APRICITAS [PL] || Johan Liebe...

Από MikouKayu

2.5K 217 2

[ZAKOŃCZONE] Młodsza siostra doktora Kenzo Tenmy, Emiko, żyła sobie spokojnie ze swoimi rodzicami w Jokohamie... Περισσότερα

PROLOG
Rozdział 1 - Emiko Tenma
Rozdział 2 - Ren Yamasaki
Rozdział 3 - Początek podróży
Rozdział 4 - Berlin 1995
Rozdział 5 - Rozpoczęcie śledztwa
Rozdział 6 - Niewyjaśniona sprawa
Rozdział 7 - Pierwsze spotkanie
Rozdział 8 - Psychologiczna gra
Rozdział 9 - Doktor Gillen
Rozdział 10 - Miasto chaosu
Rozdział 11 - Białe róże
Rozdział 12 - Raj
Rozdział 13 - Diabeł i Anioł
Rozdział 14 - W poszukiwaniu prawdy
Rozdział 15 - Bezinteresowność
Rozdział 16 - Płomień determinacji
Rozdział 17 - W ramionach śmierci
Rozdział 19 - Ułuda
Rozdział 20 - Konfrontacja i Abstrakcja
Rozdział 21 - Lustro
Rozdział 22 - Więzi
Rozdział 23 - Decyzja
Rozdział 24 - Miasto z bajki
Rozdział 25 - Nieodgadniony
Rozdział 26 - Granica
Rozdział 27 - Jedno imię
Rozdział 28 - Wyścig z czasem
Rozdział 29 - Brat i siostra
Rozdział 30 - Świt
Rozdział 31 - Obietnica
Rozdział 32 - Obraz Końca
Rozdział 33 - Wieczny sen
EPILOG

Rozdział 18 - W jaskini Potwora

78 6 0
Από MikouKayu

Młoda kobieta szła korytarzem oświetlonym żółtymi przyściennymi lampami elektrycznymi, po którym przechadzały się sylwetki nieznanych jej osób. Ona jednak nie zwracała na nie uwagi, kierując się w stronę bocznego wyjścia z budynku.

Gdy przybliżała się już w stronę drzwi, one nagle otwarły się na oścież, ukazując w oddali krzak białych róż rosnących w ogrodzie, oświetlony słońcem.

... muszę... "

Szybkim ruchem skierowała się w stronę wyjścia na patio, jednak nie była w stanie dotrzeć do swojego celu. Drewniane drzwi nagle zamknęły się z hukiem , po czym dało się słyszeć brzęk kluczy, przekręcających zamek w drzwiach...

... ktoś zamknął drzwi od biblioteki... "

Jej stopy stanęły na górze stworzonej z książek w ciemnych, spopielonych okładkach, a regały z których zostały wcześniej zrzucone, płonęły... Wszystko zaczęło być pożerane przez płomienie...

Nigdy się stąd nie wydostanę... nigdy... NIGDY! "


****

Emiko obudziła się z krzykiem, próbując cała w nerwach usiąść na łóżku, jednak w tym samym momencie, poczuła niesamowicie silny ból, który zmusił ją do pozostania na miejscu. W jednej chwili wszystko sobie przypomniała. Ból głowy zniknął, jednak tym razem odczuwała drętwość w plecach i wciąż przywiązanych nadgarstkach.

Skoro nadal jest wieczór, nie spałam zbyt długo... " – Pomyślała rozglądając się po pokoju, gdzie panowała zupełna ciemność, nie wliczając lekkiej smugi światła spod drzwi. Po chwili usłyszała zbliżające się kroki i po kilku sekundach drzwi zostały otwarte. Pokój w którym przebywała, w jednej chwili napełnił się silną smugą światła, które niemiłosiernie zaczęło razić ją w oczy.

- Dobry wieczór, moja droga. Czy dobrze ci się spało? – Dziewczyna zmrużyła oczy. Johan patrzył na nią z tak serdecznym uśmiechem, jak gdyby przebywała w ośrodku wypoczynkowym na wakacjach. Mężczyzna był ubrany w lekki, dobrze dopasowany szary garnitur i białą koszulę, przewiązaną niebieskim krawatem, który idealnie podkreślał kolor jego oczu.

- A jak myślisz? – Odwarknęła wyraźnie niezadowolona. Oficjalny strój oraz to, że Johan wydawał się być w dobrym nastroju, o ile określenie „dobry nastrój" w ogóle do niego pasowało... sprawiło, że zaczęła czuć się wyjątkowo nieswojo.

Gdzie on w ogóle był przez tak krótki okres czasu? " – Pomyślała, jednak szybko porzuciła tą myśl, aby zachować resztki zdrowego rozsądku i wewnętrznego spokoju... tak dla własnego dobra. Johan zachichotał.

- Myślę teraz o wielu rzeczach, Emiko... i jestem całkowicie pewny, że nie chciałabyś znać większości z nich. – Nadal patrzył się na nią z tym swoim niedbałym uśmieszkiem, jak gdyby oglądał interesującą wystawę w muzeum sztuki. Dziewczyna była prawie wdzięczna swojemu bólowi pleców, dzięki któremu była odciągania od innych przemyśleń (chociażby na temat tego, jak jego obecność i teraźniejszy wygląd, wpływały na jej samopoczucie.) - Uważam, że dobrze by ci zrobił ciepły prysznic. Nie wyglądasz zbyt dobrze. – Emiko niepewnie spojrzała w jego stronę. Czy on właśnie powiedział „prysznic"? Zdezorientowana nadal patrzyła na niego, powoli coś sobie uświadamiając. Pożar w bibliotece i ten wszechobecny zapach dymu... Młoda kobieta zdała sobie sprawę, że jej obecny zapach przypominał wędzoną rybę, taką zdjętą prosto z rusztu; za którymi swoją drogą, ona niespecjalnie przepadała. Ale brać prysznic w mieszkaniu dzielonym... z mężczyzną... Nie. To był zły pomysł. Bardzo zły.

Jej przemyślenia trwały jednak zbyt długo, bo w tym czasie Johan zdążył przybliżyć się i lekko pochylić nad jej leżącą sylwetką.

- Emiko... - Zaczął, powoli podnosząc jeden z końców liny, którą były przywiązane do poręczy łóżka jej dłonie i chwilę się nim bawiąc. – Ponieważ uważam cię za inteligentną osobę, wierzę że rozumiesz, jakiego rodzaju zachowania nie chciałbym zobaczyć, kiedy już cię odwiążę, lub też, jakie może to pociągnąć konsekwencje dla bliskich ci ludzi. – Z kieszeni wyjął niewielki rozsuwany scyzoryk. – Wiesz dokąd zmierza moja krótka przemowa, prawda? – Dziewczyna obserwowała jego rękę, która zręcznie przekręciła nóż kilka razy. Johan ponownie skupił swoją uwagę na niej, mając na twarzy ten jego delikatny, niezmącony niczym uśmiech. – Prawda?

Rozumiała aż nazbyt dobrze.

- W łazience znajdziesz świeże ręczniki i ubrania. Myślę że będą na ciebie pasować. – Młoda kobieta wstała z łóżka, lekko pocierając dłońmi obolałe nadgarstki i wyszła na korytarz. Nie musiała długo szukać drogi, gdyż łazienka znajdowała się w drugich drzwiach, po lewej stronie. Szybko weszła do środka i zamknęła je za sobą.

Przez chwilę stała na środku pomieszczenia i wsłuchiwała się w ewentualne podejrzane dźwięki, ale oprócz przemarszu Johana przez korytarz w kierunku przeciwnym od pokoju w którym przebywała, nic więcej się nie wydarzyło. Zaczęła uważnie rozglądać się wokół. Pomieszczenie było raczej proste, bez zbędnych ozdób, jednocześnie wyjątkowo czyste. W rogu stała mała szafka, w której Emiko znalazła czysty ręcznik oraz ubrania.

Czy aby na pewno bezpiecznie jest tutaj wziąć prysznic? Dlaczego ten demon miałby być nagle taki hojny? " – Pomyślała wciąż wahając się, jednak prawdą było, że bardzo tego potrzebowała. Ostatecznie westchnęła, dochodząc do wniosku, że jest jej już wszystko jedno.

Kiedy poczuła przyjemnie ciepłą wodę na swojej skórze, zaczęła odczuwać powoli powracający w nią spokój. Oparła dłonie o zimne płytki na ścianie, przytuliła się do niej twarzą i zaczęła myśleć nad wszystkim, co wydarzyło się od pożaru w bibliotece. Pewnym było, że Johan może wykorzystać przeciwko niej wszystko, czego tylko był w stanie się dowiedzieć. Postanowiła zachować spokój, racjonalne myślenie i znaleźć rozwiązanie obecnej sytuacji. Celowo (i dość boleśnie) uderzyła głową w ścianę, dzięki czemu poczuła się z powrotem przy zdrowych zmysłach.

To nie jest odpowiedni moment na dręczenie się. Myśl, myśl... myśl! " – Dziewczyna chwyciła w dłonie butelkę z szamponem i wmasowała go we włosy, próbując dzięki tej prostej, codziennej czynności, odpędzić szaleństwo jak najdalej od siebie. Szaleństwo, które czekało aby pożreć jej duszę niczym wygłodniała hiena – taka o niebieskich oczach i blond włosach. - „Czy on mieszka tutaj, czy jest to miejsce specjalnie zaaranżowane dla mnie? " – Podejrzanie spojrzała się na butelkę szamponu, która wyglądała na dość drogą. Sama myśl o tym, że na ten moment dzieliła z Johanem kosmetyki, niezbyt jej się podobała, ale prawdą było, że obecnie miała poważniejsze problemy do rozwiązania. - „Z pewnością ten hotel należy do któregoś z jego pionków, tak więc nie ma sensu krzyczeć o pomoc. Ciekawe w ogóle, pod jakim adresem się mieści. Pożar miał miejsce około dziewiętnastej, a ja tutaj obudziłam się wieczorem... tak więc nie może to być daleko od Monachium. To znaczy że... istnieje szansa, że doktor Reichwein, Dieter czy inni mogliby mnie szukać i narazić się na dodatkowe niebezpieczeństwo... Pod warunkiem, że nie zostali złapani..." – Na samą tą myśl cała zadrżała, jednak pomyślała chwilę i odrzuciła ją, potrząsając głową. - „Nie... Z pewnością ich obserwuje. Gdyby go lub ich złapał, mógłby ściągnąć na siebie kłopoty. Z tego co zauważyłam, lubi robić rzeczy w elegancki sposób." – Emiko głośno przełknęła ślinę. – „Ale z Onii-chanem i Niną-chan..." – Sama przed sobą przyznała, że nie była do końca pewna tego, jakie były plany Johana względem tej dwójki. Była jednak pewna, że nie zabije żadnego z nich, z racji tego, czego oczekiwał od jej brata... a może i też od siostry? Postanowiła więc odłożyć to zmartwienie na bok. - „Może mogłabym go jakoś pokonać... Ale nawet jeżeli... Istnieje duża szansa na to, że jego ludz... jego pionki wiedzą już wszystko i i tak będą podejmować działania... Jest zbyt sprytny... Nie mogę aż tak ryzykować." – Twarz Kenzo pojawiła się przed jej oczami, przez co Emiko puściła strumień lodowatej wody, która automatycznie ją otrzeźwiła. Zakręciła kurek.

Zdała sobie sprawę, że zakres jej działania sprowadza się do dwóch opcji: Albo musi jakoś znaleźć sposób na ucieczkę gdy Johan ponownie gdzieś wyjdzie, albo będzie z nim negocjować. Żeby jednak negocjować z kimś jego pokroju, najpierw oboje musieli zmierzyć się z najbardziej oczywistym pytaniem, którego dotąd nie zadała. Pytanie, które przerażało ją nie na żarty.

- Czego chcesz ode mnie? Dlaczego tu jestem? – Cicho szepnęła do wnętrza ręcznika, powoli osuszając twarz. Czuła że potrzebuje znaleźć na nie odpowiedź najszybciej, jak to tylko możliwe. W międzyczasie nie pozostawało nic innego, jak postarać się wyłączyć wszystkie emocje i zupełnie zignorować upokorzenia zadawane jej przez potwora, które niezaprzeczalnie miały nadejść kolejną falą. Johan bez wątpienia wiedział o niej wiele, bardzo wiele, i był skłonny wykorzystać to przy najbliższej nadarzającej się okazji.


****

Po wyjściu z łazienki znalazła się w niewielkim korytarzu, po czym skierowała swoje kroki w kierunku, z którego dochodził niewielki hałas. Zatrzymała się niedaleko jedynego chyba wejścia w mieszkaniu, które nie posiadało drzwi, prowadzącego do niedużej kuchni. Johan stał naprzeciwko kuchenki, zamykając właśnie drzwiczki od piekarnika i lekko poruszając jego gałką.

Czy on... coś GOTUJE?

W tym momencie opadła jej szczęka. Sama myśl o tym wydawała jej się w obecnej sytuacji aż nazbyt dziwaczna, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach i jej obecnej sytuacji, jednak oceniając po tym co właśnie widziały jej oczy, nie było co do tego żadnych wątpliwości.

- Lepiej się czujesz? – Zapytał przyciszonym głosem, wciąż będąc zajętym przy gałkach od piekarnika.

Ten demon może gotować nawet w białej koszuli i krawacie, jednocześnie nie brudząc sobie rąk... "

- Ee... - To było wszystko, co była w stanie wypowiedzieć w tamtej chwili. Johan odwrócił się w jej stronę; na jego ustach widać było niewielki, lekko zauważalny uśmiech.

- Nie spodziewałaś się, że potrafię gotować?

- ...Nie. – Emiko w prosty sposób przyznała mu rację, zbyt zaskoczona dziwnością całej tej sytuacji, by szukać lepszej odpowiedzi.

- Nie jadłaś pewnie zbyt wiele, skoro spędziłaś całą noc i większość dnia na szczycie półki z książkami?

- Nie. – To zdecydowanie nie zmierzało w dobrym kierunku. - „Oh... po prostu... Daj mi spokój. " – Pomyślała zrezygnowana.

- O czym myślałaś będąc pod prysznicem? – Emiko zaczęła się na niego gapić. Z pewnością nie tracił czasu na to, aby wybić ją jak najdalej od jej strefy komfortu, jak to tylko możliwe.

- Johan cze... - Zaczęła, głośno przełykając ślinę. Zobaczyła jego tak niewinną minę, na jaką tylko mógł się zdobyć. – ...Czego chcesz ode mnie? – Ta twarz tak niewinna, wyglądała w tym momencie wręcz na zachwyconą.

- Tak właśnie myślałem, że w końcu zdobędziesz się na odwagę, aby mnie o to zapytać. Obawiam się jednak, że moja odpowiedź cię nie usatysfakcjonuje. Ale najpierw... przyjdź i usiądź tutaj. – Mężczyzna ruchem ręki wskazał krzesło przy stole i dziewczyna powoli podeszła, aby usiąść na miejscu... A przynajmniej taki miała zamiar, dopóki nie zobaczyła, że to monstrum wyjmuje kajdanki z kieszeni marynarki, która wisiała na drugim krześle.

- Cze... Czekaj! Przecież umówiliśmy się, że nie zrobię nic ... niewłaściwego. Nie musisz mnie w nic zakuwać! – W umyśle Emiko myśli zaczęły biegać jak szalone. – „Jeżeli mnie tu przywiąże, mogę nigdy nie mieć szansy na... Może powinnam po prostu... Ale nóż..."

- To prawda. – Zgodził się z całkowicie spokojnym głosem. – Mimo to, chcę. Usiądź więc spokojnie i wystaw ręce za swoimi plecami. – Jego twarz była spokojna... za spokojna. Jednak przez ułamek sekundy młoda kobieta zauważyła, że jego oczy jakby nieznacznie się zwęziły... A może jej się tylko wydawało? Prawda była jednak taka, że nie miała żadnego wyboru. Sfrustrowana upadła na krzesło.

- Czy to daje ci nieco większą kontrolę nad sytuacją? – Wymamrotała pod nosem, jednocześnie kładąc ręce za plecami tak jak jej powiedziano; jednak natychmiast pożałowała swojego komentarza, kiedy tylko usłyszała za sobą wybuch śmiechu.

- Moja droga, droga Emiko... - Johan słodko zamruczał, pochylając się na tyle, że jego oddech otarł się delikatnie o jej szyję; dziewczynie wszystkie włosy prawie stanęły dęba. - Sposób w jaki na mnie reagujesz pokazuje, że wystarczy abym był w twoim pobliżu, jeżeli chcę mieć kontrolę nad daną sytuacją. Nieprawdaż? – Wymawiał to po cichu, ale słyszała wszystko co do słowa. - Choć szczerze mówiąc, nie jest to moim głównym celem. – W tym momencie bezradnie się wzdrygnęła, a głos uwiązł jej w gardle. – Czyż nie, Emiko? – Jego słowa zostały wypowiedziane wręcz szeptem, a dziewczyna ze zgrozą zdała sobie sprawę, że jego usta są jeszcze bliżej jej szyi niż poprzednio. Poczuła w jednej chwili jakby całe jej ciało całkowicie zdrętwiało, a następnie zaczęło chodzić po nim mnóstwo mrówek.

Co on..."

- Nie wiem... o czym... ty... mówisz. – Z trudem wydukała przez zaciśnięte zęby.

- Nie? – Johan wypowiedział to prosto do jej ucha, przez co musiała z całej siły zagryźć wargi, aby stłumić pełen przerażenia krzyk.

Co on ROBI?! "

- Oh. – Natychmiast wycofał się w tył i zaczął zakładać jej kajdanki, odpowiednio dostosowując długość łańcucha. – Twoje dłonie są całe spocone. – Niedbale mruknął, po czym z powrotem zwrócił się jej stronę. Młoda kobieta patrzyła się prosto w podłogę, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że jej twarz musiała przypominać kolorem dojrzałego pomidora, a jej oddech był wyraźnie nierówny. Przełknęła ślinę.

Oto do czego prowadzi próba toczenia z nim gry umysłowej. Nie ma sensu niczego mówić... Ani zwracać uwagi na nic, poza tym, co absolutnie konieczne. Wszystko inne jest po prostu... autodestrukcyjne. Muszę ignorować te bzdury..." – Emiko próbowała za wszelką cenę wyrzucić ze swojego umysłu wszystkie te dziwne słowa Johana, najdalej jak to tylko możliwe, kiedy ten przyciągnął dla siebie drugie krzesło i usiadł naprzeciwko niej. Nic nie wskazywało jednak na to, aby jej sytuacja miała się w najbliższym czasie poprawić. Patrząc tak w stronę podłogi, postanowiła że kończy grać w jakiekolwiek gry tu i teraz. Niezależnie od tego, jaki był jego prawdziwy zamiar, niezaprzeczalnie chciał mieć z tego trochę rozrywki.

A tego ci na pewno nie dam." – Pomyślała, zdeterminowana.

- Powiedz, czego tak na prawdę oczekujesz. – Ponownie podjęła temat, próbując dopasować się do niesamowicie spokojnego głosu Johana. – Jeżeli chcesz mnie zabić, po prostu zrób to wreszcie.

- Nie mam zamiaru cię zabijać, Emiko. Ty i doktor Tenma jesteście jedynymi, którzy mają wymazać moje istnienie, nie pamiętasz? – Jego głos wydawał się zbyt blisko niej; jego ton przypominał osobę dorosłą, cierpliwie wyjaśniającą oczywisty fakt zdezorientowanemu dziecku. – Lepiej spójrzmy teraz na twoją twarz. – Młoda kobieta przez całe to zamieszanie, całkiem zapomniała, że najpierw coś... lub ktoś pozbawił ją w bibliotece przytomności, a później z pewnością upadła na podłogę, która swoją drogą, na pewno nie należała do wygodnych miejsc; zwłaszcza że w tak ogromnym chaosie, który tam wtedy panował, mogło leżeć na niej jeszcze coś kanciastego, lub też ostrego...

Jego palce były ciepłe i miękkie w dotyku, gdy doszły do kontaktu po obu stronach jej twarzy, ale dziewczyna miała wrażenie, jakby dotykały ją spiczaste sople. Sople tak lodowate, że wręcz... parzyły jej skórę.

- Nawet nie próbuj... - Syknęła, próbując odtrącić jego dłonie, ale jego dotyk był lekki, acz uporczywy.

NIE DOTYKAJ mnie. Obrażaj mnie jak chcesz, ale NIE... DOTYKAJ... "

- Przestań się wiercić. Muszę sprawdzić czy masz jakieś rany, którymi trzeba się zająć. – Delikatnie acz stanowczo, uniósł jej twarz w górę, a Emiko za wszelką cenę próbowała się uspokoić. W obecnej chwili stawianie oporu było niewątpliwie sposobem, aby nakłaniać go do dalszych działań - to jakby grać jakąś rolę podczas całej tej absurdalnej gry. Uporczywie wpatrywała się więc w podłogę, podczas gdy Johan szczegółowo badał jej twarz, ostrożnie przekręcając ją raz na jedną, raz na drugą stronę.

Czy mógłbyś już wreszcie przestać się na mnie PATRZEĆ? Jezu..." – Miała wrażenie jakby jego spojrzenie przenikało ją na wskroś, jednocześnie sprawiając, że krew w jej żyłach niewytłumaczalnie na przemian gotowała się i zamarzała.

Jakby słysząc jej wewnętrzne błagania, mężczyzna nagle puścił jej twarz i nieznacznie obrócił się, aby wyjąć coś z szafki nad zlewem.

- Twoja twarz nie wygląda ostatecznie aż tak źle. – Jego ręce trzymały niedużą butelkę ze środkiem odkażającym i kawałek gazy.

Oh, naprawdę? I co w związku z tym? " – Pomyślała, nie wypowiadając wciąż ani jednego słowa.

- Zdecydowałaś się nigdy więcej ze mną nie rozmawiać? – Młoda kobieta w milczeniu obserwowała jak Johan aplikuje kolejne krople substancji przeciwbakteryjnej na gazę.

- Nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie. – Zręcznie odparowała cios, nieznacznie wstrzymując oddech, gdy młodzieniec dotknął nasiąkniętym wacikiem do rozciętej rany przy jej brwiach.

- Szz... - Odezwał się i choć jego głos okazał się niezwykle kojący, na Emiko podziałał w zupełnie inny sposób.

- Czy mógłbyś wreszcie PRZESTAĆ traktować mnie jak dziecko?! - Wybuchnęła nieoczekiwanie, spoglądając prosto na niego. – Jestem dorosła, dokładnie w tym samym wieku co ty i nie sądzę, aby cokolwiek z tego było potrzebne! Sama mogę opatrzyć moje rany! - Johan nieznacznie odchylił się na chwilę, najwyraźniej rozbawiony jej wybuchem, po czym zakrył ranę przy jej brwi plastrem z opatrunkiem.

- Wiesz... - Zaczął, wciąż wygładzając go jednym palcem; jednocześnie patrząc jej w oczy, co przywodziło jej na myśl zagubienie się na szerokim morzu, z dala od jakiejkolwiek ludzkiej cywilizacji. - ...zawsze chciałem to zrobić.

- Co, bawić się w doktora? – Młoda Tenma ostatkiem sił próbowała postawić swoje stopy na stabilnym gruncie.

- Nie. Dotknąć twojej twarzy.

Cały stabilny grunt runął w jednej chwili i Emiko wpadła do tej przepaści, a jej serce dosłownie zamarło. Wpatrywała się tak w jego spokojną twarz, a on podtrzymywał to spojrzenie niewzruszony.

– Podobają mi się twoje długie włosy, kiedy są tak rozpuszczone.

Teraz to już gapiła się na niego z otwartymi ustami, a w głowie kotłowały jej się same znaki zapytania. Nie znaczy to, że jego słowa i działania miały dla niej jakiś sens, ale TO miało go jeszcze mniej. Poczuła jakby zacisnął jej się żołądek, co... było jeszcze więcej go pozbawione.

– Wracając do kwestii, dlaczego cię tu sprowadziłem... - Samo zdanie brzmiało obiecująco, jednak Emiko nie do końca mogła się skupić na jego treści, gdyż próbowała stłumić dreszcze, które wywoływała jego ręka dotykająca jej policzka. Jednak to nie było najgorsze.

Znacznie gorsze było to, że jej mózg wciąż nie potrafił sobie poradzić z przetworzeniem tych wszystkich informacji na jakiekolwiek odczucia czy myśli - zupełnie jakby był starym komputerowym procesorem, który ni z tego ni z owego, postanowił się zawiesić.

W swoim życiu miała ludzi których lubiła i z którymi była bardzo blisko, jednak jednocześnie nie była osobą, która czułaby się komfortowo, będąc dotkniętą przez nieznajomego. Szczególnie jeżeli ten nieznajomy był mężczyzną. A zwłaszcza, jeżeli tym człowiekiem był Johan, the Monster. Bardzo ceniła swoją przestrzeń osobistą, a Johan brutalnie i celowo ją atakował swoimi rękami i swoją twarzą (która swoją drogą była blisko – zbyt blisko, ponieważ obserwowała to, co robiły jego ręce). Aczkolwiek jego dotyk był wyraźnie delikatny, co wydawało jej się aż dziwne, po tych wszystkich zbrodniach, które zostały nimi dokonane. Nie była w stanie skupić się na niczym innym, poza odczuwaniem dotyku jego puszków palców na swojej skórze, przez co czuła zmieszanie, upokorzenie i szaleństwo jednocześnie.

Gorączkowo próbowała więc skupić myśli na czymś innym, dosłownie na czymkolwiek: tym jak się teraz mógł czuć braciszek, co mogli robić jej przyjaciele w Japonii, przyjemnym zapachu dochodzącym z pieca... Na nic się to jednak zdało, bo obecność Johana obejmowała ją zupełnie jak jakiś kaftan bezpieczeństwa, który ograniczał ją znacznie bardziej, niż kajdanki na jej nadgarstkach.

- ...Nie planowałem tego, więc nie kryje się za tym żadne głębsze znaczenie. – Ze zgrozą zdała sobie sprawę, że kontynuowanie tej rozmowy stało się dla niej niewypowiedzianym wysiłkiem.

- Oh... myślałam że zawsze masz jakiś plan. – Emiko zdołała wydusić z siebie, kiedy mężczyzna zaczął wpatrywać się w okno znajdujące się za jej plecami.

- Cóż, to prawda, a ty nie zagrałaś wybranej dla ciebie części tak jak powinnaś. Wspominałem już wcześniej, że jestem bardzo rozczarowany.

Jakby mnie to obchodziło. "

- Jeżeli twoim planem jest pozbawienie się życia, to dlaczego sam tego nie zrobisz? – Ostrożnie zasugerowała, przekręcając głowę i tym razem patrząc się w jego stronę. W zasadzie była gotowa na śmierć, ale igranie z potworem który był tak blisko, nie wyglądało na zbyt dobry pomysł. Młodzieniec westchnął i pokręcił głową, przez co kilka jego blond kosmyków opadło mu na czoło.

- Nadal nie rozumiesz. – Johan wciąż obserwował nieznany widok przez okno, przy czym przez sekundę jego oczy przybrały niewytłumaczalny wyraz, a następnie wróciły do normy. – Nie chcę umrzeć w ten sposób. Chcę aby moje istnienie zostało wymazane, kiedy pozostanę jako ostatni. Biblioteka była dobrą alternatywą dla tysiącletniej ludzkiej mądrości wypalającej się na proch. – Jego twarz przybrała nieco marzycielski wyraz, a jednocześnie miała w sobie coś z odrobiny smutku. Jeden z kącików przy jego ustach podwinął się, jakby na cień uśmiechu. Dziewczyna nie spodziewała się, że w rozmowie z nią okaże się tak szczery i nie była pewna, czy jest w stanie to znieść.

- Bawiłeś się życiami tych wszystkich ludzi tylko po to, aby stworzyć samemu sobie idealny scenariusz do własnej śmierci?

- Mhm.

- Ale... dlaczego?

- Nie możesz tego zrozumieć, ponieważ posiadasz imię. – Odpowiedział, po czym ich oczy ponownie się spotkały i Emiko poczuła się znów zanurzona w tym niezmierzonym, a jednocześnie tak spokojnym oceanie, w którym nie było nadziei na żaden ratunek. – Chcę aby innym również było dane zobaczyć obraz końca, nawet jeśli tylko przez krótką chwilę. – W tym momencie, w tym niezmierzonym oceanie, pojawiły się tajemnicze potwory z głębin, czając się pod jego spokojną powierzchnią i czekając, aby w każdej chwili ją pochłonąć.

Dlaczego taki się stałeś? Jak zwykły człowiek... mógł się taki stać? " – Poczuła się głęboko zaniepokojona, a jednocześnie dziwnie dotknięta jego głosem, który głosił najbardziej niewyobrażalne rzeczy, w tak nieludzko spokojny sposób. Prawie poczuła ulgę, gdy Johan powoli wstał z krzesła i ich kontakt wzrokowy się skończył.

- Wracając jednak do głównego tematu. Doszedłem do wniosku, że byłoby interesującym spędzić razem trochę czasu. To wszystko.

Er... HUH?! "

- W gruncie rzeczy... - Spojrzał się prosto na nią. - ...odgrywamy ważne role w życiu każdego z nas, a tak niewiele się znamy. – Johan uśmiechnął się. – Chociaż wiem o tobie dość dużo, Emiko... - Pochylił się nad nią, po czym delikatnie położył kciuk na jej policzku i ją nim pogłaskał.

- ...!!!

- Nie musisz się od razu tak denerwować.

- GNOJEK!

- Takie słownictwo od tak dobrze wychowanej kobiety jak ty? – Mężczyzna uśmiechnął się chłodno, odchylając się do tyłu. Najwyraźniej cieszyło go to, że Emiko będąc poza barierą spokoju, cała aż kipiała ze złości.

Jesteś dużo bardziej porąbany niż myślałam. ZNACZNIE DUŻO BARDZIEJ. "

Johan bez pośpiechu zaczął rozkładać talerze, a dziewczyna mocno zacisnęła pięści za swoimi plecami, nie będąc jednak do końca pewna, czy bardziej jest wściekła na niego, czy na siebie. I czy to, co odczuwała właśnie teraz było prawdziwą furią, czy też... czystą paniką.

Czy to się NIGDY nie skończy?! "

- Ah, teraz znacznie lepiej. – Powiedział młodzieniec stojący po drugiej stronie stołu, po czym powoli znowu przybliżył się do niej. – Twoja twarz wciąż musi trochę boleć... - Oznajmił, po czym delikatnym ruchem ręki pogładził ponownie plaster przy jej brwiach.

- Przestań żesz wreszcie! – Młoda kobieta poczuła się nie na żarty zaniepokojona faktem, że jej głos zabrzmiał, zupełnie tak, jakby brakowało jej tchu. Ręka Johana zatrzymała się i zaczął patrzeć się na nią w ciszy, po czym jego wzrok zatrzymał się na jej... ustach? Serce zamarło jej w piersi na jedną długą chwilę, tylko po to, aby zaraz po tym przemienić się w tętniący chaos.

- Tak... ZNACZNIE lepiej...

Nie... Nie zamierzasz... Nie możesz... To nie może... ! " – Nie dokończyła jednak myśli, bo cisza nagle została przerwana przez ostre pikanie. Dziewczyna podskoczyła na miejscu, w którym siedziała, w nagłym przypływie paniki.

- Kolacja gotowa. – Młodzieniec wstał z krzesła i podszedł do kuchenki, a Emiko oparła głowę o oparcie i zamknęła oczy, gdyż próbowała odzyskać kontrolę nad wszystkim, a już szczególnie nad swoim oddechem. Nigdy w swoim życiu nie odczuwała takiego strachu, nawet gdy nieznajomy mężczyzna miał jej brata na muszce karabinu w bibliotece. To co działo się zaledwie kilka sekund temu... To nie mogło być to, na co wyglądało. To było po prostu niemożliwe. To było...

Za jej plecami nieoczekiwanie pojawił się niewielki hałas, po którym zauważyła, że jej kajdanki zostały usunięte. Rozpoczęła więc walkę całą pozostałą w sobie siłą woli, aby oprzeć się przytłaczającej pokusie natychmiastowego zerwania się z krzesła i biegu w stronę drzwi wejściowych mieszkania; lub też – gdzie oczekiwała, że mogłyby się znajdować.

- A więc? Jedzmy. – Dziewczyna siłą zmusiła się, aby otworzyć oczy i chwycić za widelec.

Adrenalina w jej krwi była tak wysoka, że sama próba przełknięcia czegoś powodowała u niej nudności. Niemniej jednak prawdą było, że czuła głód i to dosyć spory, a jedzenie było zdecydowanie lepsze, niż inne rzeczy które mogły wydarzyć się w tej chwili.

Rzeczy, o których nie śniła nawet w najgorszych koszmarach.





--------------------------------------------------------------------------------------------------------

(...) jego dotyk był lekki, acz uporczywy. (...)

– miałam skojarzenie z takim wnerwiającym komarem, który atakuje tuż przed deszczem. Wtedy te bestie tną jak diabli.

Συνέχεια Ανάγνωσης

Θα σας αρέσει επίσης

Girls Love Bad Boys Από herytiera

Εφηβική Φαντασία

7.8M 258K 45
Gdy dwoje największych wrogów w szkole postanawia udawać parę. Tak, dramat murowany. ____________ © Pizgacz, 2016/2017; first version "Girls Love Ba...
89.9K 8.3K 16
Po pięciu latach w Azkabanie i ośmiu na wygnaniu, owiana złą sławą Lux Hardbrooke powraca do świata czarodziejów. Dumbledore podejmuje kontrowersyjną...
185K 6K 45
~ Byliśmy głupcami, którzy nadepnęli na cienki lód, myśląc, że mając siebie, mają wszystko. Szkoda, że rozpalając swoje lodowate serca, zapomnieliśmy...