Chora katechetka

6 0 0
                                    


Ten sen zaczął się od tego, że byłam u babci, wraz z całą klasą. Moja babcia ma bardzo duże podwórko ze względu na to, że mieszka na wsi. Wszyscy jeździli hulajnogami elektrycznymi od bramy do małego parkingu z kostki brukowej. Każdy jeździ od bramy do parkingu, od parkingu do bramy i z powrotem. Ja się nagle zatrzymałam, ponieważ dwóch innych chłopaków ukradło sąsiadowi traktor i jeździł nim po polu obok. Nagle magiczny teleport do pewnej warszawskiej kamienicy przedwojennej. Stoję na ganku wraz z inną babcią, rozmawiamy sobie o psach, a dzieciaki grają w piłkę i krzyczą. Potem znowu magiczny teleport, tym razem do mojej szkoły. Stoję z przyjaciółką na korytarzu. W tym momencie zadzwonił dzwonek i cała szkoła nas staranowała :'). Następnie znalazłyśmy się w pracowni historycznej, podpięte do różnych kabli z dziwnymi urządzeniami na głowach. Siedzimy przykute do ławek za ręce i nogi. Nagle do sali z buta wbija katechetka z biblią szatana pod pachą i zaczyna na nas krzyczeć.







Z góry przepraszam za błędy, jeśli się pojawiają, ale mam dysleksje. Mam nadzieję, że nie będzie to niekomfortowe dla dalszego czytania :3. Miłego dalszego śledzenia wytworów mojego chorego mózgu ;D.

Moje dziwne snyजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें