๐‘ฎ๐’๐’… ๐’„๐’๐’Ž๐’‘๐’๐’†๐’™ โ€ ๐‘ฎ๐’๏ฟฝ...

Amaterattsu tarafฤฑndan

2K 216 90

โฆ ๐†๐จ๐ฃ๐จ ๐ฑ ๐Ÿ.๐ซ๐ž๐š๐๐ž๐ซ โฆ Nastoletni Satoru naprawdฤ™ jฤ… kochaล‚. Nie waลผne ลผe byล‚a jego narzeczonฤ… od ko... Daha Fazla

๐๐ซ๐จ๐ฅ๐จ๐ 
๐‚๐ก๐š๐ฉ๐ญ๐ž๐ซ ๐ˆ
๐‚๐ก๐š๐ฉ๐ญ๐ž๐ซ ๐ˆ๐ˆ
๐‚๐ก๐š๐ฉ๐ญ๐ž๐ซ ๐ˆ๐ˆ๐ˆ
๐‚๐ก๐š๐ฉ๐ญ๐ž๐ซ ๐ˆ๐•
๐‚๐ก๐š๐ฉ๐ญ๐ž๐ซ ๐•๐ˆ

๐‚๐ก๐š๐ฉ๐ญ๐ž๐ซ ๐•

245 28 13
Amaterattsu tarafฤฑndan

10 lat temu...

Białe płatki śniegu delikatnie opadły na dłoni dziewczynki, która wyciągnęła ją, aby bliżej przyjrzeć się tym pięknym śnieżynkom. Szybko roztopiły się na jej ciepłej skórze, a następnie chwyciła mamę za rękę. Kobieta promiennie uśmiechnęła się do dziecka i zaprowadziła je w stronę ogromnej rezydencji klanu Gojo. Były tam bowiem umówione na spotkanie. Gdy dotarły na miejsce, zimowy krajobraz zaprał im wdech w piersiach, ponieważ ogrody, które otaczały rezydencję, były przykryte grubą warstwą śniegu. Dziewczynce zalśniły oczy. Lubiła tu przychodzić z mamą, a robiły to dosyć regularnie. Lubiła zapach drzewa sandałowego, który roznosił się w tym domu, lubiła herbatę z hibiskusa, którą jej podawano, a szczególnie lubiła bawić się z chłopcem, o włosach białych jak ten śnieg. Minęły oczko wodne, które zamarzło, a następnie kobieta zapukała do drewnianych drzwi, czekając na właścicielkę tego domu, która po chwili ukazała się z uśmiechem na twarzy. Obie przyjaciółki przywitały się mocnym uściskiem, a zawstydzona dziewczynka złapała się mamy za rękaw.

— Dalej skarbie, przywitaj się z panią Gojo. — odezwała się mama dziewczynki i delikatnie popchała ją do środka.

— D-dzień dobry. — przywitała się kulturalnie i skłoniła głowę.

— Boziu, twoja córeczka jest taka urocza. — odezwała się kobieta i uśmiechnęła się do dziecka. Następnie wpuściła swoich gości do środka. — Mój syn to taki rozrabiaka, a ma dopiero siedem lat!

— Jaka matka, taki syn! — zaśmiała się mama dziewczynki, a jej przyjaciółka z uśmiechem przewróciła oczami.

— Mam nadzieję, że jak nasze dzieci zostaną małżeństwem, to twoja córka wyprostuje mojego syna. — zachichotała kobieta i zaprowadziła je do pokoju gościnnego.

— Co ty mówisz... — uśmiechnęła się mama dziewczynki siadając i biorąc córkę na kolana. — Satoru to niezwykle uzdolnione dziecko, dobrze go wychowujesz.

— Staram się jak mogę, ale żyję z łobuziakiem pod jednym dachem. — uśmiechnęła się pani Gojo i tylko starła sztuczną łezkę . — Już podaje wam herbaty.

— No właśnie, a jak o nim mowa, to gdzie podziewa się ten twój mały rozrabiaka?

— Pewnie wydziwia jakieś cudawianki, zaraz go zawołam. — odezwała się kobieta, która była identyczna do syna jak kropla w krople. — Satoru! Zejdź na dół, mamy gości! Przyszła y/n i jej mama!

Po krótkiej chwili dało się usłyszeć zbieganie ze schodów, a do pokoju wbiegł chłopczyk o błękitnych oczach. Miał na sobie jasne kimono w niebieskie wzorki, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.

— Y/n-chan!!! — odezwał się radośnie i podszedł bliżej swoich gości. — Dzień dobry, proszę pani!

— Dzień dobry, Satoru. — uśmiechnęła się mama dziewczynki na widok tego złotego dziecka.

— Y/n-chan, chodźmy pobawić się na śniegu! — rzekł z blaskiem w oczach, a dziewczynka od razu się uśmiechnęła.

— Mamo, mogę? — zapytała i zeskoczyła z jej kolan.

— Córciu, ale na dworze jest bardzo zimno, nie chcę żebyś się rozchorowała. — powiedziała zmartwiona i pogłaskała ją po włosach. — Jeszcze nawet herbaty się nie napiłaś.

— Nic mi nie będzie, mamo! A herbatę wypiję później, obiecuję! — błagała ją tym swoim dziecięcym głosikiem, a kobieta nie miała serce jej odmówić.

— No dobrze, ale nie bądźcie długo, bo serio dostaniecie jakiegoś przeziębienia.

— Dobrze, proszę pani! — odezwał się za ich dwójkę Satoru, a następnie złapał dziewczynkę za rękę, po czym z uśmiechami na twarzy wybiegli z rezydencji.

— Żeby jeszcze nie było tak, że mój syn zarazi twoją córkę tą swoją nadpobudliwością. — rzekła załamana mama Satoru i odrzuciła swoje białe długie włosy do tyłu.

— Myślę, że ich charaktery uzupełniają się nawzajem, są jak nasze odbicia lustrzane. Jakbyś miała córkę, to na pewno zostałyby najlepszymi przyjaciółkami, tak jak my, ale skoro masz syna, myślę że ślub będzie dla nich najlepszym rozwiązaniem.

— Też tak uważam. — zgodziła się pani Gojo. — Teoretycznie wszystko mamy już zaplanowane, teraz wystarczy tylko czekać, aż osiągną pełnoletność.

— Ej, kupmy sobie takie same kimona na ich wesele! — uśmiechnęła się podekscytowana mama y/n, a jej przyjaciółce zabłysły oczy.

— Ooo! Genialny pomysł! I zafarbujmy włosy na niebiesko!

— Nie. — odpowiedziała stanowczo kobieta, a następnie cicho się zaśmiała. — I ty się zastanawiasz, po kim twój syn jest taki szalony...

Na dworze prószył śnieg, tworząc przy tym niezwykle hipnotyzującą panoramę, a blade promienie słońca przebijały się przez chmury. Błękitne oczy Satoru w niezwykły sposób wyróżniały się na tym jasnym tle, tworząc kontrast piękny jak z baśni. Ulepił ze śniegu kulkę, a następnie rzucił nią w przyjaciółkę, która zatrząsała się z zimna.

— Ha! Prosto w głowę! Mam idealnego cela! — zawołał dumny i uśmiechnął się zwycięsko.

— Nie zapominaj Satoru, że tak łatwo mi nie uciekniesz. — również się uśmiechnęła, ale dosyć złowieszczo i powoli zebrała w dłoni śnieg. — Na twoim miejscu już zaczęłabym biec.

Chłopczyk wyszczerzył zęby i zaczął biec po grubej warstwie śniegu, która opadła na ogród. Dobrze zdawał sobie sprawę, że jego narzeczona była niezwykle szybka dzięki swojej technice, która już jakiś czas temu powoli zaczęła się u niej przeobrażać. Nie była jeszcze w pełni rozwinięta, ale na krótką metę mogła się nią popisać. Y/n skupiła się, żeby przekształcić przeklętą energię w piorun i za pomocą energii elektrycznej mogła z łatwością dogonić Satoru. Rzuciła się biegiem, niczym błyskawica, i z uśmiechem wpadła na niego, żeby upadł na śnieg. Chłopak nie dał jednak za wygraną i złapał ją mocno, żeby razem z nim przeturlała się z pagórka. Śmiali się, rzucali się śniegiem, a nawet ulepili bałwana, albo coś co miało go przypominać, bo Gojo niezmiernie chciał stworzyć go na kształt hipopotama. Y/n nie przejmowała się, że jej fryzura, którą rano plotła mama, całkowicie się zniszczyła i że wyglądała zapewne jak czupiradło. Nie obchodziło ją to. Najważniejsze, że dobrze bawiła się z Satoru. Przy nim nigdy nie mogła się nudzić.

— Dzieci! Wracajcie na herbatę! — do ogrodu weszła pani Gojo i z uśmiechem spojrzała na harmider, który wyrządziły z śniegu y/n i jej syn.

— Mamo! Spójrz na naszego śnieżnego hipopotama! — krzyknął Satoru i podbiegł do mamy, żeby się do niej przytulić.

— To hipopotam? — zapytała patrząc na dziwnego bałwana, ale nie chcąc urazić ich wyobraźni, tylko pogłaskała syna po jasnych włosach. — C-cudowny. Y/n-chan, wracajmy. — wyciągnęła do niej dłoń, a dziewczynka do niej podbiegła.

Kobieta zaprowadziła oba urwisy do domu, w którym wszyscy napili się herbaty z hibiskusa. Zarówno y/n jak i Satoru, nigdy nie mogli doczekać się ich cotygodniowych spotkań, ponieważ uwielbiali bawić się w swoim towarzystwie, a ich mamy zawsze miały tematy do rozmów. W końcu znały się od kołyski, tak samo jak ich dzieci...

— To my się już będziemy zbierać. Mąż po nas przyjechał. — rzekła matka y/n. — Dziękujemy za gościnę.

— Ależ nie ma za co. — odezwała się pani Gojo. — Satoru, zachowaj się jak gentelman i odprowadź swoją narzeczoną do auta. — uśmiechnęła się promiennie białowłosa i popchała delikatnie syna do przodu.

Dzieci wybiegły pierwsze, za nimi szły ich rodzicielki, które jak wiecznie nie mogły się ze sobą nagadać. Zima tego roku była naprawdę zjawiskowa...

— Szkoda, że znów zobaczymy się dopiero za tydzień. — odezwał się naburmuszony Satoru, bo chciał widywać się częściej z dziewczyną.

— Od przyszłej wiosny będziemy już razem chodzić do szkoły. Będziesz widywał mnie codziennie. — powiedziała i posłała mu uśmiech.

— Nie mogę się doczekać! Zostaniemy najsilniejszymi zaklinaczami, y/n-chan.

— Tak, tak... powtarzasz to co tydzień. — zachichotała i podeszła do auta.

Gojo otworzył jej drzwi i pożegnał się z nią, tak samo uczynił z jej mamą. A gdy samochód odjechał, wpatrywał się w niego tak długo, aż nie zniknie z jego pola widzenia.

— Wracajmy, synku. — powiedziała jego mama, która przykucnęła przy nim i objęła go czule ramieniem. — Jest chłodno.

— Dobrze, mamo. — odpowiedział, ale wciąż wpatrywał się w czarny pojazd.

Kobieta uśmiechnęła się i wyprostowała, po czym złapała go za rękę.

— Satoru... — rzekła cicho. — Lubisz y/n-chan?

— Bardzo. — odpowiedział niemalże od razu. A jego mama tylko pogłębiła uśmiech i zaprowadziła go do domu.

*.:。✿*゚゚・✿.。.:*

Y/n otworzyła oczy. Spojrzała w biały sufit, a następnie uśmiechnęła się na wspomnienie o tym, o czym śniła. Jej dzieciństwo z Satoru było jak z baśni, malownicze jak z obrazu, piękne jak z poezji. Przewróciła się na lewy bok i mocniej objęła białego misia, którego podarował jej Gojo na czternaste urodziny. Miała do tego pluszaka sentyment. Przymknęła jeszcze na moment powieki i wróciła w myślach do czasów, gdy on i ona byli jeszcze dzieciakami. Gdy widywali się w swoich domach, gdy bawili się bez żadnych konsekwencji, a ich matki siedziały w salonie i popijały herbatę. Dlaczego życie wtedy było takie słodkie, niewinne i beztroskie? Dlaczego wtedy nie walczyła ze swoimi uczuciami do tego chłopaka? Dlaczego nie kwestionowała jego miłości do niej?

— Kurwa... — przeklęła cicho i mocniej zwinęła się w kłębek.

Ten czas za szybko upłynął... Nastolatka zaczynała powoli obwiniać samą siebie, bo wiedziała jak bardzo kochała Gojo, a jak bardzo go przy tym raniła wmawiając sobie i jemu, że to nie było prawdą. Że ich znajomość była najbardziej specyficzną znajomością, jaka kiedykolwiek istniała. Przewróciła się na plecy i ze skwaszoną miną próbowała zastanowić się nad tym wszystkim, bo od dłuższego czasu całe jej życie nabrało złej prędkości. Zawsze mu ufała, ale nie mogła mu zaufać w sprawie ich miłości. Nagle coś zastukało w jej okno, a ona krzyknęła wystraszona i poderwała się do siadu. Schowała się za pluszowym misiem i powoli zerknęła w stronę okna.

— Nie wierzę... — przewróciła oczami i wstała z łóżka, żeby podejść do parapetu. Oparła na nim dłonie i spojrzała prosto w szafirowe oczy, które przypatrywały się jej zza szyby. Zaczęła otwierać okno, a następnie skrzyżowała ramiona i posłała przyjacielowi niezrozumiałe spojrzenie. — Satoru... co ty odpierdalasz?

Białowłosy wyszczerzył zęby, bo na takie pomysły mógł wpadać tylko on. Zwisał niczym Spider-Man do góry nogami i przypatrywał się swojej narzeczonej z blaskiem w oczach.

— Y/n-chan! — powiedział i wszedł beztrosko do środka, po czym rzucił się na jej łóżko. Dziewczyna w myślach uśmiechnęła się, bo Satoru od tamtego czasu niezwykle wyrósł, lecz zachował w sobie coś z dziecka. — Dalej śpisz z tym misiem? Możesz spać ze mną, jeśli potrzebujesz się przytulić do kogoś w nocy.

— Idiota... — skomentowała zaklinaczka i zamknęła okno. — Co ty tu u mnie robisz? Jest dopiero ranek. Jeszcze dobrze się nie obudziłam, a ty odwalasz jakieś dziwne akcje. Nie nauczono wchodzić drzwiami?

— Bawię się w ninje. — odrzekł i zrobił fikołka na jej łóżku. — Mamy dzisiaj wolne, a ja chce spędzić z tobą jak najwięcej czasu. — wyjaśnij w końcu i z uśmiechem wygodnie ułożył się na jej poduszkach rozkładając ręce pod głową.

— A co jeśli ja już mam plany? — zapytała, próbując po raz kolejny go od siebie odtrącić. — Może nie chce spędzać z tobą czasu?

— No weź nie bądź taka! — oburzył się teatralnie i rzucił w nią poduszką. — I tak wiem, że nie masz planów. Znów mnie okłamałaś.

Y/n przewróciła oczami, Gojo miał rację - nie miała nic dzisiaj do roboty. Po prostu nie chciała się do niego tak przywiązywać. Uciekała się do podłych sztuczek, a wiedziała, że i tak były bezsensowne.

Chłopak się uśmiechnął. — A więc? Co dzisiaj robimy? — zapytał wyczekująco.

— Dawno nie byłam u twojej mamy. —odezwała się nagle, gdy przypomniała sobie sen i rezydencje Gojo. — Wszystko u niej dobrze słychać? Może ją odwiedzimy?

Satoru zdziwił się tym pomysłem, bo nie tego się spodziewał. Uniósł jedną brew, a jego czarne okulary spadły mu na nos.

— Chcesz odwiedzić teściową? Skąd ten pomysł?

— Twoja mama nie jest moją teś.... — dziewczyna przerwała, żeby znów nie zaczynać kłótni. — Stęskniłam się za nią po prostu. Ty ją w ogóle odwiedzasz? Pewnie martwi się, co ten jej mały rozrabiaka wyczynia, gdy nie ma go pod jej skrzydłami. — jej lewy kącik ust uniósł się ku górze.

— O boże... cudowny pomysł na randkę. — skomentował niezadowolony Gojo i odchylił głowę do tyłu.

— Nie narzekaj tylko wyjdź, bo muszę się przebrać.

— Nie będę podglądał. — oznajmił i schował twarz w poduszki.

— Nie wierzę ci. — powiedziała śmiało, ale widząc jak Gojo faktycznie nie miał zamiaru opuścić jej pokoju, tylko westchnęła. — Dobra, nie patrz. A jak spojrzysz to obiecuję, że sparaliżuję ci kręgosłup.

— Tak jest, sir!

Niewinność Gojo poprawiała jej humor. Szybko zajrzała do szafy i włożyła na siebie czarną sukienkę, ponieważ chciała wyglądać dosyć ładnie i elegancko przy jego mamie. Mimo, że jej syn był do niej identyczny, to kobietę tą traktowała z ogromnym szacunkiem.

— Dobra, możemy iść. — powiedziała i nachyliła się nad Gojo, kiedy ten się obrócił. — Jeszcze tylko jeden drobiazg.

Satoru zapatrzył się na jej chytry uśmieszek i nie zdążył zareagować na to, że y/n zabrała mu jego drogocenne okulary. Założyła je na nos i odeszła od Gojo zarzucając włosami do tyłu. Była dosyć złośliwa, wiedziała, że zaklinacz nie lubił, gdy ktoś zabierał mu jego czarne okulary, ale jej nie mógł niczego odmówić i nie skomentował tego. Chciał z nią miło spędzić dzień, a ona jak zwykle robiła mu na złość. Wstał bez słowa i pokierował się za swoją narzeczoną.

*.:。✿*゚゚・✿.。.:*

Fala wspomnień napłynęła do głowy dziewczyny, gdy znalazła się przed posiadłością Gojo. Nie była tu odkąd rozpoczęli szkołę średnią, a więc od dłuższego czasu. Satoru otworzył drzwi i przepuścił ją w drzwiach i z zniesmaczoną miną sam wszedł do środka.

— Mamo! To ja! — krzyknął niezadowolony i wszedł w głąb willi.

Nie minęła chwila, a zza rogu wyłoniła się kobieta, ubrana w eleganckie granatowe kimono, której białe włosy były upięte w wysoki kok. Jej błękitne oczy przez chwile lustrowały dwójkę niespodziewanych gości, a następnie z nieopisaną radością podbiegła by przytulić syna.

— Satoru! Jak dawno cię nie widziałam. Z pół roku tu nie przychodziłeś! — powiedziała odrobinę wkurzona, ale jej oczy błyszczały na widok jej synka. — Zapomniałeś o matce totalnie, czy co?

— Jestem zajęty, mamo. — próbował wyswobodzić się z jej uścisku. Zachowywał się jak typowy nastolatek przechodzący bunt.

— Y/n-chan? — powiedziała pani Gojo, gdy po chwili ujrzała swoją synową.

— Dzień dobry, proszę pani. — dziewczyna uśmiechnęła się promiennie i przytuliła do kobiety, która z czułością się do niej uśmiechnęła.

— Jak ja cię dawno nie widziałam! Aleś wyrosła! Piękna z ciebie młoda kobieta. Nie sądziłam, że Satoru cię tu w końcu przyprowadzi. Nie mogłam się go doprosić.

— Tak naprawdę to ja zaproponowałam mu, żeby panią odwiedzić. — uśmiechnęła się, a jego matka posłała mu mordercze spojrzenie.

— I bardzo dobrze. Skoro mój własny syn nie ma zamiaru mnie odwiedzać, to ty możesz wpadać zawsze kiedy będziesz miała ochotę. — pogłaskała ją po ramieniu i poprosiła służbę o przygotowanie herbaty.

— Mamo...

— A ty siedź cicho. — rzekła obrażona i pociągnęła y/n za rękę, aby poszła za nią. Nastolatka wystawiła w stronę białowłosego język, na co ten tylko zrobił młynka oczami.

Usiedli wszyscy w pokoju gościnnym. Satoru rozwalił się sam na jednej kanapie, w końcu był u siebie, ale jego matka i tak mimo wszystko skarciła go spojrzeniem więc szybko się wyprostował. Zapach drzewa sandałowego i hibiskusa przyjemnie podrażniły nozdrza y/n.

— A więc, jak wam idzie w szkole? — zapytała białowłosa spoglądając na nastolatków.

— Jestem najlepszy. — odparł bez większych emocji Satoru, a pani Gojo upomniała go za jego wybujałe ego.

— Niestety, ale muszę się z nim zgodzić. — dodała y/n, a chłopak spojrzał na nią z zaciekawieniem. — Ale proszę się nie martwić. Dorównuje mu, a sprytem go przeganiam.

— Nie prawda!

— Haha! Dobrze to słyszeć. — zaśmiała się kobieta. — Cieszę się, że radzicie sobie jako młodzi zaklinacze. Jestem z was dumna.

Minęły dobre z dwie godziny, a y/n i pani Gojo zaciekle rozmawiały o wszystkim i o niczym. Satoru nie chciał im przerywać, ale nie był zadowolony, że w swoim dniu wolnym musiał przebywać czas u mamy, zamiast dobrze wykorzystać go z dziewczyną. Wiedział, że go kochała. Wiedział o tym i czuł to, dlatego chciał zrobić wszystko, by ona w końcu mu uwierzyła, że on również ją kochał. Że darzył ją szczerą miłością, bez względu na to, czy ich mamy chciały ich związku, czy też nie. Dlatego chciał spędzać z nią każdą sekundę, każdą wolną chwilę, a żeby tylko przekonać ją o tym, że mu na niej zależało. Żeby znowu było jak dawniej.

— Wiem, że jeszcze na to czas, ale wybrałaś już może suknie ślubną?

Y/n otworzyła szeroko oczy. Satoru również uniósł leniwie powiekę. Jego matka weszła na bardzo zły temat, ale dziewczyna nie mogła jej winić, bo przecież pani Gojo nie wiedziała, że y/n nie chciała jednak wychodzić za jej syna. Nie wiedziała, w którym momencie życia miała przekazać to obydwóm rodzinom. Bała się, bo wiedziała, jak bardzo ich tym zawiedzie. Atmosfera zrobiła się dosyć niezręczna, ponieważ y/n nie chciała okłamywać mamy Satoru. Spuściła wzrok i nerwowo zaczęła bawić się palcami.

— N-nie, jeszcze nie. — odrzekła cicho.

— Może polecę ci jednego krawca? Powinnaś niebawem umówić się na przymiarki i...

— Mamo. — Satoru w końcu zabrał głos. Wstał i spojrzał poważnie na swoją rodzicielkę, która nie rozumiejąc sytuacji, posłała mu zdziwione spojrzenie. — Y/n jeszcze ma czas. Sama o tym zdecyduje. Po za tym, musimy już iść. Odwiedzę cię przy najbliższej okazji.

Chłopak podszedł do dziewczyny i wystawił w jej kierunku dłoń, aby mogła wstać. Nieśmiało chwyciła go za rękę, a następnie pożegnali się z jego mamą. Była mu wdzięczna, że tak szybko urwał ten temat, bo wiedział, że był dla niej mało komfortowy i że póki to się nie wyjaśni, nie należało gadać o tym z rodzicami.

— Mówiłem ci, że to był zły pomysł. — odezwał się Gojo, kiedy opuścili już jego dom. — Czemu tu chciałaś przychodzić? — zabrał jej swoje okulary, a następnie dłonie wsadził do kieszeni.

— Miałam dzisiaj sen. — powiedziała łagodnie, a Satoru skupił całą swoją uwagę na jej bocznym profilu. — Śniło mi się nasze dzieciństwo. Jak bawiliśmy się u ciebie w ogrodzie na śniegu.

— Pamiętam ten dzień.

Dziewczyna uśmiechnęła się subtelnie. — Zrobiło mi się wtedy tak jakoś miło i pomyślałam, że powinnam odwiedzić twoją mamę. — rzekła zakładając kosmyk włosów za ucho. — Nie wiem, Satoru. Po prostu trochę tęsknie za dzieciństwem...

— A co takiego miałaś w dzieciństwie, czego ci teraz brakuje? — zapytał, a to pytanie wytrąciło ją z równowagi.

Zatrzymała się na środku ulicy, po której nie jechało żadne auto i spojrzała niepewnie na swojego narzeczonego, który wciąż był taki beztroski jakiego go zapamiętała. To tylko ona od dłuższego czasu zaczęła wydziwiać i wmawiać sobie, że Satoru jej nie kochał.

— Nie wiem. — odparła wprost i wzruszyła ramionami. — Chyba niczego mi nie brakuje. Życie po prostu się zmienia kiedy dorastasz.

Dziewczyna spuściła wzrok, zapadła cisza... lecz po chwili poczuła na swojej głowie dużą dłoń Satoru, który poczochrał jej włosy. Uniosła wysoko głowę, żeby mogła spojrzeć w jego oczy i rozpromienioną twarz. Jej serce przyspieszyło.

— Powiedzieć ci coś? Tak naprawdę nic się nie zmieniło od czasów naszego dzieciństwa. Tobie tylko się tak wydaję. Ale uwierz mi, wszystko jest tak jak było.

Nie zrozumiała jego przekazu. Nie wiedziała, czy chciała go rozumieć. Westchnęła i strzepnęła z siebie jego dłoń, po czym ruszyła przed siebie.

*.:。✿*゚゚・✿.。.:*

Okumaya devam et

Bunlarฤฑ da BeฤŸeneceksin

2.7M 94K 41
"๐’๐Ž๐Œ๐„๐“๐ˆ๐Œ๐„๐’ ๐€๐‹๐‹ ๐ˆ ๐“๐‡๐ˆ๐๐Š ๐€๐๐Ž๐”๐“ ๐ˆ๐’ ๐˜๐Ž๐”," "๐‹๐€๐“๐„ ๐๐ˆ๐†๐‡๐“๐’ ๐ˆ๐ ๐“๐‡๐„ ๐Œ๐ˆ๐ƒ๐ƒ๐‹๐„ ๐Ž๐… ๐‰๐”๐๐„," "๐‡ ๐„ ๐€ ๐“ ๐– ๐€...
3.5M 182K 50
โ–ƒโ–ƒโ–ƒโ–ƒโ–ƒ โ๐˜ด'๐˜ฌ๐˜ถ๐˜ฏ๐˜ข, ๐˜ด'๐˜ฌ๐˜ถ๐˜ฏ๐˜ข! ๐˜ค๐˜ฐ๐˜ฎ๐˜ฆ ๐˜ฐ๐˜ถ๐˜ต ๐˜ข๐˜ฏ๐˜ฅ ๐˜ฑ๐˜ญ๐˜ข๐˜บ ๐˜ธ๐˜ช๐˜ต๐˜ฉ ๐˜ฎ๐˜ฆ!!โž โคท ๐™ฉ๐™๐™š ๐™ฉ๐™ง๐™ค๐™ช๐™—๐™ก๐™š๐™จ๐™ค๐™ข๐™š ๐™ก๐™ž๐™›๐™š ...
610K 9.5K 88
A text story set place in the golden trio era! You are the it girl of Slytherin, the glue holding your deranged friend group together, the girl no...
46.8K 1.9K 18
Sometimes all we need is a push in life... Maybe the marriage is the push both Jungkook and Taehyung needed in their life. ...