Still Into You (Into You #1)

Da Ma__ak

53.7K 1.9K 226

Byłabyś w stanie pracować z kimś, kto jest twoim przyjacielem i wieloletnim obiektem westchnień? Stella Jenki... Altro

Prolog
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27
Rozdział 28
Rozdział 29
Rozdział 30
Rozdział 31
Rozdział 32
Epilog
Podziękowania
Forever Into You
Nowa książka

Rozdział 6

1.5K 57 8
Da Ma__ak

Światło było przygaszone, a w lokalu roznosił się zapach pysznego jedzenia. Między stolikami sprawnie poruszali się kelnerzy. Gości nie było dużo, ale stolik Jeffrey'a Hawksa dało usłyszeć się tuż po przekroczeniu progu lokalu.

Największy, najgłośniejszy i pełen ludzi, którzy osiągnęli sukces, mebel stał po środku sali. Dookoła niego siedziały już dziewczyny z Wydawnictwa Romantycznego- Meredith, Willow, Serena oraz Grace - do pełnego składu brakowało tylko Brylee. Obok nich miejsce zajęło dwóch młodych chłopaków, którzy rok wcześniej byli nowymi członkami załogi Hawksa, jeśli dobrze pamiętałam, prowadzili jakiś warsztat z ulepszeniami do samochodów. Na kolejnych krzesłach siedziało kilka właścicieli restauracji, dziewczyna zajmująca się prowadzeniem małego sklepiku z robótkami ręcznymi i brat Jeffa. Dwa siedzenia obok Meredith były wolne - pewnie zarezerwowane z myślą o nas.

Prowadzeni przez jednego z elegancko ubranych kelnerów, podeszliśmy do stolika. Dłoń Trevora spoczywałana moich odkrytych plecach. Jego długie palce wodziły po nieosłoniętej skórze, raz za razem rozpuszczając po moim kręgosłupie dreszcz.

Wszyscy uśmiechnęli się do nas przyjaźnie, a dziewczyny z Wydawnictwa wstały, żeby się przywitać. Objęłam każdą z nich komplementując ich wygląd. Trevor uścisnął im dłonie, wyraz jego twarzy wciąż był obojętny i zdystansowany. Uśmiechnął się dopiero, gdy zjawił się przed nami sam Hawks.

- Dobrze, wreszcie, widzieć was razem - mężczyzna z szerokim uśmiechem spojrzał na dłoń Trevora, która wciąż spoczywała na moich plecach.

Niezręczność, która ogarnęła ten moment, była nie do zniesienia, ale nikt nie mógł temu zaradzić.

Jeff od początku myślał, że byliśmy parą. Zawsze zwracał uwagę na to, jak duzo czasu spędzamy razem i dodawał, że ten związek naprawdę miałby szansę przetrwać - niemal ciąge siedzieliśmy ze sobą w biurze, znaliśmy się kilka ładnych lat, a w dodatku potrafiliśmy zrozumieć to drugie. Zdaniem naszego anioła biznesu absolutnie wszystkie znaki na niebie i Ziemi pokazywały, że powinniśmy oficjalnie zacząć się umawiać.

Szkoda, że Jeff nieustannie zapomniał, że Trevor przecież miał dziewczynę. Mój przyjaciel poznał Heather niedługo przed założeniem firmy, więc gdy zaczynaliśmy, byli już dla siebie kimś więcej niż tylko zauroczonymi. Trevor przypominał Hawksowi, że jego serce było już zajęte, ale on zdawał się puszczać te słowa mimo uszu.

- Wypluj te słowa Jeff - rzuciłam, a potem objęłam mężczyznę. Zamknął mnie w ojcowskim uścisku. - Ktoś mógłby to podciągnąć pod kaziroctwo, poważnym biznesmanom jednak nie wypada - Jeff zaśmiał się z mojego żartu. Trevor nadal pozostawał boleśnie obojętny, ale nie chciałam, żeby jego dąsy zepsuły mi wieczór.

Wypowiedzenie tych słów bolało jak cholera. Szczególnie, że od pierwszego dnia naszej znajomości, wiedziałam, że zobaczę w Trevorze kogoś więcej niż tylko przyjaciela. A przede wszystkim, że on zobaczy we mnie materiał na dziewczynę dla siebie. Tak się jednak wciąż nie działo i nie zapowiadało się na zmianę.

- Co do poważych biznesmanów, chciałbym wam kogoś przedstawić - Hawks odwrócił się i gestem przywołał kogoś do siebie.

Od jednego z dalszych stolików wstał młody mężczyzna. Nie wyglądał na wiele starszego ode mnie lub Trevora. Jasne włosy miał w umiarkowanym nieładzie, a zielone spojrzenie prawie przebijało na wylot. Ubrany był w czarny garnitur, ale wyglądał zdecydowanie mniej oficjalnie niż mój przyjaciel - bez krawata i z odpiętymi pierwszymi guzikami koszuli - sprawiał wrażenie trochę nonszalanckiego.

Kiedy wreszcie znalazł się przy nas, Jeff zarzucił rękę na jego ramiona. Blondyn uśmiechał się, zerkając to na Jeffa, to na nas.

- To jest Michael Rudson. Bardzo chciałem, żebyś poznał tą dwójkę. To Stella Jenkins i Trevor McVay. Specjaliści od marketingu - blondyn wyciągnął w naszą stronę dłoń z uśmiechem. Najpierw ja podałam mu swoją.

Jak na dżentelmena przystało Michael schylił się ku niej i złożył delikatny jak muśnięcie skrzydeł motyla pocałunek na jej wierzchu. Przyjemne ciepło zostało w miejscu, od którego oderwał wargi. Rzadko spotykałam się z takimi gestami, więc starałam się je celebrować, a blondyn zdecydowanie mi to ułatwił.

Wymienił uścisk dłoni z Trevorem, który bąknął pod nosem coś na kształt: Miło mi. Przyjaciel popatrzył na Michaela jeszcze chwilę, a potem poczułam jak jego ręka powolnie ślizga się po krzywiźnie moich bioder, żeby zatrzymać się na talii.

- Bardzo się cieszę, że wreszcie mogę poznać. W zasadzie, to spotykamy się w dobrym momencie - twarz Michaela rozjaśniła się pod wpływem delikatnego uśmiechu. Odwrócił spojrzenie od Jeffa i przeniósł je na nas. - Szukam firmy, która zrobiłaby kampanię dla nowej linii karm. Może moglibyśmy się spotkać, żeby przedyskutować warunki ewentualnej umowy?

Wyglądał na sympatycznego człowieka, który zdecydowanie mógł mieć pod sobą wielki biznes, ale przy tym był niesamowitym pracodawcą. Każdy, kto nas mijał, zerkał na niego z uśmiechem, a to mówiło dużo o człowieku.

- Oczywiście, proszę zadzwonić jutro. Sprawdzę, kiedy mam wolny termin...

- Myślałem raczej o spotkaniu z panną Jenkins - Michael przerwał Trevorowi, a jego spojrzenie uważnie badało moją twarz. Dłoń Trevora zacisnęła się na mojej talii.

Przygryzłam wnętrze policzka, spuszczając głowę. Chyba pierwszy raz ktoś trochę utarł Trevorowi nosa mówiąc, że woli spotkać się ze mną.

Nie powiem, że nie było to satysfakcjonujące.

Przyjaciel spochmurniał jeszcze bardziej. Na jego czole pojawiła się zmarszczka, która potwierdzała moją teorię - w Trevorze aż wrzało ze złości. Nie do końca rozumiałam jej powody, w końcu to ja finalizowałam kampanię, a niektóre z nich sama przygotowywałam. Poza tym oboje tworzyliśmy tą firmę.

- Bez urazy, panie McVay, ale mam wrażenie, że w kwestii kreatywno-marketingowej wyobraźnia panny Jenkins lepiej spełni moje oczekiwania - dodał, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku. - To jak?

Skrzyżowałam nasze spojrzenia, a na mojej twarzy powoli rozciągał się szeroki uśmiech.

W pierwszej chwili podyktowany był zwyczajnym poczuciem wyższości, że to akurat ja miałam zostać odpowiedzialna za nowego klienta. Michael chciał, żebym zajęła się jego kampanią już na etapie pomysłu, co w moim przypadku znacznie ułatwiało pracę z dalszą częścią strategii reklamy. Potem jednak dotarło do mnie, że wreszcie nadeszła moja okazja, żeby naprawdę zabłysnąć. Zwrócą się te wszystkie noce zarwane dla nauki na studiach i laury za całą kampanię zbiorę ja, a nie mój przyjaciel.

- Jasne, może jutro o szesnastej? W tym lokalu?

Ręka Trevora przesunęła się na moje biodro Palce mężczyzny zacisnęły się na nim, powodując bolesny uścisk w tej okolicy. Mój przyjaciel dokładnie wiedział, co robił, bo jego dłoń znalazła się na kości, która - przez uścisk- mocniej wbiła się w skórę.

Czyżby Trevor był zazdrosny o zwykłą vice-prezes? Sprawa dotyczyła jedynie kampanii, a słowa Michaela- moim zdaniem -nie miały na celu ująć jego prestiżowi. Nasz nowy klient wolał po prostu pracować z kimś, kto od pierwszego spojrzenia wydawał się bardziej przyjazny.

- Idealnie.

***

Postanowiliśmy spędzić tą noc w Nowym Yorku. Kolacja skończyła się kilka minut po północy, a powrót do Jersey zająłby kolejną godzinę. Nawet jeśli by nie zajął, to nie chcieliśmy wracać.

Zdawało się, że Heather zajęła się swoimi sprawami, więc cała uwaga Trevora naprawdę była w tej chwili moja. Jego spojrzenie badało moje ciało, czekając aż dołączy do tego ruch.

- Więc... - zaczęłam, kiedy przyjaciel zmniejszył odległość między nami. Gorące dłonie sunęły w górę moich ud.

- Więc?

- Byłeś zazdrosny, kiedy Michael poprosił mnie o zrobienie kampanii. Czułam to. - Wyszeptałam. Całe ciało Trevora spięło się, a jego oczy pociemniały. Mięsień na szczę drżał od nacisku.

Kiedyś umówiliśmy się, że nie rozmawiamy o pracy po godzinach. Słowa takie jak: kampania, reklama, nazwiska naszych klientów, należały do zakazanych i w barze użycie któregoś z nich oznaczało stawianie następnej kolejki. Nie rozmawialiśmy o karze na inne okoliczności, ale i tak by mnie nie interesowała.

Pragnęłam usłyszeć, że Trevor był zazdrosny o mnie. O Stellę. O fakt, że będę spędzać z Michaelem dużo czasu. O to, że będę się z nim spotykać, często tylko we dwójkę. Chciałam mieć jakikolwiek punkt zaczepienia, żeby móc dalej pielęgnować w sobie nadzieję na moją przyszłość z nim. Potrzebowałam tych kilku słów, żeby kompletnie się nie rozsypać.

- Przede wszystkim byłem dumny, bo opłaciło się wysłanie cię na studia - po jego wargach przetoczył się zwycięski uśmiech. Czułam, jak Trevor jednym sprawnym ruchem rozwiązuje cienkie wstążki na moich plecach. - Ale jestem spokojny, że się spiszesz. - Położył dłonie na odkrytej skórze, przyciągając mnie do siebie. Niemal leżałam na jego torsie, gdy Trevor nachylił się do mojego ucha. - Moja zdolna dziewczyna zawsze się sprawdza.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć. Usta Trevora odnalazły moje. Jego dłonie płynnym ruchem wsunęły się pod sukienkę. Kiedy poczuł, że nie miałam bielizny, uśmiechnął się przez pocałunek.

- Nie masz bielizny - wyszeptał, zsuwając materiał z moich ramion. Wymruczałam potwierdzenie w jego usta. - I przez cały wieczór mi nie powiedziałaś?

Ruchy Trevora stały się jeszcze bardziej gorączkowe, a materiał mojej sukienki spadł na hotelową podłodzę. Niedługo później jego marynarka podzieliła los sukienki. Rozpięłam mu koszulę, akurat gdy ciszę rozciął nieprzyjemny sygnał dzwoniącego telefonu.

Trevor nie odrywając ust od mojej szyi, wyciągnął urządzenie z kieszeni.

- McVay, słucham. - Powoli zaczęłam rozpinać pasek jego spodni, kiedy usłyszałam nad uchem głos przyjaciela. - Już jadę Heather.

---------------------------------‐------‐

Pasuje Wam ta godzina na dodawanie nowego rodziału?

Continua a leggere

Ti piacerà anche

209K 6.7K 48
Wpadli na siebie na imprezie. Od pierwszej sekundy połączyła ich wzajemna niechęć, która tylko się nasiliła, gdy spotkali się trzy dni później w szko...
49.3K 1.6K 31
Dwudziestodwuletnia Lizzy ma sobie wiele do zarzucenia. Choć mama wybrała jej imię, które nosiła jej ulubiona bohaterka literacka - Elizabeth Bennet...
42.5K 1K 21
Zahra nie lubi Dastina. Zahra to spokojna, ambitna dziewczyna. Jej głównym celem są dobre oceny w szkole. Dastin to przyjaciel jej brata, miłośnik mo...
145K 4.7K 42
Clarke jest zwyczajną nastolatką. Jest miła, a na jej twarzy zawsze widnieje uśmiech. Jednak mimo tego, dziewczyna bardzo cierpi. Jej wewnętrzny ból...