"Nasz praszczur Noe mądry był I wina nie żałował". Zebrani patrzyli z przerażeniem na skulonego pod latarnią tubylca, obawiając się każdego oddechu, zwiastującego nagły atak. Mężczyzna charczał, pluł, darł się wniebogłosy. Dla tłumu był jedynie monstrem, plugastwem czekającym na spalenie przez kapłana. Krzyczał, nawoływał demonów, a gapie jedynie patrzyli na jego degrengoladę, choć sami byli jedynie nic nie wartymi ludźmi, prawdziwymi potworami. Tubylec wstał z wolna, uderzając kręgosłupem o mur, a jego usta wykrzywiły się w mefistofelicznym uśmiechu. Patrzył na nią. Wyróżniała się w tłumie zwykłych wiejskich dziewek zarówno swoim pochodzeniem, jak i bronią dzierżoną w dłoni. Podszedł powoli, a tłum cofnął się płochliwie, jednak ta jedna przybyszka nie ulękła. Monstrum wyciągnęło ku niej rękę, wytrącając trzymany przez nią łuk i zaśmiało się ponownie, jak gdyby natchnione przez czarta. - Faleście, proszę... - Odtrąciła go szybkim ruchem dłoni. - Zakończ już tę farsę.
21 parts