Carry on wayward son

14 3 2
                                    

           

"Otaczający nas świat jest iluzją. Iluzją stworzoną przez nas samych, w której już nikt nie zdaje sobie sprawy, co jest kłamstwem a co prawdą, gdyż każdy z nas manipuluje przyznaną mu z góry (z racji tego, że się narodził) swoją własną niewielką częścią rzeczywistości. Zmieniamy ją, w odpowiedni sposób modyfikujemy, naginamy do własnych potrzeb, a nauczyliśmy się robić to tak starannie oraz umiejętnie, że innym wydaje się, że nic nie zostało naruszone i to oni nadal mają nad wszystkim pełną kontrolę. Wykorzystujemy do tego pewne znane ogółowi sztuczki. Najpierw zaburzamy istniejącą na świecie pozorną harmonię, żeby za chwile zrobić coś co praktycznie w stu procentach ją przywróci. Pozostali ludzie nie posiadają wystarczających umiejętności, aby doszukać się wprowadzonych przez nas zmian, dlatego wydaje im się, że ich tam po prostu nie ma. Przez większość czasu robimy to zupełnie nieświadomie. W ogóle nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo wpływamy na otaczający nas świat. Mamy wrażenie, iż jesteśmy nic nieznaczącym punktem na ziemi. Nie jesteśmy świadomi tego, że jeden nasz wybór za każdym razem wpływa w pewnym stopniu na innych, a ich wybór na jeszcze innych i tak dalej, tworząc w ten sposób nie przerwaną reakcję łańcuchową wspólnych wpływów. I choć wydaje nam się to zupełnie nieprawdopodobne, nawet nasze jedno słowo może sprawić, że po drugiej stronie świata komuś stanie się krzywda. Sam fakt istnienia owej iluzji samoistnie ginie pośród wszechobecnego zgiełku związanego z codziennym życiem. Ludzie są z reguły dość zabiegani i nie zwracają zbytnio uwagi na otocznie. Ciągle coś robią, gdzieś się śpieszą i nie mają czasu, aby przystanąć i zastanowić się nad rzeczywistością, w której żyją. Kiedy przychodzą zmęczeni po całym dniu jedyne o czym marzą to zjedzenie czegoś, pójście spać i nic więcej, nie mają siły nawet na krótką chwilę refleksji. Niektórym wydaje się, że nauczyli się żyć spokojniej, gdzieś na wsi z dala od zgiełku miasta, ale tak naprawdę to tylko złudne wrażenie, ponieważ społeczeństwo dodatkowo nas podburza. Władze, media i inni ludzie nieświadomi tego co się dzieje wokół, wywołują zamieszanie, przez które nie dostrzegamy prawdziwego świata. Nie ma wśród nas człowieka, który nie robiłby zupełnie nic, jedynie rozmyślał i starał się ujrzeć coś pomiędzy tym bałaganem czego inni prawdopodobnie nigdy nie zobaczą. Ponad to psychika ludzka jest na tyle zagmatwana, że niektórzy nie są w stanie dobrze poznać samego siebie, a co dopiero drugiego człowieka, czy resztę otaczającego nas świata.

Raz próbowałem wznieść się ponad ten hałas i zamieszanie, żeby rzucić okiem na to, co kryje się poza tą wszechobecną iluzją. Chciałem odkryć prawdziwą rzeczywistość niezmąconą żadną ludzką myślą, czy słowem. Próbowałem dowiedzieć się jak nasz świat wygląda naprawdę, bez kłamstw, bez manipulacji. Nie wiedziałem, co tam zastanę i czy w ogóle uda mi się tego dokonać, ale mimo tego wznosiłem się co raz wyżej, aż w końcu wzleciałem zbyt wysoko. Zobaczyłem tam rzeczy, o których nawet mi się nie śniło. Odkryłem sekrety otaczającego mnie świata, jednak jak dla mnie było to zbyt wiele. Mimo, że moje oczy widziały wciąż byłem ślepcem. Mimo, że mój umysł pracował nadal byłem szaleńcem, gdyż we śnie słyszałem głosy, które starały się przemówić do mnie głosem rozsądku. Mówiły one głosem mojego ojca, który już dawno spisał mnie na straty, ale karmił mnie stworzoną przez siebie iluzją, którą właśnie próbowałem pokonać. „Dalej mój krnąbrny synu" – powtarzał mi codziennie używając pięknych, odpowiednio dobranych słów. „Nastanie pokój, gdy skończysz, więc złóż swą znużoną głowę i nie płacz już więcej." Podaję się za rozsądnego człowieka i doskonale wiedziałem, że cieszył się, że ma nade mną kontrolę i nie mogę nic z tym zrobić. Nie potrafiłem także zmusić go, aby przed innymi pokazał swoją prawdziwą twarz ukrytą pieczołowicie pod permanentną  maską, przez co moja farsa była dla niego jedynie błahym wydarzeniem sezonu. Przez chwile pozwolił mi myśleć, że jestem mądrym człowiekiem i udało mi się sprawić, żeby odsłonił się całkowicie przed innymi. Była to jednak kolejna dawka iluzji, którą mi sprezentował, co tylko pokazało, że nic nie wiem i jak łatwo było mną manipulować. Moje uczucia były zmienne jak wzburzone morze, które rzuca statkiem niczym łupiną orzecha. Cały czas pragnąłem wydrzeć z jego gardła całą prawdę i sprawić by cierpiał za to co zrobił, a tym samym ochronić bliskich. W końcu podjąłem tą decyzję i wydawało mi się, że obrałem kurs na wiatry fortuny i jeżeli opowiem im co zrobił to mnie wysłuchają i mi uwierzą. Nie mogłem się jednak bardziej pomylić. Wszystko co robiłem zostało wcześniej dokładnie przez niego zaplanowane, a ja tylko wpadłem w zastawioną przez niego pułapkę. Bliscy, których chciałem chronić będący pod jego urokiem obrócili się przeciwko mnie, a to było najgorsze co mogło mnie spotkać. Zostałem sam, tak jak to od początku planował, gdyż byłem dla niego zbędnym ciężarem. Z początku mógł mnie jeszcze wykorzystywać jako swoją małą prywatną zabawkę. Byłem w jego rękach jedynie kukiełką, której należało się pozbyć jak zaczęła sprawiać problemy. Wiedział co jest moją słabością i doskonale potrafił wykorzystać ją przeciwko mnie. Doskonale zdawał sobie sprawę jak bardzo boję się samotności i dlatego postanowił to rozegrać w ten a nie inny sposób zmuszając mnie do myślenia, że sam jestem sobie winien. A kiedy odchodziłem słyszałem tylko jego głos zachęcający mnie do dalszego działania. „Dalej zrób to bo inaczej, już zawsze będziesz pamiętał. Dalej zrób to już, nic nie dorówna temu przepychowi, którego doświadczysz. Teraz twoje życie nie jest już puste, masz swój cel do którego musisz dążyć i pamiętaj z pewnością niebo na ciebie czeka."

Mój syn już od trzech lat był chory na schizofrenię. Zawsze starałem się być przy nim i go wspierać w walce z chorobą. Żona była bardzo z nim związana i nie zgodziła się na przewiezienie go do szpitala i tam poddaniu go leczeniu, dlatego mieszkała z nami pielęgniarka, która pieczołowicie się nim opiekowała, a co drugi dzień odwiedzał jeden z lepszych specjalistów. W ciągu ostatniego tygodnia stan zdrowia naszego syna gwałtownie się pogorszył. Zaczął być co raz bardziej nie ufny w stosunku do mnie, czasami moja obecność wywoływała u niego napady paniki. Co jednak jest dziwne przy mojej żonie zachowywał się naprawdę przykładnie i naprawdę patrząc na niego można by nawet uznać, że jego choroba zaczyna przemijać. Aż w końcu nadszedł ten tragiczny dla naszej rodziny dzień. Nic nie wskazywało na to, że tego dnia nasz ukochany syn popełni samobójstwo.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 12, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Carry on wayward sonWhere stories live. Discover now