nie znajdując okazji, aby ci o tym powiedzieć. W końcu, nie mogę sam podejmować tak ważnych decyzji. Miałem też na uwadze, że spodoba ci się ten pomysł, bo oboje dobrze wiemy jak wiele znaczył dla ciebie tata, a jego odejście złamało ci serca. Wiem, że czasu nie da się cofnąć, ani nie jesteśmy w stanie się z nim zobaczyć, ale może dzięki temu jakaś cząstka jego będzie żyła w naszym dzidziusiu. 

— Boże, kochanie... Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego męża niż ty, wiesz. Tak bardzo was kocham, moje dwie iskierki. 

— Czyli zgadzasz się? — dopytał z lekkim śmiechem, czując ciepłe łzy, które moczyły jego kark, a które niemo potwierdzały zamiary bruneta. 

— Oczywiście, że tak, to nie podlega żadnej dyskusji. Jeon Jaewoo, boże, jak to pięknie brzmi. 

Tae bez słowa więcej złączył usta z tymi młodszego męża, który aż drżał od nadmiaru szczęścia i emocji, jakie przyniósł ten dzień. Nigdy nie pomyślałby nawet, że wspominanie postaci ojca będzie tak wzmacniające na duchu. 

Niby nic takiego, a serce bruneta urosło niemalże dwukrotnie. Nie spodziewał się takiego finału, tego nad wyraz brzydkiego dnia. 

★★★

Ostrożnie przechadzał się po zawalonym pożółkłymi liśćmi parku, prowadząc nad wyraz żywego szczeniaka na smyczy, rozglądając się uważnie dookoła. 

Dziś w parku nie było ani żywej duszy. 

Można było nawet powiedzieć, że od pewnego czasu czuł się dziwnie obserwowany, bo podejrzanie wyglądający mężczyzna w ciemnej bluzie szedł tuż za nim, nie mając w zamiarze go wyprzedzić czy choćby ściągnąć kaptur. 

Godzina, mimo iż popołudniowa, podczas jesiennych dni sprawiała zupełnie inne wrażenie. Kilka minut po 15, budowało poczucie niemalże kilku minut po 19, bo szarość jaka panowała na zewnątrz w zupełności to potwierdzała. 

Przeszedł jeszcze kilka metrów, gdy Odi gwałtownie odwrócił się do tyłu, warcząc na tajemniczego obserwatora, co w ciele Taehyunga wywołało poczucie zagrożenia i zbliżającego się niebezpieczeństwa. Nie mylił się. 

Już chwilę później zamaskowany mężczyzna podbiegł do niego, brutalnie szarpiąc jasną torbę na zakupy, w której nie znajdowały się tylko produkty spożywcze, ale także portfel z pieniędzmi i dokumenty. 

— Co pan robi, proszę mnie zostawić! — krzyczał, wołając pomocy, która w obecnej sytuacji była czymś niemożliwym. 

— Zamknij się i oddawaj portfel, albo wypruję ci flaki!

Zamaskowany mężczyzna machnął przed twarzą blondyna nożem, nie przestając się z nim szarpać. W ogóle nie wziął pod uwagę tego, że mężczyzna był w zaawansowanej, do tego zagrożonej ciąży i swoim wyskokiem dla kilku tysięcy won może spowodować istną katastrofę. 

— Puszczaj mnie, pomocy! — krzyczał dalej, nie widząc jednak ani żywej duszy gdzieś w pobliżu. 

Myślał, że to już koniec. Że ten pozbawiony moralności czy chociażby sumienia mężczyzna ucieknie z jego własnością, robiąc mu także nie małą krzywdę, jednak i tym razem troszeczkę się pomylił. Sam nie wie skąd w ogóle tak nagle, tuż u jego boku pojawił się wysoki i barczysty brunet, który bardzo sprawnie poradził sobie z tym natrętnym gagatkiem, ratując nie tylko jego obiad, ale także zdrowie i życie. 

— Wszystko dobrze, nic panu nie zrobił? — zapytał troskliwie, gdy zamaskowany przestępca zniknął w jednej z uliczek, uciekając w popłochu. 

— Nie, bardzo panu dziękuję za pomoc — w tym właśnie momencie przeniósł wolną dłoń na duży brzuszek, aby sprawdzić, czy coś złego nie stało się ich synkowi na skutek tej całej szarpaniny. Nieznajomy brunet także zerknął w tamtą stronę, na chwilę oddając się zamyśleniu, jednak bardzo szybko się ogarnął, myśląc, co mógłby jeszcze zrobić, aby mu pomóc. 

— Mój boże, ty jesteś w ciąży. Na pewno wszystko w porządku, może powinniśmy pojechać do szpitala, co?

— Nie, to nic takiego. Naprawdę dobrze się czuję — zapewniał, choć mężczyzna był zbyt uparty, aby od tak dać się przegadać. 

— Nalegam. Czułbym się okropnie, gdyby twojej kruszynce stało się coś złego. Tutaj niedaleko mam samochód, więc to żaden problem. 

— Naprawdę nie trzeba, dobrze się czuję, jestem tylko trochę roztrzęsiony. 

— Jedziemy i bez dyskusji — tylko tyle dodał, po czym zabierając od Taehyunga torbę z zakupami i smycz od wesoło merdającego ogonem pieska, ruszył w stronę zaparkowanego przy ulicy auta, mając w planach odwiedzić najbliższy szpital, aby lekarze, najlepiej znający się na tego typu stanach, wyrazili swoją fachową opinię, zapewniając, że jasnowłosemu nic nie dolega. Jego maluszkowi oczywiście też. 

★★★

Konsultacja z lekarzem naprawdę go uspokoiła, bo badanie USG nie wykazało jakichkolwiek zmian w funkcjach życiowych płodu, czego był niemalże pewny, ale co mu szkodziło sprawdzić to na pewno. Nie wspominając już ani słowa o tym nad wyraz opiekuńczym mężczyźnie, który przez cały czas badania siedział na korytarzu, czekając na pojawienie się nowego znajomego spowrotem. 

— I jak, wszystko dobrze? — niemalże podskoczył, widząc wychodzącego Jeona, który posłał mu ciepły uśmiech, zapewniając, że nic złego się nie stało, a jego malec czuje się naprawdę dobrze. 

— Ufff... To dobrze. Już się bałem, że przez tego gnoja twojemu dziecku mogła stać się krzywda. 

— Jestem panu naprawdę wdzięczny, dziękuje. Mógłbym poznać choć twoje imię?

— Ouh, przepraszam, gdzie moje maniery. Oh Sehun, miło mi poznać. 

— Jeon Taehyung, mnie również. Nie wiem jak powinienem ci się odwdzięczyć, za to co dla nas zrobiłeś — dodał nieco zawstydzony, gładząc brzuszek kolistymi ruchami. 

— To nic takiego, naprawdę. Nie mógłbym przejść od tak obojętnie, wiedząc, że komuś dzieje się krzywda. Nie musisz mi za nic dziękować. 

— Cóż, wydaje mi się, że jednak powinienem. Może... dasz się zaprosić na kawę w ramach podziękowania? Niedaleko jest taka super kawiarnia, do której chodzę już od kilku ładnych lat. Może choć tak ci się odwdzięczę?

— Skoro nalegasz, nie wypada mi odmówić. Chodźmy więc — dodał, szarmancko łapiąc Taehyunga pod ramię, zmierzając w stronę wyjścia ze szpitala, co nieco zawstydziło jasnowłosego, bo nie pamięta już kiedy ostatni raz ktoś zachował się w jego stronę w taki sposób, niczym prawdziwy dżentelmen, nie licząc oczywiście męża. 

★★★

W kawiarni spędzili przeszło godzinę, dyskutując na naprawdę wszelakie tematy, nie ograniczając się tylko do głupich zapytań o pogodę czy smak kawy. Rozmowa była dość swobodna, co chwilę to jeden, to drugi wybuchał delikatnym śmiechem, w taki sposób komentując potok słów towarzysza. Atmosfera była tak przyjemna i relaksująca, że Tae nie zwrócił nawet uwagi na godzinę, która w towarzystwie Sehuna gnała niczym oszalała, a wyświetlacz telefonu młodszego pokazywał już godzinę 17:28, co powinno czysto teoretycznie skłonić go do zakończenia spotkania i rychłego powrotu do domu. 

— Naprawdę, bardzo miło spędza mi się z tobą czas Sehun, ale powinienem już wracać do domu. Mój mąż na pewno się o mnie martwi — dodał na spokojnie, spoglądając na kilka wiadomości od ukochanego, jednak z racji kultury osobistej nie chciał odpisywać w trakcie rozmowy. 

— Ouh, masz męża w tak młodym wieku? — zapytał z ciekawością. 

— Nie jestem już taki młody, mam w końcu 28 lat — odparł z żartem. 

— Naprawdę, ja dałbym ci maksymalnie 22. Bardzo młodo wyglądasz, wiesz — skomplementował, przejeżdżając palcami po dłoni jasnowłosego, na co Tae wzdrygnął się nieco, mimo wszystko nie chcąc działać zbyt gwałtownie. Nie uznawał owej drobnostki jako czegoś erotycznego czy dwuznacznego. To po prostu zwyczajny gest, może nawet przypadkowy. 

— To miłe, i jeszcze raz dziękuję za pomoc. Nie wiem co bym zrobił bez twojej pomocy. 

— To nic takiego. Każdy postąpiłby tak samo na moim miejscu, szczególnie jeśli chodzi o tak przystojnego mężczyznę. 

Tae przytaknął bez słowa, zbierając swoje rzeczy, aby wraz z nowym znajomym opuścić kawiarnie i udać się w stronę domu Jeonów. Podczas drogi zamienili bodajże kilka słów, trwając raczej w ciszy. Gdy znaleźli się na właściwej ulicy, Tae uprzejmie podziękował za wszystko, będąc Sehunowi naprawdę wdzięcznym. 

Brunet na zakończenie ucałował grzbiet dłoni mężczyzny, co niezwykle zawstydziło młodszego chłopaka. 

— Mam nadzieję, że się jeszcze kiedyś spotkamy. Jesteś naprawdę czarującą osobą, Tae. 

— Dziękuje, ja także świetnie się dziś bawiłem. Do zobaczenia — pożegnał się na szybko, widząc stojącego w oknie męża, który mroził go wrogim spojrzeniem, co z całą pewnością zwiastowało nie małą kłótnie. Tae naprawdę nie chciał się kłócić, szczególnie jeśli chodziło o Sehuna, którego znał zaledwie kilka godzin, a owe spotkanie nie było dla Jeongguka zagrożeniem. 

Młodszy brunet myślał jednak zupełnie inaczej. 

Gdy tylko przekroczył próg domu, do jego uszu doleciało te jakże jadowite i przepełnione zazdrością, a może nawet czystą złością pytanie, jakie posłał w jego stronę Gguk, nie racząc go choćby krótkim przywitaniem czy słowem wstępu.

— Mogę wiedzieć gdzie byłeś tak długo i co to był za facet?

Συνέχεια Ανάγνωσης

Θα σας αρέσει επίσης

26.5K 1.6K 9
w którym seksowny barman, zawróci Jungkookowi w głowie {yoonkook,boyxboy}
40.6K 1.8K 29
Tae przypadkiem wchodzi na korytarzu w chłopaka z cukierkowym pierścionkiem. Dokładnie takim samym, jakim Tae oświadczył się w dzieciństwie pewnemu...
41.6K 1.8K 15
Gdzie jako nieznajomi poznają się w przydrożnym barze i lądują razem w łóżku.. Top:Myg! Bottom:Pjm! Shipy: Główny: Yoonmin Poboczny: Taekook i Namjin...
72.1K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...