Część 2. JAŚMIN

193 21 8
                                    


JAŚMIN

„Kwiatowe Królestwo Jaśmin" było doskonałą dekoracją, która zasłaniała prawdziwą mnie, chociaż rzeczywiście kochałam kwiaty.

Na antresoli odpoczywałam od przyklejonego do twarzy uśmiechu i codziennej harówki. Tego dnia było podobnie. Siedziałam na podłodze i patrzyłam na tylko jeden bukiet z pstrokatymi kwiatami w ascetycznie urządzonej sypialni. Meble były kremowe, pościel na niskim, dość szerokim łóżku - waniliowa, leżały na niej cytrynowe i bladozielone poduszki.

Trzymałam w ręce laleczkę z materiału, którą uszyłam dla mojej córeczki Wiktorii, ale ona się nią nigdy nie bawiła. Kiedyś urządziłam dla niej cały pokoik, najpiękniej, jak potrafiłam. On także stał pusty.

„Musisz ruszyć do przodu", powiedział mi dziadek dziś po południu.

Nie umiałam.

Laleczka dla Wiktorii była miniaturką dziewczynki, którą sobie wymarzyłam. Uszyłam ją będąc w ciąży. To mięciutka przytulanka, którą można ją wyprać, żeby mogło się nią bawić naprawdę małe dziecko. Miała trochę miniaturowych ubranek. Wtedy trochę większa dziewczynka może ćwiczyć ruchy rączek.

Przycisnęłam lalkę do ust i pocałowałam włoski z miękkiej włóczki. Schowałam zabawkę w pudełku obok innych rzeczy i gładziłam jego pokrywę myśląc o tych kilku latach, które właśnie minęły.

„Musisz ruszyć do przodu".

W pierwszej chwili nawet się uśmiechnęłam, bo ten zwrot w ustach mojego dziadka zabrzmiał tak nowocześnie, tak „poradnikowo". Przecież wiedziałam, że przyjechał za mną do Warszawy jako wysłannik całej rodziny, która chciała, żeby ktoś miał mnie na oku. A ja przecież uciekłam, żeby zrzucić z siebie lepkie spojrzenia i słowa. Tam, gdzie się urodziłam, wszyscy znali moją historię. Tu – nie znał jej nikt.

Potem spojrzałam na telefon, który położyłam obok swojego kolana. Zaczął dzwonić.

Nie znałam tego numeru, ale to był mój telefon „służbowy". Nawet nie byłam zaskoczona faktem, że ktoś dzwoni o tak późnej porze. Przecież w oczach moich klientek, aktualnych i potencjalnych, świat kręcił się wokół nich, poza tym - niewielka część z nich wstawała rano do pracy.

- Kwiatowe Królestwo Jaśmin.

Jeżeli jeszcze kiedyś będę zakładała firmę, na pewno dłużej pomyślę nad jej nazwą.

Chociaż ta... wszystkim się podobała. Naprawdę.

- Jaśmin – odezwał się męski głos. – Dzwonię jeszcze dziś. Nie za późno?

Już rozpoznałam rozmówcę, a nawet jeżeli nie pamiętam tak dobrze samego głosu, domyśliłam się, kto dzwoni. Facet od ciotki w żałobie. W sumie to było całkiem miłe z jego strony, że chciał jej podarować Fotelik Jaśmin.

- Akurat mam chwilę – odpowiedziałam – ale może jednak zadzwonisz jutro, około jedenastej?

- O jedenastej zaczynasz pracę?

- Nie. O jedenastej mogę swobodnie porozmawiać. Rano sprawdzę, czy zgłosiłeś się na listę i potwierdzę datę, kiedy twoja ciotka będzie mogła otrzymać swój prezent. Rozumiem, że dlatego dzwonisz.

Tomasz Zieliński sprawiał wrażenie dość niecierpliwego. Spodziewałam się, że zaraz będzie naciskał, żebym przesunęła go wyżej w mojej kolejce zamówień.

- Cztery miesiące to dla mnie zdecydowanie za długo. Ale jestem w stanie poczekać, jeżeli umówisz się ze mną, żeby to zrekompensować – powiedział.

Nieszczerość (18+) #2 Jaśmina & TomekWo Geschichten leben. Entdecke jetzt