X. Dziecięce marzenie

3.7K 435 104
                                    

Bonusowy rozdział :)

W zamian możecie zostawić gwiazdkę ♥

Miłego czytania!♥

__________

Tak jak obiecał – godzinę później zaparkował pod moją kamienicą. Z okna w kuchni widziałam jak wysiada ze swojego samochodu, więc szybko zabrałam swoje rzeczy i zbiegłam na dół, pamiętając o tym, żeby wcześniej zamknąć drzwi.

Wayne uśmiechnął się, gdy tylko mnie zobaczył. Zilustrował spojrzeniem moją rozpiętą kurtkę, kolorowy sweterek i ciemne jeansy z rozszerzającymi się nogawkami. Jednak nie to przykuło jego uwagę najbardziej.

– Podoba mi się twoja kokarda, pasuje ci – odezwał się na powitanie.

– Ciebie też miło widzieć – parsknęłam i stanęłam na palcach, żeby pocałować go w policzek na powitanie. – Na jaki film zdecydował się wybrać Travis i jego nowa dziewczyna?

– Hm... – mruknął zamyślony, gdy otwierał mi drzwi po stronie pasażera – nie pamiętam tytułu, ale coś związanego z samochodami.

– Och tak, to zdecydowanie w jego stylu. – Potaknęłam i usiadłam na miejscu od razu zapinając pasy. Poczekałam, aż Wayne zajmie swoje miejsce i zaczęłam mówić dalej. – Gdy byliśmy w związku cały czas mówił o autach. Ma na ich punkcie obsesję.

– Taa ma ją od dziecka, w jego pokoju zawsze było pełno samochodzików najróżniejszej wielkości, marki i koloru.

– Znacie się od dziecka? – zapytałam zdziwiona i obróciłam głowę w jego stronę. Był w stu procentach skupiony na drodze.

– Przyjaźniliśmy się przez pewien czas, nawet graliśmy razem w drużynie.

– Nie wiedziałam, że Travis grał w hokeja. – Zmarszczyłam brwi próbując sobie przypomnieć czy kiedyś mi o tym wspominał.

– Bo nie grał. Ja grałem w futbol, ale hokej zawsze był jakoś...bliższy mojemu sercu. – Wzruszył ramionami i zacisnął usta w wąską linię.

– Jeśli kiedyś...no wiesz, chciałbyś się przede mną otworzyć i opowiedzieć mi o tym, co was poróżniło to wystarczy jeden telefon. Nawet nie chodzi konkretnie o to, jeśli kiedyś będziesz chciał się komuś wygadać to pamiętaj, że ja zawsze cię wysłucham. Jesteśmy partnerami w zbrodni, to tak jakbyśmy byli przyjaciółmi. Prawda?

– Prawda. – Uniósł kącik ust i odnalazł moją dłoń, którą luźno trzymałam na udzie. Uścisnął ją, a potem ponownie przeniósł ją na kierownicę. – Dziękuję.

– Drobiazg, lubię pomagać innym, nie?

– Dobrze, że mi o tym przypomniałaś, prawie wypadło mi z głowy – sarknął na co cicho się roześmiałam. – Hermes pytał dzisiaj jak jego bluza ze spidermanem.

– Nie zapomniałam o niej, prawie gotowa. Potrzebuję jeszcze kilku wolnych wieczorów i powinna być gotowa, więc możesz mu przekazać, że może wpaść w piątek.

– I zabrać mi jedyną przyjaciółkę? Nie ma nawet takiej opcji. Dasz mi tę bluzę, a ja mu ją dostarczę – odpowiedział poważnie, a ja znów się zaśmiałam. – Ach, teraz się ze mnie śmiejesz?

– Nie, absolutnie. – Pokręciłam głową starając się udawać poważną na wypadek, gdyby jednak na mnie spojrzał.

– Zapomnij o dużym popcornie i nachosach. – Rozchyliłam usta, żeby wspomnieć o moich ulubionych żelkach, ale mnie ubiegł. – I o żelkach też.

– To niesprawiedliwe – jęknęłam zsuwając się nieco na fotelu, jakbym znów miała pięć lat.

– Dzieciak – wytknął mi.

Mój Przypadkowy Hokeista [16+] ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now